Part 19

5.6K 295 10
                                    

W czwartek było 1000 wyświetleń, a dziś... 1563 .!!! Jesteście NIESAMOWICI, kocham was za to. DZIĘKUJĘ ⭐⭐⭐ a, teraz ZAPRASZAM DO LEKTURY.
Rozdział nie sprawdzany, przepraszam za błędy ortograficzne i stylistyczne.
Przepraszam ze nie opublikowałam nic w piątek.

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Czyjaś ręka leżała na mojej głowie, ja byłam wtulona do jego nagiego torsu. Że co.? Podniosłam się gwałtownie, zakręciło mi się aż, opadłam na poduszkę.
- Kurczę - grymaszę w poduszkę.
- Co jest słońce.?- Cody szepcze mi do ucha.
- Głowa mnie boli - jęcze - a trzeba do szkoły wstać.
- Myszko...- mówi - dziś jest sobota, wiec leżymy.
- Ehh...- walnęłam twarzą w poduszkę - to idę spać. Branoc.
Zaciągnęłam kołdrę na głowę. Dopiero sobie przypomniałam, że leży koło mnie moje ciacho, mój misiek. Szturchnęłam go łokciem w bok, jeknął i wtulił się we mnie bardziej, zaczął całować mnie po szyji i po ramieniu.
- Yhym.. Cody, bo zaraz mama nas nakryje- przekręciłam się na plecy. Teraz leżałam twarzą do niego.
- Twoja mama wyjechała z Jon'em- uśmiechnął się - była rano, nie chciała cie budzić. Uprzedzam ze byłem w ubraniu.
Przeciągałam się, świetnie mam cały dom dla siebie.
- Świetnie, a teraz..- poklepałam go po policzkach - wstajemy.
Jakoś zwlokłam się z łóżka, z szafki wyjęłam szary dres. Przebrałam się, związałam włosy w luźny kok. Cody tylko leżał i się patrzył. Stanęłam przed nim, założyłam ręce na biodra.
- A wać pan zamierza wstać.?- zrobiłam głupią minę.
- Nope- wyszczerzył zęby. Żuciłam w niego koszulą.
- To śniadania nie dostaniesz- pokazałam mu język. I zeszłam na dół.
Z lodówki wyjęłam mleko, mąkę i inne potrzebne rzeczy do robienia naleśników. Kiedy miałam zrobione, postanowiłam pokroić owoce. Truskawki, banany i kiwi to dobre połączenie. Kiedy już kończyłam, poczułam że ktoś obejmuje z tyłu w pasie i całuje mnie po szyji.
- Mniam...- szepcze - świetnie gotujesz, kiedy poczułem zapachy to aż zachciało mi się wstać- uśmiechnął się.
- Ty nie dostajesz. Cody...- próbowałam go odepchnąć - daj mi kroić, aaa.
Przejechałam sobie nożem po palcu. Szczypało, bolało, mój palec zrobił się cały czerwony od krwi. Cody przyłożył mi do palca ścierkę.
- Przyciskaj- położył moja rękę na palcu - poszukam bandażu.
Oparłam się o lodówkę, nie lubiłam widoku krwi, kręciło mi się w głowie. Cody po chwili usadowił mnie na krześle. Chwycił mnie za rękę i zdjął ścierkę z palca.
- Dobrze że jest tylko powierzchowna, ale lepiej ją obandażować - polał wodą utlenioną.
- Szczypie, bardzo szczypie- jęczałam. Łzy leciały mi po polikach.
Cody szybko się uwinął z moją raną, postanowiłam go zapytać kiedy mi bandażował.
- Co robisz dzisiaj.?- spojżałam na niego.
- Nic a co.?- odparł - skończone .
- Dziękuję, dziewczyny wpadają do mnie- wstałam - pomyślałam że... wpadniesz.
- To jest babski wieczór - złapał mnie na biodra - nie będę przeszkadzać, ty siedź a ja skończę owoce.
Naleśniki wyszły mi niesamowicie, a smakowały jeszcze bardziej. Siedziałam sobie na kanapie, kiedy Cody zszedł z góry ubrany w swoje ciuchy w których przyszedł wczoraj.
- Juz idziesz.?- wstałam i przytuliłam się do niego.
- Tak, musze się iść wykąpać - pocałował mnie w czoło - bawcie się dobrze.
- Dziękuję - uśmiechnęła się. I pusto w domu.
Rozejrzałam się po domu.
- Cholera trzeba posprzątać- odparłam.
Wyciągnęła odkurzacz, włączyłam muzykę na full i zabrałam się za ogarnianie. Wytarłam kurze z półek w salonie, łazience, nawet w moim pokoju. Z schowka wyjęłam dwa materace, by dziewczyny miały na czym spać. Zrobiłam potrzebne zakupy, kupiłam jakieś napoje i kilka słodkości. Ściemniło się kiedy skończyłam.
- Kanapki, sałatki, słodkości, chipsy są, a i jeszcze...- otworzyłam lodówkę.
Picie chłodziło się w lodówce, mogłam iść się przebrać. Założyłam leginsy i cekinową bluzkę na 3/4 rękawa. Zbiegłam szybko na dół kiedy usłyszałam dzwonek.
- Hejka, wchodźcie - zaprosiłam .
- Dobrze tak zrobić sobie piżama party - Emma opadła na kanape.
- No właśnie, kanapki są, słodycze są więc niczego nam nie brakuje- usiadłam obok Em.
- Brakuje nam coś - Emi stanęłam przed nami.
- Co .?- powiedziałyśmy razem z Em.
- Tego- wyjęła z torby vódkę i Jack'a - chyba będziemy musieli się napić.
- To miało być spokojne piżama-party - odparłam.
- Oj, Megan- jęczała Em - daj spokój, jestem już prawie dorosłe. Możemy raz sobie pozwolić.
- No to co Meg...- machała mi Jack'iem przed nosem - skusisz się.?
- Ale pod jednym warunkiem...- zabrałam Emi Jack'a - on jest mój.
Dziewczyny zaczęły się śmiać, wiedziały ze go lubię, choć mama nie wiedziała że pije alko.
- To co..- Em podskoczyła - pora zaczynać...IMPREZĘ.
Wszystkie zaczęliśmy skakać i piszczeć jednocześnie. Mam tylko je dwie oraz Josh'a i Cody'ego. Będzie to udane piżama party... sorry, impreza. Włączyłam muzykę i zaczęliśmy.
***
Z dziewczynami postanowiłam że przebierzemy się w seksi ciuszki. Założyłam mamy kremowy nylonowy komplet do spania, Emma tak samo się ubrała, Emily przebrała się w podobny ale z dłuższym spodniami i na ramiączka w kolorze czerwonym. W salonie zrobiliśmy bitwę na poduszki, byłyśmy lekko wstawione.
- Megan, zjadłyśmy juz wszystko- jęczała Emi.
- W lodówce coś jest- leżałam na podłodze, napiłam się z gwinta Jack'a - możemy coś zrobić.
- Nie- Em upadła obok mnie i Emily - zadzwo.. nie po kierowcę.
- To..yhym - zaczęłam bełkotać - dwoń po jedzionko.
Em podniosła się, chwiała się na nogach. Poszła na górę, usłyszałam ze coś walnęło.
- Em.. Em - czkałam - jesteś cała.?
- Taaaaa - wrzasnęła - dzwone.
- To dwoń, diń doń - śmiałam się. Emily się dołączyła.
Nastała cisza. Słyszałam że coś Em mówi z góry, ale nie chciało mi się natężyć słuchu.
- Powiem ci coś - Emily usiadła - odbiłam Will'a Elenie.
- I dobrze tak tej suce - jakoś udało mi się usiąść - nikogo nie będzie miała, zdrowie.
Podniosłam do góry butelkę wisky, Emi zrobiła tak samo. Stukneliśmy się.
- Zdrowie impre... yh.. zowiczki - wybełkotała.

Leżeliśmy z Emily na kołdrze na podłodze, Emma jakoś doczpłapała się do nas. O mało, po drodze nie spadła z schodów. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonka, wszystkie razem zerwałyśmy się na nogi. I tak nie dotarliśmy, bo upadłyśmy wszystkie na siebie.
- Wejść, otwarte - wrzasnęłam, zaraz potem zaczęliśmy się wszystkie trzy śmiać. Nie mogłyśmy się powstrzymać od śmiechu. Kiedy podnieśliśmy głowę, w drzwiach stali Josh, Will i Cody.
- Cześć - powiedziałyśmy równocześnie.
- Nasi chłopcy przyszli - odparłam.
Patrzyli się na nas jak na zielonych ludzików, czy naćpanych. Razem przeżuciłyśmy się na plecy. Wtedy odrzekł Josh.
- No panowie - westchnął - nasze baby się upiły w trupa. Boże jaki wstyd - śmiał się.
- Nie jesteśmy pijane - wstałam chwiejąc się - to tylko.. yh.. to Jack nas zmusił- wskazałam na butelkę wisky.
Chłopacy się śmiali, chciałam złapać butelkę, ale Cody ja zabrał.
- Już starczy - warknął - idziecie się przewietrzyć.
Nie zdążyłam zrobić kroku, kiedy zakręciło mi się tak w głowie ze upadłam wprost w ramiona Cody'ego.
- Ty już skończyłaś - żucił swoją kurtkę i wziął mnie na ręce - idziesz ze mną.
- Ale ja..- niedokończyłam kiedy urwał mi się film.

XXX

Bum... na takim momencie postanowiłam zakończyć. Dziękuję za wszystko, zapraszam jutro ;)

JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA TYLE WYŚWIETLEŃ, JEŚLI MEGA .!!!

Po prostu Miłość [Book One] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz