Rozdział XXVI

281 30 2
                                    

##Perspektywa Luny ##
Poczułam dotyk na moim ramieniu. Serce zaczęło walić mi w piersi. Moja ciało przeszła lawina dreszczy. Głowa automatycznie odwróciła się w tył. Oczy zaczęły wertować obraz, który był mi bardzo dobrze znały i lubił. Moje serce uspokoiło się, a ja odetknęłam z ulgą. Jeszcze chwilę temu uciekam od tego 'człowieka' chcąc wszystko przemyśleć, ale teraz było dla mnie już wszystko jasne.
Nie ważne kim jest ta osoba.
Nie ważne czym się zajmuje ta osoba.
Nie ważne jaki zawód wykonuje.
Nie obchodzi mnie to dopóki go kocham.
Odrazu rzuciłam się na niego, powodując, że czarnowłosy upadł na ziemię, a ja razem z nim. Znajdowaliśmy się w dosyć dziwnej pozycji. Pit siedział z nogami lekko podpartyki w lekkim rozkroku, a rękoma popierał się z tyłu. Ja natomiast jedną rękę trzymałam z jego lewej strony na ziemi tuż obok jego bioder, a drugą na jego torsie. Patrzyłam mu w jego pawie oczy. Wyglądały pięknie. W tym momencie zapomniałam kim jest, ponieważ tylko on potrafił u mnie wywołać wspaniałe uczucie szczęścia. Jego prawa ręka objęła mnie w pasie i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie. Popatrzył prosto na mnie z wyrazem czułości i złączył nasze usta. Wbij się w nie bardzo namiętnie, ale też ostrożnie. Odrazu odwzajemniłam pocałunek, który z chwili na chwile przeradzał się w coraz głębsze uczucie. Po czułym pocałunku chłopak popatrzył mi w oczy.
- Przepraszam, że wcześniej nic ci nie powiedziałem.
- Już dobrze, to ja spanikowałam.
- Miałaś takie prawo. W końcu okłamałem cię.
- Pit przestańmy o tym gadać.
- A co chcesz księżniczko zrobić?
- Nic takiego.
- Chcesz się pobawić w nieprzyzwoitą grę?
- Pit!

Miłość DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz