Otworzyłam drzwi i spojrzałam na osobę, która stała niecały metr ode mnie. Niall Horan. Cały poobijany, z rozciętą dolną wargą, wyglądał jak wrak człowieka, jakby nie spał co najmniej dwie noce. W tym momencie pasowaliśmy do siebie.
- Co Ci się stało? - wydusiłam z siebie jedno zdanie.
- Pobiłem się z takim jednym gościem jak do Ciebie szedłem. - odpowiedział, a następnie przetarł wargę z której sączyła się krew i spływała małym ciurkiem po jego twarzy.
- Po co tu przyszedłeś? - otworzyłam mocnej drzwi, aby go lepiej widzieć
- Nie wiem - wzruszył ramionami i odwrócił się w drugą stronę aby odejść
- Czekaj! - nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale coś mi kazało go zatrzymać.
***
Po moich słowach zatrzymał się, ale się nie odwrócił. Stanął tyłem do mnie i patrzył się na drogę.
- Wejdź do środka opatrzę Ci to. - Odwrócił się w moją stronę a ja odsunęłam się o krok od drzwi, aby mógł się dostać. - Chodź za mną - powiedziałam gdy tylko zamknęłam drzwi. Weszliśmy na górę do łazienki gdzie znajdywała się apteczka. Wyciągnęłam z niej wodę utlenioną i polałam ją na ranę chłopaka.
- Jesteś słodka jak tak przygryzasz wargę - powiedział spoglądając mi się prosto w oczy. Ja przygryzam wargę?! Od razu przestałam i wróciłam swojego poprzedniego zajęcia, jednak moje piekące policzki nie dawały mi spokoju. - Wiesz, że to co zrobiłaś na imprezie było cholernie złym zagraniem. - widziałam jak jego tęczówki przyciemniały. Nie były już tak błękitne jak wcześniej.
- Niby dlaczego? - powiedziałam udając głupią - Co jest złego w tym, że się upiłam?
- Jeżeli powiesz mi, że wylądowałaś z tym kutasem w łóżku będziesz największą suką jaką znam. - przyparł mnie do ściany i zatrzymał moją twarz ręką w tak sposób, że nie mogłam opuścić wzroku nigdzie indziej. Musiałam patrzyć w jego oczy. Nic nie odpowiedziałam po prostu się patrzyłam, a po chwili poczułam jak jego uścisk robi się mocniejszy. Zaczynało braknąć mi powietrza w płucach.
- Puść - wysyczałam, a on tak zrobił. Wyszedł z łazienki jak huragan, niszcząc wszystko co było na jego drodze. Zniknął z mojego domu i już nie wracał chociaż nie wiadomo dlaczego czekałam.
*Niall*
Przez całe moje życie widziałem ją. Chroniłem mimo tego, iż ona tego nie zauważała. Byłem tuż za nią. Podczas gdy ona traktowała życie jak zabawkę. Jest jedyną dziewczyną której pragnę. Jednak ona ma inne zdanie na ten temat, zawsze myślała, że jestem facetem na jedną noc.
Rozwaliłem parę rzeczy w jej domu i szybko stamtąd wyszedłem zostawiając za sobą ten cały syf. Skierowałem się w stronę osiedla Jack'a. Może to nierozsądne, ale to jedyna rzecz jaka przychodziła mi do głowy. Chciałem mu dać w pysk, tak aby już nigdy więcej się do niej nie zbliżyć, choćby po to aby powiedzieć jej cześć. Po dłuższej chwili doszedłem pod jego blok, drzwi były otwarte, więc wszedłem na klatkę schodową, a później windą dojechałem na jego piętro. Stanąłem przed jego drzwiami i zadzwoniłem, a chwilę później mi otworzył. Rzuciłem się na niego z pięściami, nawet nie pamiętam co dokładnie się zdarzyło. Postradałem rozumy. Pamiętam tylko jak odchodziłem do domu cały zakrwawiony. Szybko doszedłem do mieszkania i padłem na kanapę, a chwilę później zasnąłem ze zmęczenia.
*Kate*
Cóż, nie wiem czy to wszystko ma jakikolwiek sens. Koniec końców mój cały plan wkurzenia Niall'a nie wyszedł. Nie, nie wyszedł przez niego wszystko się rozpieprzyło. Dowiedziałam się rzeczy, których nie chciałam się dowiedzieć. Przespałam się z chłopakiem, z którym nie chciałam tego zrobić. Pokłóciłam się ze wszystkimi, chociaż nie chciałam tego. Czasami zastanawiam się czy ja sama jestem jakimkolwiek sensem. Po co się urodziłam, skoro i tak od początku wszystko rozwalam. Czego się nie dotknę to zamienia się w proch. Moje życie jest nastawione na porażkę, wielką porażkę. Równie dobrze mogłabym zapytać się przykładowego przechodnia, po co żyć skoro i tak umrzemy. Czy warto robić te wszystkie rzeczy, budować domy, szukać miłości, pracować, skoro i tak wiemy, że zakopią nas piachem lub spalą i schowają w puszce jak jakieś konserwy. Po co nam to? Znam odpowiedź - Robimy to wszystko dla zapomnienia, które kiedyś dotknie każdego człowieka. Nie ma na ziemi osoby, która będzie pamiętana przez kilka milenium. Może ktoś powie, że jest dużo naukowców, odkrywców, wielkich osobistości, które zawsze będą pamiętane. To chyba jakieś żarty. Nie zależnie od tego czy jesteśmy "wielcy" czy nie - zapomną o nas. Nasze rodziny znikną umrą nasze dzieci i wnuki, a brudny pomnik i zniszczony nagrobek zostaną i samotnie będą się wymywać wśród innych tak samo zniszczonych "wizytówek" zmarłych. Proste i logiczne.
Troszeczkę namieszałam czy rozjaśniłam tą wizją Niall'a?
Mi się wydaję, że pomieszałam.
Jakoś mi nie poszedł ten rozdział coś mi nie odpowiada
ILY
widzimy się z następnym jutro!
![](https://img.wattpad.com/cover/44940066-288-k841373.jpg)