Rozdział 61

5.2K 291 47
                                    

Szłam szybkim krokiem, kierując się w stronę placu w centrum miasta. Robiło się już ciemno. Mój telefon nieustannie wibrował w mojej kieszeni. Nie zwracałam na to uwagi. Na samą myśl o tym, co się teraz dzieje łzy wydostawały się z moich oczu, beztrosko spływając po polikach. Szłam wpatrzona w chodnik totalnie nie zwracając uwagi na to, co się wokół mnie dzieje. Poczułam uderzenie w ramię. Syknęłam z bólu łapiąc się w to miejsce. Zderzyłam się z jakimś chłopakiem.

- Przepraszam - powiedziałam nie unosząc głowy. Odwróciłam się na pięcie chcąc iść dalej.

- Oliwia ? - zatrzymał mnie znajomy głos. Stanęłam przodem do osobnika lekko unosząc głowę do góry. 

- Hej Kamil - uśmiechnęłam się smutno.

- Wszystko w porządku ? - przejął się. Przytaknęłam. - Co u Remka ? W ogóle się nie odzywa. - tym pytaniem totalnie mnie dobił. To było gorsze niżeli by mnie skopał, pobił, cokolwiek. 

- Jak to się nie odzywa ? - powiedziałam cicho opuszczając głowę, aby nie widział, że płaczę. Fala łez spłynęła po mojej twarzy. 

-Totalnie mnie olał, po tym, jak zaczął się zadawać z Mikołajem. Czasem piszemy, ale to na serio bardzo rzadko. Wczoraj widziałem jak palili razem w lesie. - te słowa sprawiły, że zrobiło mi się totalnie ciemno przed oczami. Czułam jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Nie wytrzymałam, schowałam twarz w dłonie i się totalnie rozpłakałam.

- Oliwia, co się dzieje ?! - spytał zdezorientowany Kamil. Nie odpowiadałam, nie miałam siły. Poczułam jego ręce oplatające moje ciało. - Niedaleko jest ławka, usiądziemy tam i wszystko mi opowiesz. - szepnął do mojego ucha. Poszliśmy w miejsce, o którym mówił Kamil. 

----------

- Więc co się dzieje ? - podał mi paczkę chusteczek.

- Jakbyś nie zauważył. Remek się stacza. Odkąd zadaje się z tym Mikołajem zaczął przeklinać, jest agresywny, pali. - opowiadałam - Wczoraj znalazłam u niego w plecaku narkotyki. - mój głos lekko się podłamał.

- Jeju, to strasznie - Kamil wyraźnie przejął się tą sytuacją.

 - Żeby tego było mało właśnie się z nim pokłóciłam i dałam mu do zrozumienia, że nie mam już na to wszystko siły. - pokręciłam głową sama nie wierząc w to, co powiedziałam. 

-Rzuciłaś go ? - zrobił wielkie oczy ze zdziwienia.

- Na to wygląda. - wytarłam chusteczką łzy, które mimowolnie spływały po moich polikach. Chłopak przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego. To jest to, czego potrzebowałam w tym momencie - bliskości, wsparcia od drugiej osoby. Nie miałam się komu wyżalić, z kim pogadać. 

- Wszystko się jakoś ułoży - szepnął. Wziął mój telefon i wpisał w nim swój numer. - Jakbyś potrzebowała porozmawiać to dzwoń śmiało - uśmiechnął się ciepło.

- Dziękuję - odwzajemniłam gest. 

----------

W domu panowała głucha cisza. Słychać było tylko tykanie zegara znajdującego się w salonie. Spojrzałam w jego stronę. Było po godzinie 22. Wszyscy spali, tak mi się przynajmniej wydawało. Ściągnęłam buty i po cichu wbiegłam po schodach. Uchyliłam drzwi do pokoju i od razu zapaliłam światło. To, co zobaczyłam totalnie zwaliło mnie z nóg.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Tak wiem, że to takie troche polsatowe z mojej strony, ale cóż zrobić. 

Jeśli chcecie mogę wam tylko zdradzić, że w następnych rozdziałąm będzie się działo, ale niestety będą strasznie krótkie.

Dużo osób zasmuciła wiadomość o końcu opowiadania, ale nie martwcie się, planuje zacząć jeszcze inne fanfiction o Remku więc spokojnie. :D

Oczywiście nie zapomnijcie głosować, komentować.

DO NASTĘPNEGO, PAA <3


Youtuber.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz