Rozdział 21

3.9K 379 9
                                    

Rano obudziłem sie sam i do mojej głowy zaczynały napływać najczarniejsze myśli.
Nagle poczułem jak coś porusza się po mojej nodze.
Szybko zrzuciłem z siebie  wielkiego pająka.
Z moich ust wydostał się krzyk a po chwili cichy szloch.
Matt:
Gdy robiłem nam śniadanie usłyszałem krzyk.
Szybko dotarłem do naszego namiotu i wgramoliłem się do środka.
Zobaczyłem Mike'ya z kolanami pod brodą i załzawioną twarzą.
-Mały co się stało?-zapytałem głaszcząc go po włosach.
-P..pająk on t..tam jest.-wyszeptał jąkając się.
-boisz się pająków?-spytałem.
-Ja..one tam były Matt,w piwnicy gdzie..-jego głos się załamał-gdzie mój ojciec...mnie-nie mógł wydusić z siebie ani słowa a jego oddech stał się ciężki.
Wiedziałem o jakim miejscu mówi sam byłem tam tylko raz a czasami śni mi się po nocach.
Przytuliłem go mocno do siebie.
Kołysałem go w szczelnym uścisku do póki jego oddech się nie uspokoił a chłopak zasnął.
Trzymał go w objęciach całując jego czoło i obiecując, że wszystko będzie dobrze.
Gdy tylko się uspokoił wyprowadziłem go na zewnątrz.
Zaczęliśmy jeść śniadanie.
Mike nic nie jadł tylko grzebał w swoim talerzu.
Mike:
-wstań!-powiedział chłopak.
Skuliłem  się słysząc w jego tonie rozkaz.
-przepraszam-powiedział i uniósł mój podbródek w górę-prosze wstań-wyszeptał.
Zrobiłem to o ci prosił a ten uklęknął przede mną i podniósł mi koszulkę do góry.
Odwróciłem od niego wzrok skupiając się na krajobrazie.
-jak mogłem nie zauważyć tego wczoraj-wyszeptał kręcąc głową.
Zwróciłem oczy ku niemu.
-jesteś taki chudy Mike-powiedział ze łzami w oczach.
Oparł głowę o mój brzuch i pozwolił łzą płynąc.
Opadlem na kolana przytulając się do niego.
-Przepraszam. Ja n..nie chce być gruby chce Ci się podobać Matt, chce byś był ze mnie zadowolony.-wyszeptałem.
Matt patrzy na mnie z otwarta buzia i oczami.
-Mike dla mnie jesteś idealny!
Ostatnia rzeczą jakiej bym chciał to żebyś się głodził!
Będziesz jeszcze bardziej idealny jeśli zaczniesz znów normalnie jeść dobrze?-powiedział z drżącym głosem.
Przejechał placem po moich żebrach.
Moje ciało zadrżało a z ust wydał się jęk. Matt pocałował mnie tylko i postawił na nogi.
Matt:
-idziemy na spacer?-zapytałem
Mike pokiwał głową szczęśliwy, że nie musimy ciagnąć juz tego tematu.
Gdy szliśmy cały czas zbierałem kwiatki sprytnie robiąc z nich wianek.
-Mike zamknij oczy-poprosiłem chłopaka.
Zawahał się ale po chwili zamknął oczy.
Pocałowałem go w nosek nakładając mu wieniec na włosy.
Wyglądał w nim strasznie uroczo.
Był najpiękniejszą istotą jaką w życiu widziałem a co najważniejsze był mój i tylko mój.
Nie mogąc się powstrzymać przyparłem go do pnia drzewa składając pocałunki na jego szyi i obojczykach.
-Matt nie tutaj-wyjęczał słabo  chłopak z rumieńcem na twarzy.
Chwyciłem go za rękę i wróciliśmy na nasza polane.
Spakowaliśmy wszystko i czekaliśmy na mamę.
Wsiedliśmy do samochodu a głowa Mike'ya odrazu opadła na moje ramie. Wiedziałem,że ból jeszcze go nie opuścił a każdy ruch jest dla niego wyzwaniem.
Wróciliśmy do domu a ja zaniosłem chłopaka do łóżka a sam poszedłem pod prysznic.
Po niedługiej chwili znów trzymałem w ramionach mój skarb,mojego małego bezbronnego chłopca.
Rozdział nie poprawiany!
Dodałem na szybko no znalazłem internet.
Mam nadzieje,że się podoba.
Piosenka na dziś to :
Fall out boy-I don't care. 😊

Nowy w klasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz