Rozdział IX

372 37 4
                                    

Chłód i wiatr. Lekki deszczyk. Kwitnące kwiaty. Drzewa puszczające pąki. Znajomy zapach. Znajomy głos.

- Cześć Luno.
Aż podskoczyłam z przerażenia. Odwróciłam moją głowę do tyłu i ujrzałam znajomy widok.
- Pit?!
- Co się stało?
- Rrzestraszyłeś mnie.
Przeskoczył przez ławkę i siadł koło mnie. Jego pawie oczy. Znowu mogłam je zobaczyć.
- Co u ciebie słychać?
- Wiesz wprowadziłam się do Alex'sa.
- No proszę.
Uniósł brwi i spojrzał się na mnie dosyć dziwnie.
- Mieszka z nami jego dziewczyna Lili.
- Hmm... czyli masz ciekawie.
- No po trochu. Może ty opowiesz mi coś o sobie?
Uśmiechnęłam się lekko.
- Wiesz mam do ciebie kilka pytań.
- Słucham?
- Kim jest Bóg?
Zamurowało mnie... On sobie ze mnie żartuje?...
- Co?...
- Pochodzę z rodziny, w której rodzice nic nie mówili mi o Bogu i nic o nim nie wiem.
Zaczęłam mówić spokojnym głosem, trochę jakbym rozmawiała z dzieckiem.
- Bóg jest to osoba, której wszystko zawdzięczamy.
- Ale jak to?
- Bo wiesz, to on stworzył dla nas świat. On uczynił człowieka istotą rozumną. On chroni nas przed diabłem i demonami.
- Nie on chroni świat przed demonami.
- Posłuchaj jest on wszechmogący, jeżeli w niego uwierzysz...
- Luno nie mówisz mi prawdy.
- Pit ja mówię w to co wierze, czy to jest prawda dowiem się jak umrę.
W oczach chłopaka błysnęła iskra.
- Nie!
Przestraszyłam się... Co się mu stało?...
- Spokojnie, nie zamierzam jeszcze umierać.
Chłopak wstał i chwycił mnie za rękę. Szarpnął do siebie. Znalazłam się w jego ramionach. Trzymały mnie mocno, ale jednocześnie delikatnie.
- Niczego się nie dowiesz. Śmierć jest zła. Prowadzi do zguby.
Przytuliłam się do niego i spokojnym głosem rzekłam.
- Pit, na każdego czeka śmierć, jedni odchodzą szybciej, drudzy później, ale i jedni i drudzy muszą odejść z tego świata, żeby móc trafić do Królestwa Bożego.

##Perspektywa Pita ##
Ona jest w błędzie. Ja wiem... ja wiem... jeżeli umrze... już nigdy jej nie zobaczę... Nie... ona nie może... bez niej... nie... nie mogę tak myśleć... Zapytam się Go... Czemu On najpierw kazał mi jej bronić a teraz będzie chcieć mi ją odebrać?...

#Perspektywa Luny ##
Pit musze już wracać bo się będą o mnie martwić. Uśmiechnęłam się do niego i uwolniłam się z jego uścisku... Odwróciłam się i zaczęłam podążać ścieżką w stronę "mojego" domu.
- Przeczytaj to jak dotrzesz do domu.
Do ręki dał mi kawałek kartki. Był trochę naderwany... Ciekawe co to jest?...
- Nie zgub się po drodze.
Zbliżył się... Znowu się zbliżył... Moje serce szybciej bije... Chwycił mnie za rękę... Jego usta dotknęły mojego czoła, a później mojego policzka... Pocałował mnie w policzek?... Znowu?... Co?...
Przez całą drogę rozmyślałam co się przed chwilą zdarzyło. Było to dosyć dziwne... Najpierw ta rozmowa, później to jego zachowanie... Coraz bardzie staje się dla mnie zagadką...

Miłość DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz