- Niall? - wyszeptałam, gdy tylko zobaczyłam jego niebieskie tęczówki, krążące po pokoju. - Jeżeli mnie słyszysz mrugnij. - mrugnął, a ja szybko zerwałam się z miejsca i pobiegłam po lekarza. Natychmiastowo wokół jego łóżka pojawił się tabun pielęgniarek i lekarzy. Sprawdzali wszystko co się dało, robili badania, próbowali się z nim dogadać i tak przez najbliższe parę minut. W końcu wszyscy opuścili salę, lekarze zlecili pielęgniarką parę podstawowych badań, a on szybko je zrobiły i w sali został on sam. Cicho wślizgnęłam się przez drzwi do sali i usiadłam na krześle obok łóżka. Jego oczy wciąż obserwowały każdy mój ruch, jakby czekając na mój głos i wzrok.
- Leżałeś w śpiączce siedem dni. Pamiętasz wypadek? - kiwnął delikatnie, przecząco głową. - Słyszałam tylko z wiadomości, że wpadłeś w poślizg. - ukryłam całkowitą prawdę o śmierci osób z drugiego samochodu, wiedziałam, że to nie jest moment na takie rzeczy. - dobrze, że się obudziłeś.
- Ko.. - zaczął mówić jednak nie byłam pewna czy może, dlatego delikatnie położyłam palec wskazujący na jego ustach.
- Nic nie mów. Odpoczywaj.
- Kocham Cię. - powiedział prawie bezdźwięcznie, ale na tyle głośno, abym mogła to zrozumieć.
- Odpoczywaj. - to jedyne co mogłam odpowiedzieć. Spuściłam głowę w dół, a przez moją głowę przebiegł taki dziwny pozytywny dreszcz. - Pójdę zadzwonić do chłopaków. - pomachałam telefonem i wyszłam z sali. To byłoby nieludzkie, gdybym w tamtym momencie nie uśmiechnęła się od ucha do ucha sama do siebie. Byłam na swój sposób szczęśliwie nieszczęśliwa, ponieważ wciąż nie mogłam być pewna przyszłości, która była pustką. Jednak ten jeden moment, gdy zobaczyłam jego oczy po ośmiu dniach - to trochę banalne co powiem - ale chyba czekałam na to całe życie. Znam każdy jego wzrok, wiem kiedy jest zły, szczęśliwy, zniesmaczony, lub zmęczony, ale to było coś innego. Pod tym kryła się taka ekscytacja, jakiej nigdy nie przeżyłabym w najlepszych snach. Każdy ponowny krok w jego życie mnie zaskakuje i co najgorsza nie wiem czy ponownie nie zrobiłam tych kroków o sto za dużo.
Zadzwoniłam do wszystkich znajomych, rodziny i zawiadomiłam, że Niall obudził się ze śpiączki. Oczywiście nie trzeba było długa czekać na gości. Od razu zlecieli się wszyscy. Szczęśliwi wreszcie obawa przed śmiercią zniknęła na dalszy tor. Łzy zamieniły się w uśmiechy, zmęczenie w ekscytację i tylko ja byłam jakby przygaszona. Czekałam na ten moment, ale gdy tylko on się pojawił i opadły emocje ponownie wróciłam do jakiegoś miejsca wyjściowego, z którego od pewnego czasu nie umiem się ruszyć. Może trochę pobladłam, zrobiłam się wreszcie zmęczona i lekko podupadałam, choć właściwie nie wiem czy to z emocji, czy wycieńczenia organizmu.
- Wszystko dobrze? - Liam zwrócił się do mnie, gdy tylko zobaczył mnie siedzącą na krześle w korytarzu, z dala od rodziny, z dala od ludzi.
- Nie wiem, chyba potrzebuję snu. - odpowiedziałam i szybko podniosłam się z siedzenia - siedzę tu w szpitalu od trzech dni, bez snu. Wrócę do domu.
- Może Cię podwieźć?
- Nie, dzięki.
- Nalegam. - wyjął kluczyki z kieszeni
- Okay - westchnęłam głośno od niechcenia i podążyłam wraz z chłopakiem do drzwi. Szybko dojechaliśmy pod mój blok. Weszliśmy razem do mieszkania. Szybko przygotowałam herbatę dla mnie i Liama, a następnie usiedliśmy u mnie w sypialni, ona na dużym szarym fotelu, a ja na łóżku.
- Wrócisz do Nialla? - zapytał prosto z mostu.
- Nie wiem. - powiedziałam, to co pierwsze przyszło mi do głowy. - za dużo wszystkiego się nagromadziło, nie wiem czy chcę dalej z nim być. Nie umiem mu zaufać.
- Rozumiem. - podsumował i zaczął pić swojego earl gray'a. - Nie wiem sam co mam teraz myśleć na jego temat. Kocham go jak brata ale... nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego tego wszystkiego nie zauważyłem.
- Może nie chciałeś zauważyć, tak samo jak ja - wpatrywałam się tępo w powierzchnię herbaty, omijając kontakt wzrokowy, jakbym właśnie spotkała się z meduzą.
- Być może - między nami zapadła taka dziwna konsternacja, każdy rozmyślał nad czymś skrycie, nie mówiąc nikomu, co tak na prawdę siedzi w jego głowię. - Nie wiem jak mógł Cię, aż tak zranić, przecież byłam jego dziewczyną.
- Byłam jego zabawką.
- Jeszcze lepiej to brzmi. Boże, jakim Niall był kretynem.
- A to tak strasznie bolało... tak strasznie. Pamiętam jak pierwszy raz mnie uderzył, to było jak piekło. Później następny, pamiętam jak na mnie wrzeszczał. - opuściłam głowę w dół, ściskając mocniej kostki u stóp, które trzymałam w dłoniach. - O tym się da zapomnieć?
- Niestety nie, ale da się z tym pogodzić.
- Z upokorzeniem i zranieniem da się pogodzić? - powiedziałam trochę z niedowierzaniem.
- Trzeba tylko wybaczyć.
- Wybaczyła, ale nadal czuję się jakbym zamiast szczęścia dostała fatum, wiszące nad moją głową.
- Musisz jeszcze uwierzyć, że wybaczyłaś.
- To jest trudne?
- Nic nie jest trudne.
- Miłość jest trudna.
- Jeżeli jest prawdziwa to nie...