Rozdział XXIX

213 14 0
                                    

Temperatura sięga 30°C. Nie jest to normalne dla naszej miejscowości. Nie jest to normalna temperatura dla zwykłego człowieka.
Słońce mocno raziło nasze twarze. Suszyło nasze przemoczone ubrania. Leżeliśmy beztrosko na trawie. Mocno przytuliłam się do umięśnionej klatki piersiowej Pita. W tym momencie świat się dla nas zatrzymał. Nie liczyło się to, że leżę w objęciach Śmierci. Nie liczyło się już całe moje dotychczasowe życie. Nie liczyło się to co przeszłam. Nie liczyły się wszystkie demony, które mnie atakowały.
Liczył się tylko on. Ten, którego kocham. Ale... ale czułam coś dziwnego. Całe życie toczyło się w błyskawicznym tempie. Minęły zaledwie 3 miesiące od naszego pierwszego spotkania. Jesteśmy już parą. Ale... ale to za szybko. Mam mieszane uczucia. Kocham go.. ale...

- Luna... muszę Ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Bo wiesz... Ja...
Pierwszy raz słyszałam jak jego głos się załamuje. Pierwszy raz jego głos nie miał pięknej barwy.
- Co się stało?
Chwycił mnie za rękę i odwrócił głowę w inną stronę.
- Ja cię nie spotkałem przez przypadek. To było polecenie od Boga. Zdziwiłem się wtedy bo po co miałem opiekować się zwykłą dziewczyną. Z czasem zaczęłaś mnie bardzo interesować. Okazałaś się niezwykła. Poszłam do Boga zapytać się dlaczego... Dlaczego akurat ty? Miałem tak dużo pytań a otrzymałem tylko jedną odpowiedź.
"Jest wyjątkowa i tylko ona ma klucz do uratowania twojego serca oraz całego świata."
Ja.. ja tego nie rozumiem, ale wiem jedno. Przez to, że jesteś wyjątkowa będziesz musiała stać się silna. Czeka cię wiele niebezpieczeństw. A.. a ja się o ciebie boję. Nie chcę żebyś znowu została porwana.

Wypowiedział to tak szybko, że aż zabrakło mu tchu. Po jego twarzy spłynęła jedna samotna łza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Ja? Wyjątkowa? Niebezpieczeństwo? Moje ciało przeszły ciarki. Podniosłam się ale nie, żeby uciec. Już nie ucieknę. Wstałam i pochyliłam się nad chłopakiem. Przez chwilę patrzyłam na jego zaszklone pawie oczy. Myślałam, że Śmierć jest bezduszną kreaturą, ale ona też ma uczucia. Już dużej nie mogłam się powstrzymać. Złączyłam nasze usta w pocałunek. Był niepewny. Bardzo słaby. Chłopak od razu zrozumiał móje uczucia i przyciągnął mnie do siebie pogłębiając go. Teraz nasze usta płonęły. Pokazał mi, że nie mam czego się bać bo on też tego chciał. Kiedy rozłączyliśmy nasze usta przez brak tchu zapanowała cisza. Nie była ona jednak niezręcznie, ale uspokajająca.

#PerspektywaPita #

Po całym tym długim monolgu poczułem, że po moim policzku spływa samotna łza. Nigdy nie czułem czegoś takiego. Zawsze byłem bezduszny, ale teraz czułem smutek. Gdy poczułem, że Luna unosi się nade mną, zawstydzilem się. Było mi głupio. Chciałem schować twarz, ale poczułem, że ta nieśmiała dziewczyna rozpoczęła pocałunek. Był bardzo lekki, jej usta muskały moje. Była bardzo niepewna tego co robi. Już chciała skończyć swój czyn, ale ja tego nie chciałem. Chwyciłam ją w tali i zbliżyłam do siebie tak, że teraz ona na mnie leżała. Pogłębiłem nasz pocałunek. Był namiętny.  Dziewczyna nie sprzeciwiła się i oddawała go aż do utraty tchu. Rozłączyliśmy nasze rozpalone usta i po chwili trwaliśmy w ciszy, którą ktoś musiał przerwać.

- Wracamy.

------
PS. Zdjęcie wykonane własnoręcznie. Moja ulubiona klacz, na której często jeżdżę.

Miłość DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz