Rozdział XIII

449 33 0
                                    

Wczesny ranek. Słońce wstaje. Lekki wiatr wieje. Mgła opadła.
"Zwierzęta budzą się do życia. Demony wychodzą z ukrycia."
- To jest Lilia jest aniołem... Proszę posłuchaj do końca.
- D...do...dobrze...
Dosłownie zaniemówiłam... Demon?! Anioł?!
- Kilka lat temu brałem dopalacze, narkotyki, bawiłem się z dziewczynami... Zabiłem człowieka. Byłem głupim bachorem... Wtedy Rada Aniołów postanowiła przydzielić mi opiekuna. Moim stróżem stała się Lilia. Z początku nic nie wiedziałem. Uważałem ja za naiwną dziewuchę, która chce się ze mną zabawić. Nadal ćpałem. Byłem bliski śmierci, ale zakochałem się w niej. Ona zmieniła mnie, pokochała mnie. Powiedziała mi o wszystkim. O swoim istnieniu, o aniołach. Zawdzięczam jej bardzo dużo.
- A..ale...o..o...ona...a..anioł?
Byłam niepewna co chce powiedzieć... Zaczęłam się jąkać. Nic nie rozumiałam.
- Może się jeszcze raz przedstawię?
Usłyszałam kojący głos...
- Jestem Lilia. Córka Lizy i Asha. Jestem aniołem. Patronkom roślin... Stąd moje imię Lilia. Rada Aniołów, kazała mi się zaopiekować Alex'em. Z czasem zakochaliśmy się w sobie. Zamieszkałam z nim. Wokół domu położona jest bariera...
- Bariera?...
Rzekłam niepewnie.
- Tak. Dzięki niej do domu nie mogą wchodzić demony.
- Ale...to...wczoraj...
- Był to demon. Jeden z pionków niejakiego Samaela.
- Kto to?...
- Anioł Śmierci...
Nastała niezręcznie cisza, którą postanowiłam przerwać.
- Alex dlaczego ty walczyłeś z demonem? Jesteś przecież zwykłym człowiekiem.
- No... nie do końca... Byłem zwykłym człowiekiem do czasu aż rok temu wraz z Lilią wybraliśmy się do Rady poprosić o to by Lilia mogła ze mną zamieszkać. Rada zgodziła się pod jednym warunkiem...
- Jakim?
- Dali mi moc, która przewyższa wszystkie umiejętności człowieka. Jestem czymś w stylu super - człowieka.
- Aaa...
- Posłuchaj... Luna powinnaś trochę odpocząć. Ja już pójdę.
Alex wyszedł z pokoju. Lili natomiast dosyć niepewnie zbliżyła się do mnie.
- Opatrzę ci jeszcze raz nogę.
- Dobrze...
Jest piękna... naprawdę wygląda jak anioł... Zaraz?! A gdzie ma skrzydła?!...
- Lili...a mogłabyś mi pokazać skrzydła?
- Jasne.
Znowu się uśmiecha. Ma uroczy uśmiech.
- Patrz.
W jednej sekundzie z pleców dziewczyny wyrosły skrzydła. Ogromne białe pierze. Wyglądały jak platki śniegu.
- Czyż nie wyglądają cudownie?
- Są naprawdę piękne.
- Luna odpocznij, ja już pójdę naprawić barierę.
- Dobrze. Pa.
Za dużo emocji. Co prawda mało rozumiem z tego wszystkiego, ale może jak się zdrzemne to moje myśli się poukładają...

Miłość DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz