Ten różowy brokat jest po prostu zajebisty - stwierdza Emilia, nakładając pędzelkiem ów brokat na moje posmarowane żelem paznokcie.
- Śliczny - potwierdzam.
Mija pół tygodnia od mojego spotkania z Marcelem. W tym czasie rozmawiałam również z mamą. Podczas tej rozmowy była na mnie mocno zła i próbowała ze mnie wyciągnąć, gdzie obecnie się znajduję. Kazała mi wrócić do domu.
Niestety, nie ma takiej możliwości.
- Cześć dziewczyny - odzywa się Arek, podchodzi i nachyla się, aby ucałować Emilię w policzek. - Robicie sobie paznokcie?
- No tak - odpowiada dziewczyna. Wskazuje na moje paznokcie. - Ładny brokat, prawda?
- Bardzo. - Kiwa głową. - Gdzie Ben?
- Na zakupach - udzielam od razu odpowiedzi.
- A Zachariasz?
- Gdzieś musiał pojechać i coś załatwić. Nie powiedział, co to takiego.
- Nie pytałaś?
- Nie.
Nie chodzi o to, że mnie to nie obchodzi, po prostu próbuję uszanować to, że nie chce się ze mną podzielić swoimi tajemnicami. Nie naciskam na niego. Nieważne, jak bardzo irytują mnie te jego sekrety.
- A widziałaś jego przyjaciela? - zagaja dziewczyna, gestem wskazując mi, że mam włożyć dłoń do lampy.
- Tak, widziałam.
- Niezłe ciasteczko z niego...
Arek warczy za nią, przez co patrzę na niego z szokiem wypisanym na twarzy. Moja przyjaciółka tylko się uśmiecha szeroko.
- Skarbie, to, że jesteśmy razem nie oznacza, że nie dostrzegam seksapilu innych facetów - dolewa oliwy do ognia.
- On tak zawsze? - pytam ją. - Warczy na wspomnienie innego chłopaka?
- Taa. Zawsze. - Uśmiech nie schodzi z jej twarzy. - A co, Zack tak nie robi?
W głębokim zamyśleniu kręcę głową.
- Nie, raczej nie.
Uśmiech zamiera na jej twarzy.
- Nie? - upewnia się.
Kręcę głową.
- Nie.
- Aż dziwne - mamrocze Arek, przysiadając się do nas i zaczyna przyglądać się pracy swojej dziewczyny. - Z założenia to on powinien być bardziej... - szuka słowa.
- Terytorialny? - podsuwa mu jego dziewczyna.
- O, właśnie - potwierdza.
Uśmiecham się lekko, jednak nie jest to radosny uśmiech. Raczej taki smutny, zrezygnowany.
- Ja nawet nie wiem, po co tu tak naprawdę jestem - wyznaję im. - Niby nie dla zabawy...
- Na pewno nie. - Emilia zdecydowanie kręci głową. - Kupił ci pełno ubrań. Martwi się o ciebie. A na pewno by tak nie było, gdybyś była po prostu jego zabawką.
- Ale nie jestem też dla niego nie wiadomo jak ważna - zauważam. - To kim jestem?
Przez dość długą chwilę milczymy.
- Może chciałby, abyś dołączyła do gangu? - rzuca w końcu Emilia, nakładając żel i brokat na drugą rękę.
Krztuszę się.
- Oby nie! Ja nie dam rady!
Arek patrzy na dziewczynę ganiącym wzrokiem.
- Na pewno nie o to mu chodzi - uspokaja mnie. - O takich rzeczach zwykle rozmawia z całym gangiem, a przynajmniej ze swoim zastępcą i osobami z bliższego otoczenia kandydata.
- No tak - przytakuje z namysłem.
Po jakimś czasie do pokoju wchodzi znajomy mulat, na którego widok się uśmiecham i wstaję z krzesła.
- Ben! - krzyczę i rzucam się na szyję chłopakowi.
