Rozdział 2

7.1K 646 14
                                    

Myśląc, że to moi prześladowcy odwróciłem delikatnie głowie przygotowany na cios.
Zasłoniłem się ramionami chcąc uniknąć uderzenia.
Nigdy nie pomagało ale to ludzki odruch.
Dostawałem każdego dnia, za co?
Nie mam pójścia i pewnie nigdy się nie dowiem.
Zdziwiłem się gdy przed sobą nie zobaczyłem grupy pięciu osiłków.
Spojrzałem zaszokowany przed siebie.
Stał przede mną wysoki, dobrze zbudowany brunet.
Widziałem go tutaj pierwszy raz. Zazwyczaj do nikogo się nie odzywam, szansami po prostu obserwuje.
Zatopiłem się w głębi jego mocno brązowych oczu.
Gdy nasze spojrzenia się spotkały poczułem dziwny dreszcz przechodzący przez mój kręgosłup.
Nigdy się tak nie czułem, to było dziwnie ale na swój sposób przyjemne.
- Przepraszam - mrukną i delikatnie się uśmiechną.
Nie mogłem oderwać od niego wzroku.
Coś w jego spojrzeniu przyciągało mnie, nie pozwało spojrzeć w inną stronę, wciągało.
W koncu oderwałem oczy.
Speszony tym, że się na niego gapiłem postanowiłem odejść.
Skinąłem głowa potwierdzając, że nic się nie stało i pobiegłam w stronę szkoły zostawiając chłopaka w osłupieniu.
Nie mogłem złapać oddechu. Niby nie biegłem długo ale moje ciało nie było w najlepszej kondycji.
Wbiegłem do klasy, w której miałem angielski równo z dzwonkiem.
Byłem cały roztrzesiony od biegu.
Angielski jest jednym z moich ulubionych przedmiotów.
Jest to moja odskocznia od dręczących mnie myśli. Mogę skupić się na tym co lubię zamiast na cierpieniu.
Wracając myślami rozejrzałem się po klasie.
Wszystkie ławki były już zajęte.
Pognałem do swojej ławki w ostatnim rzędzie przy oknie.
Jako jedyny z klasy siedzę sam, nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie.
Wyciągnąłem na ławkę książki i zacząłem szkicować coś w zeszycie.
W drzwiach pojawiła się nauczycielka wraz z chłopakiem, który wpadł na mnie przed szkołą.
Serio? Muszę mieć takiego pecha?

Nowy w klasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz