#09

346 26 5
                                    

Siedziałam samotnie na kanapie, w ciemności wsłuchiwałam się rytmicznemu tykaniu zegara. Może ktoś kiedyś miał takie coś, nazwałam to "drugim etapem smutku". Nie płakałam, ponieważ nie miałam już na to siły tylko od czasu do czasu z moich oczu wydobywały się pojedyncze łzy, jednak czułam nicość. Kompletną pustkę tak jakby cały świat rozpadł się wraz z moją osobą. Ten smutek już nawet nie był takowym smutkiem, był nieskończoną czarną dziurą, która wszystko pochłania i psuje. Nie pozostawia człowieka w całości, niszczy go, a później pochłania tak, że nie ma już odwrotu. 

Przetarłam twarz dłońmi, aby się przebudzić i "postawić na nogi", a następnie podniosłam się po ciemku z kanapy. Ruszyłam od razu w stronę schodów, przed tym zapominając, że postawiłam sobie praktycznie pod nogami kapcie, skutek mógł być tylko jeden - tak szybko jak się podniosłam, upadłam. Oczywiście na szklany stolik, który bardzo niemiło przyjął moją rękę i twarz. Wylądowałam centralnie w sam środek miski z owocami twarzą, a moja ręka na stłuczone szkło szklanki, którą upuściłam. Przeklęłam na głos, a później rozpłakałam się z bezsilności.

- Dobra.. Kate ogarnij się i wstań - powiedziałam do siebie w myślach i tak też zrobiłam. Jak najszybciej dobiegłam do włącznika i rozświetliłam pomieszczenie, w którym byłam. Z mojej ręki sączyłam się krew, a całość wcale nie wyglądała najlepiej, ponieważ przez kawałki szkła które zostały w moim ręku tworzyły dojść pokaźne rany. Pobiegłam jak najszybciej na górę i wzięłam gazę, którą przyłożyłam do ręki, aby zatamować krwawienie. Po paru minutach gdy krew nie chciała przestać, więc zabrałam klucze i telefon z blatu, a następnie wyszłam z domu zamykając wcześniej drzwi. 

Zadzwoniłam po Liam'a, nie wiem dlaczego, ale to była jedyna osoba, do której potrafiłam zadzwonić. Po paru połączeniach chłopak odebrał. 

- Kurwa po co dzwonisz - powiedział przerywając mi w połowie słowa.

- Proszę Cię przyjedź tu proszę. Upadłam i rozcięłam sobie rękę, krew mi leci i i nie mogę jej zatrzymać. Nie dojdę do szpitala, prędzej się wykrwawię. - powiedziałam na jednym wydechu, praktycznie tak szybko, że nie byłam do końca pewna czy wszystko zrozumiał. 

- Gdzie jesteś? - zapytał się po chwili.

- Idę moją ulicą w kierunku ulicy głównej - odpowiedziałam szybko. 

- Przyjadę za chwilę, a ty stój tam gdzie stoisz - odpowiedział i się rozłączył.

Stałam na chodniku przez około pięć minut do momentu, w którym nie pojawił się samochód Payne'a. Szybko wsiadłam na miejsce pasażera uprzednio się z nim witając. Ruszyliśmy jak najszybciej się dało w stronę szpitala. Brunet zaparkował na szpitalnym parkingu, a ja jak najszybciej wyszłam z samochodu, kierując się w stronę izby przyjęć. 

- Dzień dobry - powiedziałam do recepcjonistki, a ona odpowiedziała, następnie zapytała się co się stało - upadłam na stolik i wbiło mi się szkło w rękę, mam słabą krzepliwość krwi i nie mogę powstrzymać potoku krwi. 

- Dobrze - powiedziała wpisując w moją kartę jakieś informację - proszę pójść do gabinetu zabiegowego tam znajduję się lekarz opatrzy pani ranę. - zrobiłam tak jak mi kazała i udałam się szybko do zabiegowego.

- Dzień dobry panno... Marshall - powitał mnie młody lekarz, a ja zrobiłam to samo. 

- Wpadłam na szkło, ale nie jestem pewna chyba utknęły mi jakieś kawałki szkła - powiedziałam do lekarza kiedy on rozrywał mój prowizoryczny opatrunek. 

Po około godzinnym oglądaniu i szyciu mojej ręki lekarz powiedział, że mogę już iść do domu, jednak powinnam uważać ponieważ mogę mieć zawroty. Wyszłam na korytarz, gdzie spotkałam Liam'a, który siedział przy automacie z napojami.

- To ty tu jeszcze jesteś? - powiedziałam zaskoczona, tak szczerze mówiąc to nie spodziewałam się go tutaj jeszcze spotkać. Byłam przekonana, że pojechał gdy tylko weszłam na izbę przyjęć.

- Zostałem. I tak nie miałem co robić. - odpowiedział obojętnie wpatrując się w podłogę. - Odwiozę cię. - podniósł się z krzesła i podążyliśmy prosto do jego samochodu. - Co ty właściwie wyrabiasz? Dlaczego do cholery byłaś na imprezie z Jackiem? - krzyknął na mnie gdy znaleźliśmy się w samochodzie.

- Byłam pijana. Nie wiem. Nic nie pamiętam. - odpowiedziałam równie głośno co on i wbiłam wzrok w szybę. - Jack mi powiedział o Abigail. Dlaczego Niall kurwa jest taką szują, dlaczego wy jesteście takimi dupkami? - zapytałam się, ale jedyne co usłyszałam to cisza. - Najlepiej ominąć temat, zapomnieć, że cokolwiek mówiłam. Zatrzymaj się - chłopak dalej jechał - Zatrzymaj się do jasnej cholery! - wrzasnęłam, a on zrobił co mu kazałam, wyszłam z samochodu trzaskając za sobą drzwiami i ruszyłam w stronę swojego domu. Brunet chwilę jeszcze stał w jednym miejscu, a później odjechał w swoją stronę. 

***

Siedziałam w salonie oglądając telewizję i pijąc wino, które stało w schowku. Byłam sama, ponieważ jak się okazało moja matka spędzała upojną noc u swojego następnego faceta. Moją niesamowicie interesującą czynność przerwał mi dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, była dwudziesta druga - późno jak na gości. Szybko zerwałam się z kanapy i ruszyłam w stronę przedsionka. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na osobę, która stała niecały metr ode mnie. Niall Horan. Cały poobijany, z rozciętą dolną wargą, wyglądał jak wrak człowieka, jakby nie spał co najmniej dwie noce. W tym momencie pasowaliśmy do siebie. 

- Co Ci się stało? - wydusiłam z siebie jedno zdanie. 

- Pobiłem się z takim jednym gościem jak do Ciebie szedłem. - odpowiedział, a następnie przetarł wargę z której sączyła się krew i spływała małym ciurkiem po jego twarzy. 

- Po co tu przyszedłeś? - otworzyłam mocnej drzwi, aby go lepiej widzieć 

- Nie wiem - wzruszył ramionami i odwrócił się w drugą stronę aby odejść

- Czekaj! - nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale coś mi kazało go zatrzymać. 




Chcę was powiadomić, iż na pewno nasza główna bohaterka nie będzie już tak skakała z kwiatka na kwiatek. 

Ciekawa rozmowa nam się zapowiada, nie sądzicie?

Vote! Vote! Vote!

Piszcie komentarze jak wam się podoba. 

ILYSM <3

Heavy heart | N.HWhere stories live. Discover now