Part 22

4.8K 270 5
                                    

MILEJ LEKTURY

- Cody.!- chwiałam się na nogach - odepnij mi te narty i to już- opadła na ziemię.
- Nauczysz się- pomógł mi wstać - zobacz, Emma daje sobie radę, a też nie umie. Była owiele lepsza, umiała trzymać się na nogach a mi nogi się plączyły.
- Ja chce iść na łyżwy- otrzepywałam się z śniegu - mam dość nart.
- Pojeździsz trochę a pójdziemy- podał mi kijki - trzymaj, teraz choć.
Powoli łapałam równowagę, odpychałam się kijkami, szło mi o wiele lepiej. Czasami zaliczałam gleby, tak samo jak Em. Emily z Will'em śmigali na snowbordach, byli lepsi od nas, tak samo jak Cofy.
- Megan, no to teraz sama- odparł i mnie puścił.
- Co!?- wrzasnęłam - o nie, nie, nie.! Choć tutaj.!.
Moje nogi zesztywniały ze strachu, bałam się ruszyć nartami. A on odpychał się dalej, dopadne go. I jak na złość zjechał, zostawiając mnie samą, teraz tylko jedno zdanie mi w glowie: RADŹ SOBIE SAMA. Bomba. Postawiłam jedną narte obok drugiej, wbiłam kijki i odepchnełam się. Jadę. Ja jadę, wreszcie, podążałam z innymi. Lewa, prawa, lewa, prawa i juz. Zatrzymałam się na ostatniej prostej, widziałam jak reszta stoi i rozmawiają. Odepchnełam się jak najmocniej, chciałam się popisać, a jak zwykle narobiłam sobie obciachu. Nie potrafiłam wyhamować z rozpędu i wpadłam na grupkę osób. Wstałam, przeprosiłam, odpięłam narty, chciałam juz iść kiedy Cody chwycił mnie za łokieć. Wyrwałam się mu i poszłam. Oddałam narty i poszłam do hotelu, nie chciałam go widzieć, zostawił mnie samą na stoku. Otworzyłam drzwi od pokoju, zżuciłam z siebie kombinezon i w bieliźnie narciarskiej położyłam się na łóżku. Wpatrywałam się w sufit, myślałam dlaczego on mnie zostawił, choć nie jeździłam sama.? Wstałam i ubrałam spodnie, bluzkę i bluzę, założyłam ciepłą kurtkę, buty oraz czapkę. Spakowałam portfel i rękawiczki i wyszłam zamykając drzwi. W recepcji zostawiłam kluczyk informując że wychodzę na lodowisko. Poszłam obok stoku na którym niedawno byłam, wypożyczyłam łyżwy, mocno je zawiązałam i stanęłam na lodzie. Nie było zbytnio wiele osób wiec mogłam poszaleć. Jeżdżąc po lodowisku czułam się wolna, kochałam jeździć odkąd tata mnie nauczył:
- Dajesz Meg- wołał tata - odepchnij jedną potem drugą, dajesz skarbie.
- Nie tato- trzymałam się barierki - boje się, proszę choć tutaj.
- Próbuj dalej, jesteś już dużą dziewczynką.
- No, dobrze- odparła. Pusciłam się, trzymam równowagę jest. Lewa odepchnąć, prawa odepchnąć i znowu lewa. Ja jadę.
- Jadę tato, jade- cieszyłam się, umiem juz. Tata uśmiechnął i pokazał kciuka.
Dzięki niemu umiem i ciesze się z jazdy na łyżwach. Chciał aby została łyżwiarką, ale traktowałam to jako zabawę i rozrywkę.
- Megan- ktoś mnie wołał. Odwróciłam głowę i zobaczyłam znajomych.
- Uważaj- krzyknęli. Wpadłam na barierkę.
- Cholera- jęczałam. Nie ma to jak wpaść i spotkać się z lodem.
Próbowałam się podnieść, Josh i Cody odrazu mi pomogli kiedy zjawili się koło mnie, pomogli mi zejść. Emma zdjęła i założyła mi buty, pomogli mi dojść do pokoju. Cody pomógł mi zdjąć ubranie, założył mi dresy i wpakowałam się pod kołdrę. Chwilę wpatrywałam się w okno, kiedy moje rozmyślenia zostały przerwane.
- Szukałem cie potym jak poszłaś- usiadł koło mnie Cody - martwiłem się.
- Niepotrzebnie- odparłam - jak widać jestem cała i zdrowa.
- Niepotrzebnie.!?- wrzasnął - kobieto, chciałem iść na policje ale recepcjonistka powiedziała ze poszłaś na pobliskie lodowisko.
- Jestem cała, nie widac- wstałam - głowa, cycki, tyłek nogi i ręce na miejscu. Teraz daj mi spokój idę do Emm- wyszłam trzaskając drzwi. Zjechałam dwa piętra niżej, zapukałam. Otworzył Josh, odrazu wyszedł, jak by wiedział o co chodzi. Opadłam na łóżko obok Emm.
- Heee- westchnęłam - pokłóciłam się z Cody'm. On myśli że jestem małym dzieckiem, że trzeba mnie pilnować. Ej gdzie ty idziesz?- krzyczałam za nią. Weszła ponownie trzymając w ręku dwa piwa.
- Masz- popiła swoje - wiem o wszystkim, dzwonił kiedy od niego wyszłaś. Wszyscy się martwiliśmy o ciebie, o mało nie chciał...
- ..wzywać policji, tak tak wiem- upiłam łyk piwa - ale jestem cała i żyje- usiadłam na łóżku.
- Ty jesteś cała- Emily żuciła mi się w ramiona - martwiłam się.
- Okej, mam dość wychodze- uniosłam ręce w górę i trzasnęłam drzwiami. Czy wszyscy muszą aż tak się mną przejmować.? Mam 17 lat i nie mam już 3 by chodzić za mną w krok krok. Weszłam do pokoju i skierowałam się odrazu do sypialni, nie zważałam uwagi na Cody'ego, Josh'a ani Will'a którzy siedzieli w salonie. Okryłam się kołdrą, poduszkę położyłam na głowie,wpadłam w ryk. Płakałam za niemowlę które prosi o jedzenie, usłyszałam ze drzwi się uchylają, a moje łóżko się ugina. Czuje teraz jego dotyk, Odwróciłam się i szybkim ruchem przytuliłam się do niego. Chwilę jeszcze popłakiwałam. Moje oczy były mokre i ciężkie od płaczu.
- Śpij kochanie- pocałował mnie w czoło.
Wierciłam się w nocy. Obudziło mnie wpadające promienie przez okno, Cody'ego nie było już przy mnie. Chwyciłam telefon i spojżałam.
Środa 13 Luty...
- Cholera- położyłam rękę na policzku - dzisiaj są... moje urodziny.

XXX

BOOM...! I kolejny rozdział jest, przepraszam ze tak później dodaje ale potwornie głowa mnie boli. Wybaczcie ;)

Po prostu Miłość [Book One] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz