#19

283 21 3
                                    

Nie mogłam zasnąć, ponieważ wciąż myślałam o jednym. Od paru godzin przekręcałam się z boku na bok, próbując znaleźć sobie idealną pozycję do zaśnięcia, jednak nic mi nie pomagało. Leżałam tak i wsłuchiwałam się w tykanie zegarka, zdając sobie sprawę z tego, że coś mnie ciągle trapi. Jakaś rzecz bliżej nieokreślona nie daje mi spokoju wieczorami i mimo tego, że odpycham ją od siebie ona trzyma się mnie kurczowo jakby właśnie tonęła, a ja była jedyna deską ratunku. Jest jeden problem, ona ciągnie mnie wraz ze sobą na dno. 

Gdy tylko zamykam oczy, czuję jakby ktoś nagle włączył do życia wszystkie moje wspomnienia. 

Jego uśmiech, smutek, każde uczucie które ze mną przeżywał, a ja je rejestrowałam. Nie mogę zapomnieć o nim.

Zakochałam się?

Chciałabym zapytać się kogoś o radę, czy to co siedzi we mnie w środku to miłość. Czy to ona rozrywa mnie od środka, próbując wydostać się na powietrze. Niestety nie mam nikogo komu mogłabym wyznać tą tajemnice, więc wciąż trzymam ją głęboko w sobie i tłumię tak, aby nigdy nie ujrzała światła dziennego. 

Boże, widzę każdą sekundę swojego życia z nim. Widzę jak się uśmiecha na swoich trzynastych urodzinach i płacze gdy spada z drzewa i łamię sobie rękę. Widzę jego oczy koloru błękitu wpatrujące się w moje oczy. Każdy ruch. Znam każde jego zachowanie. Jestem jedyną osobą, która wie o nim tak dużo. Tak jakbym trzymała w głowie album ze zdjęciami. Czuję jak przytula mnie do siebie, całuję, szepcze i oddycha. Widzę jego zaspaną twarz, widzę jak śpi. Pamiętam jak potrafiłam się wpatrywać w niego godzinami, obserwując jego twarz podczas snu. On jest wszędzie na całym moim ciele, każda moja komórka jest zbudowana z wspomnień z nim. 

- Stop - powiedziałam rozmywając wszystkie swoje myśli i siadając po turecku na łóżku. - Co się ze mną dzieję? - potrząsnęłam głową, a następnie schowałam twarz w dłonie.

Opadłam ponownie na łóżko. Patrzyłam przez dłuższy czas w jeden punkt na suficie, dopóki nie usłyszałam dzwonka mojego telefonu, szybko po niego sięgnęłam i zobaczyłam kto dzwoni, to był Niall. 

- Hej - powiedziałam do słuchawki.

- Cześć - opowiedział po chwili - Nie obudziłem Cię?

- Nie, nie mogłam zasnąć. 

- To tak jak ja. - on nie mógł zasnąć, coś mi nie gra.

- Co się stało? - zapytałam się chłopaka i usłyszałam tylko jak wciąga powietrze.

- Nic, po prostu nie mogę spać - odpowiedział lekko wkurzony.

- Dobrze rozumiem. 

*Niall*

Kompletnie nie miałem pojęcia dlaczego do niej zadzwoniłem, to był jeden wielki odruch. Nie mogłem spać, a dokładnie wiedziałem, że ona często ma problemy ze snem i po prostu zadzwoniłem. Była jedyną osobą z którą można było w tym momencie porozmawiać. 

- Co robisz? - zapytałem się jej gdy milczała przez dłuższy czas.

- Siedzę na balkonie i wypalam ostatniego papierosa z paczki.

- Nie powinnaś palić, psujesz sobie płuca. 

- Kiedyś to rzucę. 

- Nie wiem czy mam Ci wierzyć.

Rozmawialiśmy ze sobą praktycznie przez całą noc, zakończyliśmy dopiero gdy zaczęło się robić jasno na zewnątrz. 

Opadłem na łóżko, a na mojej twarzy od razu uformował się uśmiech. 

Kocham tą dziewczynę, jest wspaniałą przyjaciółką i gdybym ją stracił moje życie zrobiłoby się co najmniej nudne. 

Nie lubię patrzeć jak płacze, ale niestety sprawiłem jej wiele powodów do płaczu. Za dużo zawodu spadło na jej barki z powodu mojej osoby.

Pamiętam jak kiedyś się dużo śmiała, a ostatnimi czasy robiła to bardzo rzadką, szczególnie w mojej obecności. 

Robię się trochę żałosny użalając się tak nad jej losem. Powinienem ją nosić na rękach za wszystko co dla mnie zrobiła, a nie użalać się nad jej ciężkim losem z moją osobą. 

Powinienem sprawić, żeby śmiała się każdego dnia. Kocham jej uśmiech, jest jak lekarstwo. 

Kocham jej całą cząstkę ciała. Każdą choćby pojedynczą łzę, każdy cal skóry, wszystko co jest jej. 

To dziwne zakochałem się w swojej przyjaciółce. 

Nie mogę pozwolić jej odejść już nigdy więcej. 

*** 

Leżeli w oddzielnych łóżka i myśleli całą noc nad sobą. Zżerała ich tęsknota i miłość, której nie potrafili sobie przekazać, jakby to była najgorsza rzecz na świecie. Z każdą sekundą byli coraz bardziej pewni tego co czują do siebie, jednak dzielił ich mur, którego nie potrafili rozbić, nawet jeżeli się starali. Dlatego zamiast leżeć obok siebie, leżeli w zimnych łóżkach i ciemnych pokojach myśląc o tym, że kompletnie postradali zmysły. 

Ich dusze były sobie przeznaczone od samego początku, gdy pierwszy raz się spotkali, jednak odpychali to od siebie i wmawiali sobie, że nie powinni tak myśleć, że to złe i nieprawidłowe. Jednak miłość nie wybiera. 


Powoli zbliżamy się do końca pierwszej części. 

Spokojnie nie płaczcie, będzie druga. 

Już mam wymyśloną koncepcję drugiej części i mówię wam jest mega. 

Co sądzicie o tym rozdziale?

Głosujcie i komentujcie

ILYSM

Heavy heart | N.HWhere stories live. Discover now