Part 21

5.3K 278 7
                                    


No i ferie i znowu wolne. Tak się cieszyłam że spokój na dwa tygodnie od szkoły,  matka chce aby wyjechała z nią i Jonem na narty do Aspen. Cholera, chciałam je spędzić z Emi i Em, oraz Willem, Joshem i Cody'm, razem wyjeżdżają w górę. Ale za żadne skarby nie wiem gdzie, nawet ich się nie zapytałam.

Wkładałam ostatnie rzeczy do walizki, gdy do pokoju wszedł Jon.

- Megan, gotowa.?- odparł.

- Już zamknę tylko- usiadłam na walizce - no domknij się, cholero .Ahh... i już.

- No to znoszę- podniósł walizkę i wyszedł.

To torebki włożyłam swój portfel, telefon, kosmetyczkę oraz książkę "Zagubione Godziny" K.White, poprawiłam kołdrę i zeszłam. Po drodze zahaczyłam o lodówkę, zwinęłam swój ulubiony sok. Ubrałam się i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i ruszyliśmy, napisałam do dziewczyn:

"Miłej podróży, tak nie chce mi się z nimi jechać :(".

Mama się odwróciła i zapytała się.

- I jak.? Cieszysz się z wyjazdu.?- uśmiechnęła się.

- I to bardzo- oparła sarkastycznie.

- Okej, ale jedziesz tam sama..- puściła oczko.

- Ale jak to.? Mamo.! Jon.!- wydarłam się.

Nie odpowiedzieli ani słowem, byłam na maksa wkurzona. Chcą mnie wysłać samą. Ja sama w miasteczku.? Czy może na jakiś obóz jadę.? Cholera wie.!? Zajechaliśmy pod halę główną, Jon wyjął mi walizkę, mama podała mi paszport i bilet.

- Kochanie, wyszła nagle sprawa z Jon'em- patrzyła mi w oczy - nie będziesz tam sama, będą tam znajomi.

- Ale ja ich nie znam- jęczałam - nie chce jechać.

- Megan, jesteś dorosła. Proszę- podała mi kopertę - na drobne wydatki. Tylko nie szalej.

- No okej- przytuliłam się do niej - do zobaczenia.

I odjechali, zostałam sama jak palec przed wejściem. Zerknęłam na bilet.: 

Arizona -> Aspen

godz. odlotu: 09:30

Terminal: 3

Miejsce 16
 Chwyciłam walizkę i powędrowałam pod wskazany terminal, oddałam bagaż i poszłam do odprawy. Kolejka nie była długa, weszłam na pokład. Przywitała mnie miła stewardessa, zaprowadziła mnie na wyznaczone miejsce. Podziękowałam jej i usiadłam. Ogłosili że lot będzie opóźniony pięć minut bo 5 osób jeszcze nie stawiło się na odprawę. Wpatrzyłam się w okno, samoloty startowały i lądowały pomimo śniegu. Usłyszałam że upadło coś i znajome głosy.

- Przepraszamy- to był głos Emmy i Emily.

- Dziewczyny.!?- wychyliłam się, i zaraz zobaczyłam Josh'a, Willa i .. Cody'ego.

Pokręciłam głową, jejku one zawsze muszą wstydu narobić.

- Co.. wy.. tu..? Nie w..na...- zaczęłam się jąkać.

- Na nartach.? W górach.?- odparły dziewczyny razem - jedziemy z tobą.

- Ale jak to.? Miałam jechać z rodzicami.?

- Pomogli nam w tym- usiadł koło mnie Cody - spędzisz je z nami, zapnij pasy. Siadajcie - powiedział do reszty.
Złapałam jego za rękę, bałam się latać. Schowałam się w jego ramieniu.

Po prostu Miłość [Book One] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz