Rozdział X

366 34 0
                                    

#Perspektywa Pita##

- Po co tu przybyłeś?
- Kto?... Gdzie jesteś?!...
- Pit po co tu przybyłeś?
- Wyjdź z ukrycia!
- Po co mam ci się pokazać?
- Chcę zobaczyć jak wyglądasz!
- Ciekawość to pierwszy stopień do zguby.

Kilka godzin wcześniej.

Niby to krwawe królestwo to moja ojczyzna, ale nadal nie przywykłem do jej wyglądu... Po ostatnim spotkaniu z Diabłem, wolałbym tu nie przechodzić, ale muszę... Wrota otworzyły się. Wszystkie demony schodzą mi z drogi... Tak już jest każdy się mnie boi... No cóż wszyscy oprócz Diabła... W końcu mój zawód jest straszny...
Bez pukania otwarte najwyższą komnatę. Moim oczom ukazał się Diabeł. Ten perfidny głupiec.
- Ty cholero już szacunku nie masz do swojego pana.
Uniósł się z krzesła i zaczął się na mnie drzeć.
- Witam. Gdzie mogę spotkać Boga?
- Co do cholery?
- Wyraziłem się jasno. Chce się zobaczyć z Bogiem.
- To sobie idź go poszukaj!
- Przyszedłem do ciebie "panie" żeby się dowiedzieć tego gdzie go mogę spotkać.
- Skąd mam to wiedzieć! Wynoś się stąd!
- Na razie Szatnie.
Gdy tylko wymówiłem to zdanie, Diabeł wściekł się, no cóż zamknąłem mu drzwi przed nosem... Chcecie wiedzieć czemu się tak zdenerwował?... Przecież Diabeł to to samo co Szatan... No nie do końca...
Kurde... Co mogę teraz zrobić?... Może jak się popytam demonów to się czegoś dowiem...
Idąc ciemnymi ulicami zauważyłem karczmę... No cóż nie była ona zwykła... Zbita z desek... każdy kolejny gwóźdź był coraz większy i ostrzejszy... z każdego spływała krew... Można powiedzieć, że była to forteca z sadzawką krwi... Często w takich miejscach dowiedzieć się można dużo ciekawych rzeczy... czasem nawet plotek o sobie... Bez namysłu postanowiłem zwiedzić to miejsce... Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazało się paskudne wejście. Wnętrze tego budynku było obrzydliwe... Demony nachalnie alkoholem, biorące narkotyki i dopalacze... W piekle tak samo jak na ziemi istnieją takie świństwa.
Podszedłem do barmana, który również był trochę pijany i próbowałem się od niego czegoś dowiedzieć na temat nieba... No niestety rozmowa była do bani... Wtedy... jakaś dziewczyna... nie to raczej demon w postaci niewiasty...
- Skarbie ciekawi cię gdzie możesz znaleźć Boga?
- No.
- Może pomóc ci znaleźć odpowiedź?
- Chętnie cie wysłucham.
- Wiesz wszystko ma swoją cenę.
- Co chcesz?
- Skończyła mi się kasa.
- Powiedz wszystko co wiesz a ja ci zapłacę.
- Dobra. Chcesz iść do Boga...
Jej wypowiedź była w miarę logiczna. Dałem jej za to trochę kasy i poszłam w wyznaczonym kierunku...

Ale jasno... Coraz jaśniej... Ten blask jest oślepiający... Nic nie widzę...
Kurde... Ajjj... Gdzie ja jestem?...
- Po co tu przybyłeś?
- Kto?... Gdzie jesteś?!...
- Pit po co tu przybyłeś?
- Wyjdź z ukrycia!
- Po co mam ci się pokazać?
- Chcę zobaczyć jak wyglądasz!
- Ciekawość to pierwszy stopień do zguby.
- Proszę.
- Czego chcesz się dowiedzieć?
- Nie pokażesz mi się?
- Twoja ciekawość musi zaczekać.
- Dobrze, ale chcę się czegoś dowiedzieć.
- Słucham cie Pit.
- Dlaczego akurat ona?
- Pytasz się o Lune?
- Tak. Czemu to ją mam pilnować, a nie jakaś inna dziewczynę?
- Jest wyjątkowa i tylko ona ma klucz do uratowania twojego serca oraz całego świata.
- Co?
- Nie daj się jednak zwieść pozorom. Dużo demonów będzie chciało ją posiąść wiec pilnuj swojego skarbu.
- O czym ty mówisz Boże?
- Nie pozwól żeby ją skrzywdzono, bo ona ma nie tylko dobrą, ale też złą moc. Musisz przypilnować, żeby nikomu się nic nie stało.
- Co? Przecież to jest zwykła nastolatka.
- Pozory mylą. Żegnaj.
- Boże!
Poszedł?
- Boże, gdzie jesteś?
Ma moc?... Przecież to zwykła dziewczyna?

Miłość DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz