Mijały następne dni i sytuacja wciąż się nie zmieniała. Przesiadywałam godzinami na korytarzach szpitalnych, w jego sali, byłam cały czas przy nim, wpatrując się w jego twarz i czekając na choćby jeden znak. Spałam może dwie godziny i to na korytarzu, gdy już nie miałam siły, aby ruszać powiekami. Starałam się przy nim cały czas być i miałam nadzieję, że w końcu otworzy oczy. Wszystko było na marne.
- Cześć, Niall - weszłam do sali gdzie leżał chłopak i z nadzieją, oraz zapewnieniami psychologa, że mnie słyszy, zaczęłam jak zwykle jednoosobową rozmowę. - Mam coś dla Ciebie. - wyjęłam kartkę z kieszeni. - To nasze zdjęcie, które Ci zabrałam dawno temu. - uśmiechnęłam się pod nosem patrząc na nasze twarze. - kiedyś byliśmy tacy szczęśliwi, pamiętasz? - odłożyłam zdjęcie na półkę obok i złapałam chłopaka za rękę. Dalej już nic nie mówiłam, patrzyłam się na jego twarz i siedziałam tak przez parę najbliższych minut. Z jego twarzy zniknęły już siniaki i jedyne co zostało to plastikowe rurki, które otaczały jego ciało. Zaczęłam nucić słowa jednej z piosenek, ponieważ cisza, którą przerywało tylko ciągłe pikanie jednego ze sprzętu, stojącego z sali, doprowadzało mnie do szaleństwa.
I wanna sleep next to you
But that's all I wanna do right now
And I wanna come home to you
But home is just a room full of my safest sounds
Cause you know that I can't trust myself and my 3am shadow
I'd rather fuel a fantasy than deal with this alone
I wanna sleep next to you
But that's all I wanna do right now
- Proszę Cię, Niall - dotknęłam jego policzka przekazując mu swoim ciałem jak najwięcej ciepła. - Otwórz oczy, choć na chwilę.
Jego tętno zwolniło, obserwowałam dokładnie obraz na tętnomierzu. Serce było niezwykle spojone, takie niewinne, jak nigdy.
- Nie bądź już taki jak wcześniej. Kocham Cię - ułożyłam swój policzek na jego dłoni i w milczeniu wyczekiwałam jak zwykle jakiegoś ruchu. Siedziałam parę minut patrząc się na drzwi, bez ruchu, w milczeniu, w spokoju, aż nagle poczułam uścisk jego dłoni. Nie był tak silny jak zwykle, ale jego wiotka jak do tej pory ręka wreszcie się ruszyła. Podniosłam się z krzesła i w euforii pobiegłam do lekarza dyżurującego na oddziale. Szybko przybiegliśmy do sali i wyczekiwaliśmy na następne ruchy chłopaka. Lekarz sprawdził podstawowe parametry, przez chwilę jeszcze popatrzył na niego, ale szybko wyszedł z sali. Ponownie w mojej głowie pojawiła się nadzieja, że dziś musi otworzyć oczy. Uścisnął moją dłoń, czyli czuje, musi czuć. Musi wiedzieć, że tu jestem. Musi wiedzieć, że czuwam i go nie opuściłam.
Ponownie wróciliśmy do pauzy, wpatrywanie się godzinami w jego bezwładnie leżące ciało było bardzo męczące, co najgorsze wiedziałam, że gdzieś tam jest, miałam nadzieje, że mnie słyszy, rozumie, jednak to było na marne. Każde moje zdanie czuje jakbym wypowiadała do ściany, jednocześnie mając nadzieje, że ktoś stoi za moim plecami i się uważnie wsłuchuje.
- Hej - do sali wszedł Harry, położył rękę na moim ramieniu i spojrzał się na mnie ze smutkiem. Każdemu było ciężko, jedyną nadzieje żywiliśmy teraz w choćby najmniejszych drgnięciach, jednak i to nie było takie proste.
- Cześć - uśmiechnęłam się delikatnie - wiesz, że Niall uścisnął dziś moją dłoń.
- Serio? To chyba dobrze, może niedługo się obudzi.
- Mam taką nadzieję. - spojrzałam się ponownie na blondyna.
- Może chcesz iść do domu? Siedzisz tu już od paru jak nie parunastu godzin.
- Posiedzę jeszcze. Nie jestem zmęczona.
Harry usiadł po drugiej stronie łóżka i w ciszy wpatrywał się w jakiś bliżej nieoznaczony punkt, przez najbliższe minuty. Jedyne co zakłócało naszą ciszę było pikanie tętnomierza, które doprowadzało mnie do szału. Dzień i noc, wciąż słyszałam ten sam wysoki, nieustający (chociaż w tym przypadku to dobrze), wkurzający, monotonny dźwięk.
***
Znowu pozostałam sama, wszyscy odwiedzający odeszli do domów, a ja wiernie czuwałam przy jego łóżku. Powoli zapadał już zmrok, minął następny dzień. Siódmy dzień milczenia.
Byłam zmęczona, z powodu braku snu, a moje oczy same opadały w dół. Tak bardzo chciałam, aby wszystko się skończyło. Zamknęłam oczy, przez chwilę, byłam w innym świecie, odcinając się od rzeczywistości, która mnie otaczała. Otworzyłam oczy, on też je otworzył....