W tym samym czasie amatorska kosmetyczka krzyczy:
- Uwaga na moje paznokcie, uwaga na moje paznokcie!
Benjamin ściska mnie.
- Twoje paznokcie? - dziwi się, w końcu mnie od siebie odsuwając.
Pokazuję mu swoje dłonie.
- Jej paznokcie, że jej praca - tłumaczę.
Kiwa ze zrozumieniem głową i przygląda się jej pracy.
- Ładne - stwierdza lekko.
Emilia prycha.
- Nie ładne, tylko wspaniałe! W przyszłości będę robić najlepszy manikiur!
Śmieję się cicho, siadając na swoje miejsce.
- Przypiłuj swojej dziewczynie jej dobrą samoocenę, bo ma jej za dużo - prosi Arka mężczyzna, przysuwając sobie krzesełko do mnie i siadając.
- No, cwaniara się z niej zrobiła - przyznaje.
Ta znowu się szeroko uśmiecha, tym razem patrząc na niego tym pewnego rodzaju spojrzeniem.
- Przecież mnie taką lubisz - zauważa.
Ben odchrząkuje w tym samym czasie co ja.
- Zrób mi w końcu te paznokcie - mówię do niej.
Arek przysunął się w jej stronę, a ona poruszyła się nagle mimo, że nic nie zrobił.
Chyba wolę nie wiedzieć, co dzieje się pod stołem.
- Tak, zrób je w końcu - popędza ją. - w końcu muszę cię jeszcze utemperować.
- Zboczeńcy - mamrocze Ben.
- Jak tylko skończy zmywamy się - zapowiedziałam cicho.
- Nie ma problemu.***
- Zboczeńcy - powtarza gdy już pół godziny później wyszliśmy, zostawiając Arka i Emilię samych.
- Nie chcę wiedzieć, co oni robili pod tym stołem - tym razem mówię to na głos.
Uśmiecha się.
- Owszem, chcesz.
Rumienię się mocno.
- Skąd wiesz?
Jego uśmiech poszerza się.
- Podpuszczałem cię, i jak widać połknęłaś haczyk.
Teraz moja twarz dosłownie staje w ogniu.
- Nie wierzę. Jesteś wredny - fukam na niego.
Obejmuje mnie ramieniem i prowadzi korytarzem.
- Oj tam, nie złość się. Proszę?
Przewracam oczami, ale uśmiecham się lekko.
- Jakżebym mogła być na ciebie zła?
Śmieje się.
- Nie mogłabyś - stwierdza.
Ktoś chrząka znacząco za naszymi plecami. Jak się okazuje, jest to blondyn o niebieskich oczach, przyjaciel Zachariasza. Nie Kamil, a ten drugi, którego imienia albo nie poznałam, albo nie pamiętam.
- Czy przerwałem wam w czymś? - pyta chłodno.
Marszczę brwi na jego ton, a chłopak u mojego boku w tym czasie odpowiada:
- W niczym konkretnym.
- Mógłbym porwać na chwilę Rozalię? - Robi krok w naszą stronę.
Ben spogląda na mnie.
- Chyba może? - To pytanie jest skierowane do mnie.
- Może. - Odsuwam się od mojego przyjaciela, wychodząc naprzeciw drugiemu mężczyźnie. - Zobaczymy się później - obiecałam jeszcze, zanim zostałam poprowadzona korytarzem.
Przyjaciel Zachariasza wprowadził mnie do jednego z pokoi zamknął za nami drzwi. Odwraca się w moją stronę.
- Ładny sweter - odzywa się pierwszy.
Przygładzam delikatnie miękki materiał.
- Dziękuję?
- Od Zachariasza?
Kiwam powoli twierdząco głową.
- Po to tu jesteś?
Znowu marszczę brwi.
- Słucham? - Nie jestem pewna sensu jego słów.
- Jesteś tu po to, aby go wykorzystać? - precyzuje.
- Nie! - zaprzeczam zbulwersowana. - Skąd ci to przyszło do głowy?
Jak może oskarżać mnie o takie rzeczy?
- Po prostu pytam. - Wzrusza ramionami. - W końcu po co innego wy jesteście? Wykorzystujecie tych mężczyzn, których udało wam się owinąć wokół palca.
- Wypraszam sobie - warczę.
- Ciekawe. A czy tak nie jest w tym przypadku? Ile rzeczy ci dał Zachariasz? A ile ty mu dałaś w zamian?
Chociaż jego słowa mnie denerwują, czuję że... w pewnym sensie ma rację.
- Ja o nic go nie prosiłam - przypominam na swoją obronę. - A poza tym, on zabrał mi wolność.
- Tak? No to chodź, pomogę ci uciec. Załatwię wszystko. Jeśli będzie trzeba zamówię paszport i zabukuję bilety, nawet dla twojej rodziny. Ale zostaw Zachariasza w spokoju. Co ty na to?
Nie potrafię na to odpowiedzieć. A przecież powinno być to proste. Zwykłe: „Tak, zgadzam się".
Szkoda, że te słowa nie chcą mi przejść przez gardło.
- Dlaczego to robisz? - zmieniam temat.
Unosi brwi.
- Czyli co?
- Proponujesz mi to wszystko? Przecież te obietnice sporo kosztują.
Śmieje się.
- Mam pieniądze - uprzedza.
- Może i masz, ale po co chcesz je tracić na moją osobę? Tylko po to, żeby się mnie pozbyć? Żebym już nie widziała się z Zachariaszem?
- Już raz straciłem przyjaciela - mówi ostro. - Drugi raz go nie stracę. Nie przez kobietę.
Chcę rozwinąć temat, ale ucisza mnie zapewnienie mężczyzny:
- Taylor nie będzie znowu cierpiał przez jakąś lafiryndę.
- Taylor? - Ignoruję to, że nazwał mnie lafiryndą.
Jaki znowu Taylor?
Blondyn przełyka ślinę i otwiera drzwi.
- Zastanów się nad tym, co ci powiedziałem. Masz czas do namysłu. - Wychodzi, trzaskając drzwiami.
A ja nadal się zastanawiam, skąd się wzięło imię „Taylor" w jego wypowiedzi.
Ile jeszcze Zachariasz mi nie mówi?*****
Cześć,
mam parę tematów, które chcę poruszyć:
1. Zdarzył się komentarz, w którym padło pytanie o zbieżność imienia Dariusz. Jest to ta sama osoba i wystąpi jeszcze ona w tej historii;
2. Co do pytań o możliwość częstszego dodawania rozdziałów: bardziej zależy mi na tym, żeby dodawać rozdziały regularnie, aniżeli często. Chwilami ciężko mi jest pisać, ponieważ mam szkołę, a panie lubią pytać lub robić sprawdziany. Do tego piszę jeszcze inne historie. Jeśli jednak chcecie, mogę publikować kolejne rozdziały co 5-6 dni.
3. Powoli zbliżamy się do końca tej historii. Staram się teraz pisać tego jak najwięcej, żeby skończyć. Szacuję, że zostało nam jakieś jeszcze... może 5 rozdziałów? Więc prosiłabym o zastanowienie się nad moją propozycją kolejnej części, tym razem o Masonie.
4. Kolejny raz dziękuję za gwiazdki i komentarze. To jest bardzo motywujące.Zwykle nie odpowiadam na komentarze, ale pod tym rozdziałem jest "gorąca linia"; postaram się odpowiedzieć na każde pytanie zawarte w komentarzach. Pozdrawiam,
Daniela
CZYTASZ
Jesteś moja, kochanie || T.L. ✓
Teen FictionPierwsza część historii z Taylorem Lautnerem. Dwoje ludzi z innych światów. On - młody przywódca jednego z najgroźniejszych gangów. Pragnie Rozalii, i nie ukrywa tego. Ona - zwykła dziewczyna. Zapragnęła Zachariasza, ale postanawia trzymać...