Part 35 cz.3

4.4K 252 3
                                    

Ostatnia już część tego rozdziału. Mam nadzieje że wam się spodoba. Jeszcze tylko epilog i koniec tej części. Miłego Czytania :)

*Cody POV*
Siedziałem z nimi na ławce przed szkołą, rękę miałem obandażowaną, od kiedy Megan zniknęła minęły 3 godziny. Odrazu poinformowaliśmy policję zjawili się w mgnieniu oka, przeszukiwali szkołę. Cały czas trzymałem w ręku jej jej koronę, dała mi abym przypilnował, tak jak by przeczuwała ze coś się stanie. Za żadne skarby nie mogłem sobie darować że z nią nie poszedłem w tamtej chwili. 
[...]  
- Cholera, zapomniałam torebki, zaraz wracam- powiedziała.
- Pójdę z tobą- odparłem.
- Nie trzeba zajmie mi to tylko chwilę, potrzymaj- zdjęła koronę - pilnuj, będę musiała mamie się pochwalić.
- Na pewno nie iść z tobą. ?- zapytałem się ponownie.
- Tak, zaraz wracam- odparła.
Poszła w kierunku szkoły. [...]
Cały czas miałem tą chwile przed oczami, idącą Megan do szkoły. Wtedy zauważyłem samochód pani Flay, a zaraz za nim wjechał Jon.
- Gdzie jest moja córka.?!- krzyczała, pobiegła w stronę szkoły. Widziałem jak Jon za nią pobiegł, policja powstrzymała ja przed wejściem. Chciałem jakoś pomóc, ale nie wiedziałem jak. Wtedy mama Megan do nas podeszła.
- Jak to się stało.?- zapytała mnie.
- Czekaliśmy na samochody, ale wtedy jej się przypomniało o torebce - zacząłem - dodała mi koronę, chciałem z nią iść ale ona nie chciała- mówiłem - po jakimś czasie nie wracała, postanowiliśmy jej poszukać, Emma z Emil znalazły torebkę w łazience, a chłopacy jej buta, tak to było. 
- A gdzie ochroniarze.?- odparła.
- Nie widzieliśmy ich od wejścia do szkoły- rzekłem.
Jej matka wpadła w ryk. Chciałem jej pomóc, nie wiedziałem jak, Jon pomógł jej wstać zabrał ją do samochodu. Po prostu usiadłem na ławce między chłopakami, chwyciłem się za głowę i powiedziałem na głos.
- Gdzie ty jesteś Megan.?

*Megan POV*
Obudziłam się na materacu, ale tym razem miałam związane ręce i nogi, a buzię miałam zaklejoną taśmą. Próbowałam się wysfobodzić z tych wiązań ale mnie to bolało, ale chwila.! Gdzie ja mam swoją sukienkę. Miałam na sobie jakieś czarne spodnie i miałą bluzkę. Drzwi się otworzyły i wszedł jakiś facet, rozwiązał mi nogi i ręce, odkleił mi buzię.
- Ała, może z uczuciem byś to odklejał- odparłam. Wtedy dostałam w twarz, upadła na podłogę. Z wargi poleciała mi krew, cholerny metaliczny posmak krwi.
- Masz coś zjeść- postawił na materacu tace i wyszedł.
- Palant- odburknęłam. Pieprzona Elena, musiała to zlecić komuś, ale po co ona była w szkole.? Wytarłam krew z buzi, usiadłam na materacu. Myśl Megan, myśl, jak stąd da się uciec. Muszę się zdać na siebie. Drzwi się znowu otworzyły, umięśniony facet złapał mnie za łokieć i wyprowadził z tego pomieszczenia. Szarpałam się ale to nic nie dało. Wyszliśmy na górę, szłam jakimś korytarzem potem weszliśmy na dużą hale, stała ram Elena i jeden oblech. Usadzili mnie na krześle i znowu przywiązali.
- Czego ode mnie chcesz.?- wrzasnęłam.
- Zadziorna jak w szkole- oparła się moje kolana - chce abyś cierpiała jak ja- spoliczkowała mnie.

*Cody POV*
Nie ma jej już 12 godzin, a ja jak głupi siedzę i czekam. Jon postanowił nas zabrać do siebie, mama przywiozła mi rzeczy. Nagle wprował do domu policjant trzymał w ręku... jej sukienkę. Matka Megan zaczęła piszczeć i wrzeszczeć. Podeszłem do policjanta i wziąłem od niego torebkę. Usiadłem obok na krześle, łza poleciała mi po poliku.
- Gdzie pan ją znalazł.?- zapytałem się go.
- Przy jeziorze Helion- odparł - 20 km od szkoły.
Co ona z nią zrobiła.? Wtedy wpadło mi wspomnienie.
- Cody choć- ciągnęła mnie Elena.
- Gdzie ty chcesz iść.?- próbowałem się dowiedzieć ale nic nie mówiła . Odezwała się dopiero na miejscu.
- Jesteśmy- puściła mnie i pobiegła przed siebie. Piękna okolica.
- Gdzie ty mnie wyciągnęłaś.?- podeszłem do niej.
- Jesteśmy przy jeziorze, nazywa się Helion- odwróciła się i pocałowała mnie w policzek - gonisz mnie, kto ostatni w fabryce ten ciapa. Uciekła .
- Ona jest w fabryce - odparłem.
- Co mówiłeś.?- złapał mnie za ramię - powtórz młody człowieku.
- Wiem gdzie jest Megan- ścisnąłem sukienkę.

*Megan POV*
- Zapytam się po raz setny: czemu mi go odebrałaś.?- wrzasnęła.
- Nic ci nie odebrałam, to on zerwał z tobą- odparłam. Znowu dostałam w policzek. Cały czas dostawałam kiedy źle jej coś mówiłam.
- Kłamiesz, jesteś dziwką która odbiera wszystkim facetów- odwróciła się - dajcie to co macie i jesteście wolni- podali jej jakąś torebkę i odeszli. Położyła na stole i wyjęła z niej...
- Czyś ty oszalała.?- krzyknęłam, moje gałki wyszły na wierzch na widok pistoletu. Elena jak by niby nic załadowała go. Położyła obok i zrobiła to samo z drugim, potem wyjęła mały nożyk i wbił mi go w udo.
- aaaaaaa, pojebało cię.?- skóra mnie piekła, czułam ciepło a zarazem zimno. Widziałam jak pod moją stopą robi się kałuża.
- Teraz dostaniesz za to wszystko co wycierpiałam- skierowała we mnie pistolet - do zobaczenia Megan na tamtym świetle.
Nacisnęła spust. Spudłowała bo nic nie czułam. Otworzyłam oczy, ona stała i pluła krwią. Upadła, wtedy zobaczyłam wymierzającego we mnie jednego z jej typów. Podszedł do mnie i mnie... odwiązał. Odszedł, wtedy poczułam ten ból w nodze. Ogromny, zerwałam kawałek bluzki i związałam nad wbitym nożem. Wybiegłam z hali, zauważyłam jakiś samochód, wsiadłam i ruszyłam. Jechałam przed siebie. Rozcięta brew, warga, wbity nóż w nogę, co jeszcze może mnie spotkać.? Wtedy zderzyłam się z jakimś wozem, o własnych siłach wyszłam. Czerwono - niebiesko - czerwono - niebiesko, światełka. Rozejrzałam się dokoła siebie, wszyscy wymierzali we mnie. Uniosłam ręce do góry.
- Jestem Megan Flay pasierbica gubernatora Jonathana Grega- odparłam. Musiałam to powiedzieć, wtedy opuścili broń. Zabrali mnie do szpitala, wyjęli mi nożyk i opatrzyli. Kazałam aby nie powiadamiali rodziny, wyszłam na własne żądanie. Zapadła zmrok.

Właśnie wjeżdżaliśmy na posesję Jon'a. Stało dużo wozów policyjnych i ochrony. Wysiadłam z radiowozu, drzwi wejściowe się otworzyły i wybiegła z nich mama.
- Mamo.!- popłakałam się, mocno ją obiełam. Teraz razem szlochałyśmy.
- Megan.!- usłyszałam głos Emi i Em. Pocałowałam mamę w policzek i pobiegłam do dziewczyn, mocno mnie obie uścisnęły.
- Napędziłaś nam strachu- odparła Emily - nie wiesz co my tutaj przeżyliśmy, nigdy nie rób nic głupiego.
- Okej- odparłam i uśmiechnęłam się. Poczułam mocny uścisk, Will i Josh nas objęli.
- Wreszcie jesteś, to dzięki niemu Cię by znaleźli- powiedział Will.
- Gdzie Cody.?- rozglądałam się. Policja, mama, Jon znajomi... jego nie było.
- Kochanie- szepnęła mi do ucha mama - jest w ogrodzie, cze...- nie dałam jej dokończyć gdy popędziłam do domu. Ingorowałam ból w nodze, powinnam zostać w szpitalu ale chciałam zobaczyć rodzinę i przyjaciół. Otworzyłam szeroko drzwi na ogród. Stał i czekał.
- Cody.!!!- krzyknęłam. Odwrócił się i usmiechnął. Pobiegłam. Żuciłam mu się wprost w ramiona, uniósł mnie i obrócił. Widziałam ze płakał.
- Już jestem, nie płacz proszę- położyłam dłonie na jego policzkach - zostanę, nigdzie się nie ruszam. Uśmiechnął się szeroko i mnie pocałował. Staliśmy tak długo, przytuliłam się do jego torsu, wtedy on rzekł.
- Już na zawsze, na zawsze moja myszko.

THE END

Po prostu Miłość [Book One] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz