Part 17

5.3K 290 9
                                    

Choć mam dużo klientów w pracy to i tak pisze ten rozdział. Mam nadzieje że wam się spodoba, dziękuję za wszystko ;) Miłego Czytania.

Ostatnie dwa dni przeleżałam w łóżku, nie chciało mi się ani jeść ani iść pod prysznic, ciągle przychodziły mi na myśl te słowa: nie możemy być razem. Nie chciałam rozmawiać nawet z policją, kiedy przychodzili i chcieli mi zadać pytania. Wiem tylko to co mi mama mówiła, że Elene uznano za niepoczytalną i nie odpowie za to przed sądem, będzie normalnie funkcjonować i chodzić do szkoły. Jon zasugerował abym omijała ją szerokim łóżkiem na ulicy i w szkole. W poniedziałek wywlekłam się wreszcie z łóżka i poszłam pod prysznic, trzeba wyglądać normalnie w szkole po przerwie. Nie miałam żadnego kontaktu z strony Emmy, Cody dzwonił po kilka razy, a ja za każdym razem odrzucałam jego położenie. Będąc już gotowa, zeszłam wolnym krokiem po schodach na dół, zrobiłam sobie płatki. Siedząc sobie spokojnie w kuchni wszedł Jon.
- Jak się czujesz .? -wstawił wodę. Był częstym gościem w naszym domu, choć miał dużo spraw na temat swojej kampanii, to zawsze znalazł czas dla mamy.
- Jak mam się czuć .? - odpowiedziałam.
- Ma ktoś po ciebie przyjechać .?
- Nikt, z Emmą się nie odzywam a Emily jest chora.
- To ja cie zawiozę - uśmiechnął się - pójdę tylko po rzeczy.
- Okej - odparłam z lekkim grymazem.
Odłożywszy miskę do zlewu, ubrałam swoje buty i kurtkę, opatuliłam się szaliki i wyszłam na dwór. Nie czekałam chwili kiedy pojawił się Jon.
- Gotowa - zakładał rękawiczki.
- Taa, jasne - wsiadłam od strony pasażera. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Kochany Jon podwiózł mnie mnie pod same drzwi wejściowe szkoły.
- Trzymaj - podał mi banknot 100 dolarowy - masz na kanapki.
- Az tyle mama kazała dać.? - wzięłam od niego banknot.
- Mogę zabrać.
- Dziękuję, wrócę dzisiaj piechotą do domu - wsiadłam.
- Jak coś dzwon, to przyjadę - uśmiechnął się. Pomachałam mu, spojrzałam się na gmach szkoły.
- Trzeba zaczynać - szepnęłam do siebie i wuszylam w kierunku wejścia.
Kiedy weszłam do szkoły, mój wzrok skierował się na Emme i Josh'a, zignorowałam ich i poszłam do szatni. Wiedziałam że będzie do najgorszy dzień, odwiesiłam kurtkę, zmieniłam buty i ruszyłam na lekcje. Wymienełam ich i skierowałam się do szafki po zeszyty. Czułam na swoim ciele wzrok innych, domyśliłam się że chodzi im o wypadek w domu Cody'ego wzięłam potrzebne rzeczy i czym prędzej poszłam. Wchodząc do sali od chemii zauważyłam że moje miejsce jest zajęte przez Williama.
- Cześć - palnęłam na przywitanie.
- Cześć, jak się czuje? - uśmiechnął się - nów iesz pk tym co...
- Dość - przerwałam mu - nie chce o tym gadać, powiedz mi jak spędziłeś sylwester.
- No wiesz, byłem z rodzicami w górach, nie było tam nikogo znajomego - nawijał - a teraz trzeba zacząć trenować do mistrzostw szkolnych i stanowych.
- Aaaa no tak - uśmiechnęłam się - i kiedy zaczynacie.?
- No dzisiaj mamy trzy godziny z wami - no tak nasza pani jest chora i chłopacy mają z nami w-f przez miesiąc - będziesz ćwiczyć.
- Mam zwolnienie.
Do sali wszedła reszta klasy, Emma i Josh byli na końcu. Siedzieli akurat za mną, zdziwiło mnie że nie ma Cody'ego. Lekcja ciągnęła się nie miłosiernie, stukałam długopisem o zeszyt. Nagle przedemną stanął pan od chemii.
- Megan Flay, czy ty słuchasz - skrzyżował ręce na piersiach.
- Tak proszę pana, przepraszam.
- Na przyszłość uważaj, a teraz piszcie ...- zaczął dyktować.
Dzwonek. Zebrałam swoje rzeczy, chciałam juz wyjść, kiedy zatrzymał mnie nauczyciel.
- Megan, oceniłem twoją i Cody'ego prace...- uśmiechnął się.
- Wiem, że jest tandetna...- przerwał nauczyciel.
- Jak uważasz, gratulacje - oddał prace, ocena celująca.
Mój uśmiech był szeroki, pierwszy raz w swoim życiu szkolnym dostałam celujacy. Na korytarzu spotkałam znajomych z szkolnej drużyny.
- Ej, Megan - odparł jeden - wiesz co się dzieje z Cody'm.?
- Nie ochoczo mnie juz to.
- Co się stało kiedy wami.?
- Nie wasza sprawa - dochodziłam od nich.
- On chce odejść z drużyny - krzyknął.
- On tego nie może wam zrobić - szybko zjawiłam się przy nich - co mam zrobić robić.?
- Przemów mu żeby przyszedł i nie rezygnował - odparli.
- Postaram się co w mojej mocy.
Wchodząc po schodach, wyjęłam z torby stary telefon i wybrałam numer do Cody'ego, nie odbierał. Postanowiłam napisać esa.
"Słyszałam ze chce zrezygnować z drużyny.? Nie rób tego, bo zerwałeś ze mną. To twoi najlepsi kumple, oni sa dla ciebie jak rodzina. Przyjdź normalnie na terenig, walczycie o mistrzostwo. Nie przejmuj się niczym, tylko wygraj ". Kliknąłam wyślij. Na pozostałych lekcjach siedziałam sama jak palec, kiedy nadeszła długo wyczekiwana pora obiadowa, popędziłam. Wzięłam sałatkę, kanapkę i poszłam do stolika. Usiadłam w tym gdzie siedziałam kiedyś z Em, Josh'em. O wilku mowa, przysiadła się Emma.
- Musimy pogadać - rzekła.
- Streszczaj się - wzięłam gryza kanapki.
- Wiem ze źle zrobiłam nie mówiąc o tym wszystkim. Nie chciał abym mówiła ci, chciał to sam ci powiedzieć - gadał.
- Do rzeczy - spojrzałam się na nią.
- Wybacz mi, jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, nie chce cię stracić - zaczęła płakać.
- No okej, wybaczam - uśmiechnęłam się - nie chce ciebie tez stracić.
- Dziękuje - całowała mnie pk twarzy.
- Dość, daj mi zjeść - próbowałam ja odepchnać.
Nagle zjawił się Josh i cala banda drużyny. William chwycił mnie na ręce i pocałował w policzek.
- Puść mnie - stanęłam na ziemi - za co to.
- Ty wiesz za co - odparł Will.
- Cody pojawił się w szkole i nie odchodzi - przytulił mnie Josh.
Mój SMS poskutkował. Wszyscy usiadłyśmy przy stole, gryzłam kanapkę kiedy Emm chwyciła mnie za ramię.
- Megan spójrz - wszyscy kiedy usłyszeli raptownie się odwrócili. O mało nie zadławiłam się kanapką.
- O mój Boże - fala wściekłości przepłynęła przez moje ciało.
Elena szła sobie pewnym krokiem przez stołówkę. Ogarnął mnie niepokój, szybki ruchem wstałam i wybiegłam, cała sala się na mnie patrzyła. Wzięłam rzeczy z szatni, ubrałam się i wybiegłam. Pierwszy raz urwałam się z lekcji. W domu byłam w mgnieniu oka, całe szczęście nie było mamy. Rozebrałam się i popędziłam na górę do pokoju. Stanęłam przed lustrem i nałożyła na głowę koronę, i palnęłam.
- Jeżeli tak chcesz walczyć to proszę bardzo.
I cala złość i niepokój zszedł ze mnie. Musze nabrać pewności siebie, mam przy sobie Emily, Emme i Josh'a. Uda mi się wszystko, na pewno nie przeszkodzi mi w tym Elena.

XXX

Ufff... udało się napisać, pomimo że mam dużo klientów w pracy to udało się.
Zachęcam do komentowania i pozostawienia gwiazdki.

Po prostu Miłość [Book One] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz