Rozdział 39

2.6K 240 12
                                    

Mike:
Obudziłem się w idealnym nastroju.
Czułem, że tego dnia nic nie zepsuje.
Wygrzebałem się z błękitnej pościeli i prowadzony cudownym, słodkim zapachem, ruszyłem do kuchni.
Przeszedłem drugim korytarzem do pomieszczenia po prawej.
Tam przywitał mnie widok ukochanego, który przygotowywał nam śniadanie.
- Dzień dobry - przywitałem się tuląc do jego torsu.
Uwielbiałem to robić, Mattowi chyba też to nie przeszkadzało, skoro oddawał przytulasy.
- Dzień Dobry – pocałował mnie w czubek głowy.
- Zrobiłem gofry. – Podał mi talerz z gorącymi waflami.
Coś się święci!
- Jakaś specjalna okazja? - Zapytałem odbierając jedzenie.
- Możliwe. - Uśmiechnął się, szczerząc rząd białych zębów.
Czy on musi być taki tajemniczy?Usiedliśmy do stołu i zjedliśmy śniadanie w cudownym nastroju. Matt od zawsze był dobry w gotowaniu, ale jego gofry powalały na kolana.
- Dziękuje. Było pyszne. - Cmoknąłem go w policzek, odłożyłem brudne naczynia i poszedłem wziąć prysznic. Wysuszony, czysty i w samym ręczniku wróciłem do sypialni. Bardzo się zdziwiłem, gdy na łóżku znalazłem idealnie skrojony smoking.
Ciekawe co on tu robi.
- Matt?! - krzyknąłem nie wiedząc co sie dzieje.
- Nie marudź tylko zakładaj! - Usłyszałem jego krzyk z salonu.
Powoli zacząłem się ubierać, gdy do środka wszedł Matt w garniturze.
Wyglądał w nim jeszcze lepiej niż zwykle, a na ogół jest boski, więc nie wiem, czy to możliwe.
Przygryzłem wargę i odwróciłem wzrok, starając się na niego nie patrzeć.
- Gotowy? - zapytał.
Pokiwałem głową na tak i chwyciłem jego rękę.
Przed domem stała duża, czarna limuzyna.
Nie wiedziałem, że patrzę się na nią z otwartymi ustami, dopóki Matt nie pociągnął mnie do jej wnętrza.
Wszystko wyglądało na tak luksusowe, że bałem się czegokolwiek dotknąć.
Wysiedliśmy przed pięknym, starym kościołem z czerwonej cegły.
Wszystko było przyozdobione białym różami i wstęgami.
Przed kościołem czekała cała rodzina Matta, większości z nich nie znałem ale nie przeszkadzało mi to.
To oni byli moją nową rodziną.
Mam nadzieje, że kiedyś uda mi się zapominać o tym co zrobiła mi  stara rodzina.
Wysiadłem z auta i w towarzystwie narzeczonego poszedłem w stronę ołtarza.
Wszyscy zasiedli w bukowych ławach.
Dojrzałem wiele uśmiechów wsród twarzy zebranych.
Ceremonia się zaczęła, a ja miałem łzy w oczach.
To zdecydowanie jeden z najlepszych dni w moim życiu.
Po ceremonii udaliśmy sie do małego zameczku, gdzie odbyło się wesele.
Wszystko przebiegało idealnie.
Goście bawili się do białego rana przy dobrej muzyce i dużej dawce alkoholu.
Następnego dnia obudził mnie delikatny pocałunek złożony na moje usta.
- Wstawaj kochanie. Za chwile wyjeżdżamy.
- Wyszeptał mi do ucha.
- Dokąd? - Zapytałem.
- Tajemnica, a teraz ubieraj się. - Odpowiedział.

Nowy w klasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz