Rozdział 2

14.6K 757 201
                                        

Podróż strasznie się dłużyła. Po 4 godzinach drogi skręciliśmy w jakiś lasek po chili stanęliśmy pod bramą.

-Kochanie wysiadamy.- powiedziała mama. Podniosłam się i zobaczyłam duży dom z ogromnym podwórkiem i jednym psem na nim. A z domu wybiegł jeszcze jeden, tylko mniejszy. Po chwili brama otworzyła się i wjechałyśmy na podwórko. Wysiadłyśmy z auta, wzięłam walizkę i udałyśmy się z mamą w stronę drzwi wejściowych. Otworzyła nam jakaś pani na oko lat 50. Za nią stał chłopak. Wysoki, przystojny, ciemne włosy i piwne oczy.

-Dzień dobry.- przywitałam się.

-Dzień dobry. Nareszcie jesteście.- powiedziała kobieta. Rozbierzcie się. Remek pokarz koleżance pokój.- dokończyła.

-Dobrze. - powiedział chłopak. Kierując się w stronę schodów. Poszłam za nim.

-Daj. Wezmę twoją walizkę.

-Dobrze. Dziękuję.- powiedziałam oddając mu ją.

Po chwili weszliśmy do pokoju. Były tam dwa łóżka praktycznie naprzeciwko siebie. Usiadłam na jednym z nich.

-Chcesz się czegoś napić?- zaproponował chłopak.

-Nie dziękuję. - odpowiedziałam.

Chłopak odstawił moją walizkę i usiadł obok mnie.

-Jestem Remek.- powiedział wyciągając rękę w moją stronę.

-Oliwia.- powiedziałam podając mu swoją. Chłopak lekko się uśmiechnął. Po chwili drzwi uchyliły się i do pokoju wszedł pies.

-Jak się wabi?- zapytałam.

-Kampi.- odpowiedział Remek.

-Jakie słodkie imię.

Pies podszedł do mnie i wskoczył mi na kolana.

-Jaki on jest słodki. - powiedziałam. Remek nic nie zrobił tylko się uśmiechnął.

-Może pójdziemy na spacer. Niedaleko jest polana, więc weźmiemy psy żeby sie wybiegały.

-To dobry pomysł. -powiedziałam wstając z łóżka. Zeszliśmy na dół, Remek zawołał psy i poszliśmy.

Youtuber.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz