Mike:
Nie mogłem zasnąć choć czułem się bezpiecznie, otulony ramionami mojego narzeczonego.
Obróciłem się tak by leżeć na klatce piersiowej Matta.
Kreśliłem na niej rożne wzorki.
Przejeżdżałem palcem po mięśniach brzucha gdy usłyszałem jak chłopak mruczy.
Uśmiechnąłem się przytulając do niego.
Chłopak nadal śpiąc objął mnie ramieniem.
Leżałem wtulony w jego ciało.
Jednak po chwili zachciało mi się do toalety, delikatnie wyplątałem się z objęć chłopaka i wyszedłem z łóżka.
Po załatwieniu swojej sprawy i umyciu zębów wróciłem po cichutku do sypialni.
Przytuliłem się do ciała chłopaka od którego biło przyjemne ciepło.
-Nie spałeś?-zapytał.
Popatrzyłem mu w oczy i spuściłem wzrok na nasze dłonie, które teraz były połączone.
-Nie-odpowiedziałem.
Chłopak pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka.
-Zadzwonię tylko i zrobię śniadanie-powiedział i wyszedł z pokoju.
Próbowałem się jeszcze przespać ale nic z tego.
Matt:
Zadzwonię do mamy czy może przyjąć na chwile Mike'a bo muszę mu kupić prezent i załatwić parę spraw na uczelni.
-Hej mamo mogę ci dzisiaj podrzucić Mike'a?-zapytałem.
-Świetnie i tak miałam go zaprosić na robienie pierniczków-powiedziała wesoło.
-To wpadniemy za godzinkę-powiedziałem i poszedłem robić śniadanie.
-Mike!-zawołałem-Śniadanie!-dodałem.
Po chwili w kuchni pojawił się chłopak.
Nie wyglądał najlepiej, znów miał cienie pod oczami.
Moja mama na pewno poprawi mu humor.
Bardzo się lubią, cieszę się, że chłopak traktuje ją jak własną matkę.
-Jedz, zawiozę cię do mojej mamy.Masz zaproszenie na robienie pierniczków-powiedziałem odrywając się od patelni.
-Fajnie-powiedział-A ty?-zapytał.
-Ja muszę załatwić pare spraw i skoczyć na uczelnie po jakieś papierki-powiedziałem całując go w głowę.
-O której mnie odbierzesz?-zapytał.
-Wrócę najszybciej jak będę mógł i posiedzimy razem u mamy-powiedziałem i postawiłem przed nim talerz ze śniadaniem.
Zjedliśmy i pojechaliśmy do mieszkania mamy.
-Jesteśmy-krzyknąłem przekraczając próg.
-Hej chłopcy-powiedziała mama witając nas cała ubrudzoną mąką.
-Cześć mamo-powiedzieliśmy jednocześnie a rodzicielka zaczęła się z nas śmiać.
-Jesteście słodcy, Mike rozbieraj się a ty Matt szybciutko załatw to co musisz-powiedziała i wróciła do kuchni.
-Pa kochanie niedługo będę-powiedziałem i pocałowałem narzeczonego.
Gdy byłem w sklepie na wystawie zobaczyłem wielkiego misia.
Musiałem go kupić, tak bardzo przypomina mi mojego misiaczka!Mike:
Wszedłem do kuchni z której wydobyło się mnóstwo cudownych zapachów.
-Zrobię ci herbatę i weźmiemy się do pracy-oznajmiła kobieta zalewając kubki wrzątkiem.
Usiedliśmy razem i rozmawialiśmy o świętach przez dłuższy czas.
-Wszystko dobrze skarbie?-zapytał kobieta chwytając moją dłoń.
-Tak mamo po prost się nie wsypałem-powiedziałem.
-No dobrze-powiedziała-strasznie się cieszę, że spędzisz z nami te święta-dodała z uśmiechem.
-Ja też, to moje pierwsze święta-powiedziałem.
-Niczym się nie przejmój pewnie bedą wyglądały tak ja u ciebie-powiedziała kobieta nie do końca rozumiejąc.
-Ja... chciałem powiedzieć, że to moje pierwsze święta w życiu- rzekłem speszony, bawiąc się palcami.
-Oh kochany ja nie wiedziałam-powiedziała Sara mocno mnie przytulając.
-To nic mamo, zabierajmy się do pracy-powiedziałem zmieniając temat.
Swietnie bawiliśmy się przy pieczeniu.
Mój humor naprawdę się poprawiał.
Zrobiliśmy bardzo dużo pierniczków i pięknie je ozdobiliśmy.
Niestety kilku godzinach stania w kuchni zrobiło mi się słabo.
Oparłem się o blat i wziąłem pare głębokich wdechów.
-Mike?-zapytała-Co jest, źle wyglądasz-dodała.
-To nic...ja...muszę do toalety.-
wyszedłem chwiejnie do pomieszczenia i przemyłem twarz wodą.
Matt:
Załatwiłem wszystko i właśnie jechałem do domu swojej mamy.
Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo?-zapytałem.
-Matt coś jest nie tak z Mikem!-powiedziała.
-Za chwile będę-powiedziałem wystraszony i przyspieszyłem.
Wbiegłem do mieszkania od razu kierując się do kuchni.
-Mamo gdzie on jest?-zapytałem łapiąc ją za ramiona.
-Wyszedł do toalety-odpowiedziała poddenerwowana.
Pobiegłem do drzwi lecz były zamknięte.
-Mike wszystko w porządku?-zapytałem.
-T...tak, trochę mi słabo-powiedział cicho.
-Otwórz drzwi, zabiorę cię do domu-zapewniałem chłopaka.
Drzwi zaczęły się powoli otwierać.
Mike zrobił krok w moją stronę i wpadł w moje ramiona.
Złapałem go mocniej i pogłaskałem po głowie.
Jego oczy zaczęły się powoli zamykać.
Wziąłem jego ciało do salonu i położyłem na kanapie.
Wyglądał źle, mail cienie pod oczami a jego skóra była blada.
-Matt co się dzieje?-zapytała zatroskana mama gdy przykrywałem go kocem.
-Sam nie wiem, ostatnio źle sypia, męczą go koszmary, czymś się stresuje-powiedziałem.
Schyliłem się do niego i poprawiłem grzywkę opadająca mu na oczy.
-Może tym, że to jego pierwsze święta.-oświadczyła a ja otworzyłem buzie ze zdziwienia.-Rozmawiałem z nim dzisiaj powiedział, że w życiu nie miał prawdziwych świat z rodziną-dodała.
-Naprawdę? Nic mi nie powiedział -byłem zdziwiony.
-Pewnie nie chciał cię martwić, to dla niego trudny temat.Weź go do domu niech odpocznie-powiedziała i podała mi rzeczy chłopaka.
Kobieta pogłaskała mnie po lecący pocieszająco.
Ubrałem go i wziąłem na ręce kierując się do drzwi.
-Dzięki mamo-powiedziałem i cmoknąłem ja w policzek.
-Dbaj on niego-krzyknęła gdy byłem już przy aucie.
-Będę-odkrzyknąłem i położyłem chłopaka delikatnie na tylnich siedzeniach.
Byliśmy już niedaleko domu chłopak zaczął się budzić.
-Leż spokojnie prawie jesteśmy w domu-szepnąłem.
-Mhm-mruknął i zamknął ponownie oczy.
Zaparkowałem i wziąłem chłopaka na ręce.
Pluszaka postanowiłem zostawić tam gdzie był-w bagażniku.
Wniosłem chłopaka do sypialni i położyłem na łóżku.
-Nie chce spać-powiedział jak dziecko.
-Chcesz Mike-odpowiedziałem-Położę się z tobą i trochę odpoczniesz.
-Mhm-mruknął cały czas mnie obserwując.
Położyłem się obok niego i przytuliłem.
-Mogę go zobaczyć?-zapytał.
Nie miałem pojęcia o czym mówi.
-Twój tatuaż-powiedział widząc mój pytający wzrok.
Obniżyłem trochę spodnie i podciągnąłem koszulkę.
Mike położył dłoń na moim biodrze i pocierał kciukiem czarne literki.
-Masz zimne palce-powiedziałem na co chłopak zachichotał.-Dlaczego nie powiedziałeś mi, że to twoje pierwsze święta?-zapytałem.
Nie byłem zły ale czułem się źle, że narzeczony nie powiedział mi prawdy.
-Ja nie chciałem żebyś był zły albo się martwił-odpowiedział spuszczając wzrok-Przepraszam-dodał.
Przytuliłem go do siebie widząc,że jest smutny.
-Spij skarbie pózniej
porozmawiamy-pocałowałem go i przykryłem kocem.Nie bijcie!
Wiem, że nudny ale brak weny!
CZYTASZ
Nowy w klasie
Short StoryMike jest zamkniętym w sobie nastolatkiem. Potrzebuje pomocy,odkąd pamięta rodzice znęcają się nad nim. Spotyka go to rownież w klasie od kiedy rówieśnicy dowiedzieli się o tym,że jest gejem. Czy znajdzie się ktoś kto go uratuje? Co połączy go z chł...