Rozdział XXVIII

207 15 0
                                    

Słońce świeci, cieszy dzieci, demony czekają... z ludźmi sobie pogrywają.

Upały jakich nie było przez ostanie kilka lat. Ludzie "umierają" z gorąca. Na ulicach są pustki, tylko panie w sklepach usilnie próbują się schłodzić wachlujac sie książkami i innymi rzeczami leżącymi pod ręką. Na ulicach nie ma żywej duszy. Ja znowu siedzę na "besti", którą prowadzi Pit. Odgłos ryczącej maszyny przyprawia mnie o dreszcze. Niestety Pit'owi sprawia to chyba satrysfakcjie. Poraz kolejny muszę błagać Boga, żeby przeżyć.
- Luna?
- T-tak?
- Zamknij oczy bo już dojeżdżamy.
- D - dobrze
Chwile później maszyna wyłączyła się, a ja zostałam z niej zsadzona.
Moim oczom ukazała się mała drewniana chatka na jeziorze. Wokół niej roztaczał się las. Zaraz... to ta sama chatka co ostatnio. To tutaj się pojawiła kiedy panicznie uciekałam przed rzeczywistością.
- Skarbie chodź do środka.
- Tak...
Nie kryłam zdziwienia. Lekko szkowało mnie to, że jesteśmy w środku lasu w czyimś domku.
- Pit czyj to jest domek?
- Niczyj.
- Jak to? Popatrz na ten ogródek.
Wskazałam perfekcyjnie wypielęgnowany ogródek. Osoba, która się nim zajmowała musiała znać się dobrze na swojej pracy.
- Nikt tu nie mieszka. Drzwi są otwarte.
- Ale tutaj napewno ktoś mieszka.
Stanęłam w miejscu i jak głupia wskazałam na ogródek. Na mojej twarzy pojawił się grymas.
- To jest domek który należy do Klanu Wilczych.
- Ahhh..
- Skoro już zaspokoiłaś ciekawość to może udamy się do tego domu?
- Nie chce.
Na twarzy chłopaka pojawiło się zdziwienie. Stał jak wrty i patrzył się na mnie ze smutkiem. Postanowiłam się z nim chwilę podroczyć. Zaczęłam iść w jego kierunku z chytrym planem.

- Bo wiesz najpierw chciałabym...

Podchodząc coraz to bliżej popchnęłam go co poskutkowało, że chłopak sekundę później znalazł się w pięknym jeziorze. Patrzył teraz na mnie jak na najgorsze zło. Zaczęłam iść w jego kierunku i kucnęłam przy brzegu. Patrzyłam jak jego włosy, które są całe mokre i rozczochrane.

- Nadal mnie kochasz? - usiadłam na trawie, ale nie na długo, bo już po chwili wylądowałam w wodzie z moim wspaniałym chłopakiem.

- Teraz już tak.

-----

Dodam iż zdjęcie jest robione własnoręcznie.

Miłość DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz