Rozdział 27

3.2K 317 9
                                    

Mike:
Gdy wchodziliśmy do domu Matt zachwiał się i oparł o framugę drzwi. Jego oczy były puste a twarz blada.
Podbiegłem do niego przerażony.
-Co się dzieje?!-zapytałem
-Nic, troszkę mi słabo-odpowiedział.
Sięgnąłem ręką do jego czoła.
-Matt masz gorączkę-powiedziałem i powoli zaprowadziłem go do sypialni.
Czułem, że niema siły iść.
Położyłem go do łóżka i szczelnie odkryłem kołdrą.
-Nic Ci nie jest?-zapytałem.
Chłopak tylko pokręcił głową.
Szybko wybiegłem po okłady na zbicie gorączki. Dalem mu rownież jakieś leki i wodę.
Matt:
Zrobiło mi się słabło od paru dni strasznie stresuje się ślubem, który urządzamy z mamą w tajemnicy przed Mikiem.Mam rownież dużo nauki.
Poza tym strasznie martwiłem się stanem chłopaka po tym co stało się z nim ostatnio. Sam cieżko spałem i straciłem apetyt czuwając nad nim.
Gorączki nabawiłem się pewnie od przeziębienia.
Leżałem w łóżku czekając na narzeczonego.
Mike wrócił po chwili z zimnymi okładami.
Leżałem z nimi na czole już chyba godzinę.
Mój ukochany przysypiał na krześle trzymając moją dłoń.
Nagle przeszły mnie dreszcze a moje ciało zaczęło drzeć.
Ściągnąłem mocniej rękę chłopaka.
-Mike, zimno mi.-wysapałem do chłopaka.
-Pójdę po jakiś koc-odpowiedział.
Zaczynałem go.
-Nie potrzebuje koca, potrzebuje ciebie-powiedziałem.
Chłopak zrozumiał mój przekaz i już po chwil mogłem się do niego przytulić i zagrzać.
Mike:
Matt zwinął się w kulkę i przytuli do mojej klatki.
Po 15min chłopak zaczął zasypiać. Mi jednak nie było to dane ponieważ ciagle martwiłem się o ukochanego.
Zasnąłem po dłuższym okresie czasu wykończony rozmyśleniami.
Budziłem się jeszcze kilka razy zmieniać mu okłady. Nad ranem gorączka spadła a ja poszedłem spać. Mogę się wyspać bo mam jutro na 11.30.
Mam tylko nadzieje, że Matt odpuści sobie jutro naukę i pożądanie odpocznie.
Matt:
Rano poczułem się jak nowo narodzony, dobrze wypocząłem. Było około 9.10 to dobrze bo mam na 10.30.
Ubrałem się zrobiłem śniadanie, zjadłem swoją cześć i wyszedłem na wykłady.
Strasznie mi się dłużyło i próbowałem nie przysypiać.
W końcu wykładowca zrobił przerwę i wyszedłem na korytarz rozprostować kości.
Podbiegł do mnie zdyszany chłopak.
-Głupi, miałeś zostać w domu a nie się przemęczać!-powiedział Mike.
-Spokojnie, czuje się dobrze.-powiedziałem i go pocałowałem.
Wiedziałem jak zareaguje, za chwilę zrobi się czerwony i zacznie krzyczeć, że tu są ludzie.
Tak właśnie się stało.
-Matt wszyscy patrzą !-powiedział.-Wracam na zajęcia, spotkamy się w domu.-dopadł.
Schyliłem się by mógł pocałować mój policzek.
To słodkie, że się o mnie martwi.
Po skończonych zajęciach wróciłem do domu i odrazu poszedłem pisać pracę, która muszę oddać za 2 dni.
Mike:
Gdy wróciłem do domu było już dość późno.
Zdjąłem kurtkę, buty i poszedłem do kuchni.
Obiad był nieruszony.
-Matt jadłeś coś?!-krzyknąłem.
Nie dostając odpowiedzi poszedłem szukać chłopaka.
Znalazłem go w gabinecie, pisał coś zawzięcie.
Zmartwiłem się ponieważ był blady i wyglądał na zmęczonego.
Podszedłem do niego kładąc rękę na ramieniu.
-Jak się czujesz?-zapytałem.
Cisza...nie odpowiedział.
Potrząsnąłem jego ramieniem.
Odepchnął moją rękę aż poleciałem na ścianę.
Zobaczyłem w jego oczach to samo co u mojego ojca i Chrisa gdy mnie krzywdzili.
-Nie teraz!-krzyknął.
W moich oczach wezbrały łzy.
Wybiegłem z pokoju w obawie przed chłopakiem.
Usiadłem na ławce przed domem z kolanami podciągniętymi  do brody. Rękoma złapałem z nogi.
Nie wiem czy trzasłem się z zimna czy ze strachu. Zacząłem płakać.

Jak się podobało?
Miłych ferii dla wszystkich! 😊

Nowy w klasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz