I jest. Przepraszam ze nie dodałam wczoraj rozdziału, wszystko jest wytłumaczone w UWAGA #2. Rozdział zawiera treści dla osób 18+, wchodzisz i czytasz na własną odpowiedzialność.
- Wszystkiego najlepszego- dali mi buziaki w policzek.
- Dziękuję, a gdzie Cody.? - rozglądam się.
- Tutaj- oparł.
Odwróciłam się i wtedy ujrzałam go. Miał na sobie obcisłą koszulę, widać było jego umięśniony brzuch i tors, czarne spodnie i eleganckie buty. Dodawały mu to sexapilu. Przyjrzałam się mu uważnie, zagryzłam dolną wargę.
- Hej, obcisłej koszuli się nie dało.?- uśmiechnęłam się.
- Chcesz mogę zmienić.?- złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Jego usta przywarły do moich.
- Ekhem..- pokasływał Josh - gołąbeczki, nie przeszkadzamy.?
Oderwałam się od Cody'ego, dziewczyny od razu pociągnęły mnie na parkiet. Tańczyłyśmy razem koło siebie, Emily umiała zawsze się dobrze bawić w klubach, Emma zawsze była cichą dziewczyną jak jak, ale od kiedy jest z Josh'em. To ją nie poznaje teraz, ja byłam szarą myszką, to już idzie w niepamięć. Tańczyłam z dziewczynami z kilka piosenek, kiedy nasze nogi się zmęczyły i opadłyśmy w loży.
- Ja juz mam dość- upiłam łyka drinka - ummm.. zimne dobre.
- Ja tez- odparła Em - nawet nie myśl o tym Josh.. nie...- chwycił ją za dłoń i poszeli na parkiet.
- Ja idę jeszcze. Will.?- wyciągnęła rękę do niego. Oni też zniknęli na parkiecie.
- Dzięki- krzyknęłam za Emi. I tak mnie nie usłyszała, muzyka była głośna. Chwyciłam drinka w rękę, gdy przedemną stanął Cody.
- Mogę panią prosić.?- wyciągnął do mnie rękę. Bez wahania ją chwyciła, wygładziłam sukienkę i poszłam z nią na parkiet. Z głośników leciała wolna piosenka, dużo par razem tańczyło, znaleźliśmy skrawek parkietu koło naszych par. Zażuciłam ręce na jego szyję, a on przyciągnął mnie do siebie obejmując w pasie, jego ręce opadły na mój tyłek.
- Wiesz że Cię kocham.?- szepnął mi do ucha.
- Wiem, a ja ciebie bardziej- pocałowałam go w usta, lekko przygryzłam jego wargę.
- A tak się bawisz.?- uśmiechnął się - mam ochotę cie ukarać.
- Niech się dzieje wola nieba- odparłam, poczułam uderzenie na pośladki - aaa... nie tutaj- walnęłam go w ramię.
- To idziemy stąd- złapał mnie rękę. Zabraliśmy rzeczy z szatni, Cody zamówił taksówkę. Pod hotelem byliśmy po 20 minutach, wzięliśmy kluczyki od pokoju i poszliśmy. W windzie Cody podszczypywał mnie pod pośladku, przegręcił kluczyk od drzwi i zobaczyłam salon pełen czerwonych róż. Puściła jego rękę i podeszłam do kwiatów, wąchałam każdego po kolei. Żuciłam z siebie kurtkę i buty.
- Wszystkie dla mnie.?- podeszłam do niego. Spojrzałam mu w oczy.
- Tak myszko- pocałował mnie w usta - wszystkie są tylko dla ciebie.
- Dziękuję, jesteś dla mnie wszystkim - przytuliłam się do niego - z tobą zawsze chciałam przeżyć swój pierwszy raz. Nie ważne co się stanie, ale chcę ciebie poczuć.
- Ja ciebie tez myszko chce poczuć- położył ręce na moich biodrach - chce aby każdy centymetr twoje ciała był mój, obcałowany przeze mnie. Wpatrywałam się w jego oczy, ich blask dawała mi pewność że nic mi się nie stanie.
Złapał mnie za rękę i westchnął . Pociągnął mnie, i wziął w ramiona, przytulając mocno. Wierciłam się przez chwile, aż w końcu wsparłam się o niego. Delikatnie gładził moje plecy między łopatkami, przytulając policzek do moich włosów. Był blisko, tak blisko Gdybym podniosła brodę i odchyliła głowę do tyłu, bez trudu mógłby sięgnąć do moich ust. Wyzywając los, zachowałam się dokładnie tak samo, potem zamarłam w oczekiwaniu. Nie drgnął mi ani jeden mięsień. Nie wypuścił mnie z ramion. Staliśmy wtuleni w siebie, rozkoszując się tą chwilą. Czułam jak jego pierś wznosi się raz, za razem. Przytuliłam się jeszcze mocniej i poczułam bicie jego serca. Zamknęłam oczy, pozwalając umysłowi błądzić swobodnie, a strachowi i niepokojom odpłynąć na zewnątrz. Zdałam sobie sprawę, ze Cody chciał mnie zaprowadzić do pokoju. Wtulona w jego ramiona, dałam się prowadzić. Bez słowa objęłam go mocniej, nie chcąc się z nim rozstawać. Nie mogłam znieść myśli, ze miałabym go opuścić, przylgnęłam do niego, niczym dzikie wino do muru ogrodu. Staliśmy tak przez dłuższą chwile. Usłyszał moje milczące błaganie, jego pocałunek był słodki. Ogarnęło mnie podniecenie, przysunęłam dłoń na jego plecy, przyciskając go do siebie. Na jego przystojnej twarzy przez chwile malowała się tylko namiętność. Odsunął się na chwile, a potem objął mnie całując z żarem, który pozbawił mnie tchu. Wbiłam palce w jego ramiona, przysuwając się jak najbliżej. Odwzajemniłam pocałunek równie żarliwie, oddając się czystej zmysłowej przyjemności, rozpaczliwie go pragnąc. Pod wpływem pocałunków moja skóra zaczęła płonąć, jego dłonie poruszały się bezustannie. Chciałam być blisko niego, uwolnić te wspaniała, niezwykła tęsknotę, która czuliśmy oboje. Moje ciało się rozpływało, zanurzyłam twarz w jego szyi. Przesunął ręką po moich włosach, położył dłoń na mojej talii. Ściągnął marynarkę, drżącymi palcami pomogłam mu, aż spadła na podłogę. Potem znowu wziął mnie w ramiona, całując długo i mocno. Półprzytomna, poczułam ze uniósł mnie w górę. Wtuliłam się w jego ramiona, nie przerywając pocałunku, dopóki nie usadowił mnie na łóżku. Usiadłam zaskoczona i aż westchnęłam z zachwytu, gdy zobaczyłam, co robi. Cody z łobuzerskim uśmiechem rozpinał swoją koszule. Śledziłam ruchy jego rąk, kiedy rozpinał rozporek czarnych spodni. Stal przede mną nagi. Zadrżałam. Ściągnęłam resztę ubrań. Naga opadłam na łóżko, szepcząc:
- Ja też chce, żebyś na mnie patrzył.
- Jesteś niezwykle piękna - szepnął mi do ucha, zanim chwycił je delikatnie zębami. Poruszyłam się, dreszcze przebiegły po mojej skórze, Przesunął ustami całując mnie poniżej ucha i w szyje.
- Otwórz oczy. - Zażądał cicho.
Ta prośba mnie zaskoczyła. Posłuchałam, otrząsając się z zamroczenia. Wydawało mi się, że śnie. W jego oczach widziałam, ze jestem piękna i godna pożądania jak nikt inny na świecie. Ja też uważałam, ze jest piękny. Przesunęłam dłonie w górę, żeby poczuć mięśnie jego ramion i piersi. Miał gładką skórę, mięśnie pod spodem napięte. Przesunęłam palcami przez rzadkie włosy na brzuchu Cody'ego, potem niżej, wywołując u niego jęk rozkoszy. Pocałował mnie w czubek nosa, potem pochylił się nad piersią. Patrzyłam zafascynowana, jak językiem dotyka nabrzmiałego sutka. Czułam, jak jego mięśnie się rozluźniają. Miałam wrażenie, że moje ciało budzi się z głębokiego snu. Czegoś tak cudownego jeszcze nie doznałam. Zaczęłam wiercić się na łóżku moje ciało błagało Cody'ego , żeby uwolnił mnie od słodkiej męki. Och, Boże, co on ze mną wyczyniał! Powoli odzyskiwałam świadomość, mój oddech się uspokajał, uśmiechnął się.
- I to się nazywa orgazm. - jęknęłam z rozkoszy, dając mu znać, ze się z nim zgadzam.
Rozciągnął się nade mną, westchnęłam i objęłam go ramionami, zachwycając się jego ciężarem. To było piękne i podniosłe być razem z nim, chociaż, - ze względu na okoliczności - wydawało się całkowitym absurdem. Cody wsunął rękę pod moje pośladki, sadowiąc się miedzy moimi udami. Usiłowałam zachować przytomność umysłu, ale emocje były zbyt silne i pogmatwane. Przepełniało mnie podniecenie, strach i pożądanie. Odwróciłam głowę, żeby pocałować go w ramie, a on zaczął wsuwać się w moje ciało.
- Gotowa? -otworzyłam oczy.
- Dziwna pora, żeby zadać podobne pytanie.
- hmm.. racja. - Cody był jak w transie, Słyszałam szaleńcze bicie swego serca, szum własnej krwi. Oddychając ciężko, Cody poruszał biodrami w tył i w przód.
- Dobrze?
- Hmm.. - Przesunęłam dłonią po jego nagich plecach aż do pośladków i ścisnęłam je lekko. Objął mnie ramionami, przyciskając mocno. Czuł moje pożądanie, które zgadzało się z jego własnym. Zadrżałam. Cody ujął moja prawe rękę w jego lewą, splótł palce i przełożył nasze złączone dłonie nad moja głową. Wypowiedziałam jego imię, poruszał się wciąż i wciąż, aż drżenie mojego ciała ustało.
- Cody - szepnęłam w zachwycie.
- Trzymaj mnie. - jęknął. Otoczyłam go ramionami i położyłam nogi wysoko na jego udach, przyciskając go mocniej. Przesunęłam pośladki, unosząc biodra do góry, pozwalając mu wsunąć się jeszcze głębiej. Cody jęknął i chwycił mnie za biodra, przyciągając mocno, wiązać ja ze sobą. Ciałem, sercem i duszą. Teraz, w tej chwili. I na resztę życia. Nie byłam pewna, ile czasu upłynęło, zanim się opamiętał. Starałam się odzyskać równy oddech, wydawało mi się, ze minęły cale wieki, zanim zdołam się poruszyć. Puścił moja dłoń i z czułością odgarnął wilgotne włosy z czoła. Co za niezwykłe doświadczenie! Namiętność, słodycz, całkowite oddanie i poczucie jedności. Podniósł się na łokciu i spojrzał na mnie. Leżałam z półprzymkniętymi oczami i głową przechylona na bok. Włosy w dzikim nieładzie zaścielały poduszkę. Pogładził kciukiem mój policzek. Odwróciłam się do niego. Nieświadomy gest zaufania sprawił, ze poczułam ciepło w okolicy serca. Westchnęłam i przytuliłam się do niego. Pocałował mnie w szyje. Przysunęłam się jeszcze bliżej. Przytulił twarz do mojego policzka, szepcząc:
- Kocham cię, Megan.XXX
I jak podoba wam się ta scena..? Mam nadzieje że jest dobra. Zapraszam do komentowania i pozostawienia gwiazdki. Buziaki dla was :**
![](https://img.wattpad.com/cover/50160859-288-k811108.jpg)
CZYTASZ
Po prostu Miłość [Book One] ✔
JugendliteraturOn przystojny chłopak nie brak mu nic, Ona drobna i krucha, szara myszka. Rodzina dba o nich za wszelką cenę, bezpieczeństwo jest piorytetem. Ich dłonie się splatają, a ich wzrok się spotyka. Iskrzy między nimi. Kiedy ich życie obraca się o 360° zac...