Lily
Po zjedzeniu pysznego śniadania wróciłyśmy pełne energii do naszego dormitorium, żeby przygotować się na przechadzkę po błoniach. Przebrałam się w cieplejsze ubrania, ponieważ na zewnątrz nie było za ciepło i zapowiadało się na deszcz, a Dor i tak jeszcze poprawiła swój nadal wyglądający idealnie makijaż i wyszłyśmy na Błonia, gdzie czekali na nas chłopcy. Tak. Chciałam od razu powiedzieć, że Dor przez całe śniadanie zrzędziła mi przy uchu, że muszę iść tam z nimi, bo beze mnie będzie nudno, i że będzie jej głupio, kiedy przyjdzie sama, aż w końcu po prostu się zgodziłam, nie chcąc się kłócić. Chłopcy stali pod wielkim, zielonym drzewem, któremu pospadały prawie wszystkie liście, chociaż według mnie, było na to jeszcze definitywnie za wcześnie. Okazało się, że dołączyli jeszcze Remus i Kat, jak zauważyłam, kiedy podeszłam bliżej. Oczywiście James też musiał się zjawić, bo przecież niebo by się zawaliło, gdyby chociaż na sekundę opuścił Syriusza. Prychnęłam, bo nie miałam w planach użerać się z nim jeszcze przez pół godziny, bo obstawiam, że dłużej z nim nie wytrzymam. Przykro mi. Razem z brunetką podeszłam do pozostałych, których miny były bardzo zniecierpliwione. Zaśmiałam się razem z Dorcas, przez ich dziecinne zachowanie, ponieważ chwila czekania ich nie zbawi.
-No w końcu - Remus popatrzył z grymasem na zegarek- ile można czekać?
-Przepraszamy, Remusie. – Zaśmiałam się – Po prostu niektórzy potrzebują na siebie więcej czasu.
-No przecież to samo się nie zrobi – Dorcas wskazała na swoją twarz i włosy, przez co wszyscy się zaśmialiśmy.
-Ja na moją Lilę mogę nawet sto lat- westchnął James.
-To nigdy się nie doczekasz. - Prychnęłam. – Poza tym nie jestem twoja – fuknęłam i zaczęłam iść przed siebie, nie czekając na innych.
Pokręciłam głową z dezaprobatą. Jak można być takim dzieckiem. Na Merlina! Przecież on ma 16 lat! Powinien się zajmować czymś bardziej poważnym. Przede wszystkim powinien trochę zmądrzeć.
Zaczęliśmy iść wzdłuż jeziora, po kamiennej drodze, która rozciągała się wokół całego jeziora, a także dalej poza nim, obok której postawione były ławki i zaczęliśmy rozmawiać, generalnie o wszystkim i o niczym. Z Remusem nasze tematy nie miały końca, ponieważ kiedy już zaczynałam mówić o szkole, to zawsze rozwijałam temat, przez co rozmowa o tym mogła trwać kilka godzin. Dor razem z Syriuszem szli na przodzie za rękę i z czegoś się śmiali. Oczywiście, to było bardzo miłe z ich strony. Jeżeli wyczujecie ten sarkazm... najpierw zmusiła mnie do wyjścia z nią, a teraz nawet się nie interesuje. Kiedy tematy do rozmów się już skończyły, co było bardzo dziwne, po prostu szliśmy w ciszy. Wreszcie ktoś postanowił się odezwać. I nie zgadniecie po prostu kto to był.-Liluś umówisz się ze mną?
-Nie. - Westchnęłam. Byłam naprawdę ciekawa, dlaczego jeszcze mu się to nie znudziło.
-Ale dlaczego?
-Bo nie!
-Ale...
-Posłuchaj mnie wyraźnie - stanęłam w miejscu, przez co on też musiał to zrobić. Był o wiele wyższy, ale i tak spojrzałam mu się w oczy i powiedziałam ostro. - Nie wiem co chcesz przez to osiągnąć, ale z pewnością ci się to nie uda. - Warknęłam.
- Dobra, dobra. Nie musisz się tak wkurzać.
-To ty mnie wkurzasz- odparłam.
I tak właśnie wyglądały nasze krótkie wymiany zdań... Taa, wiem... Bardzo kreatywnie.
James był na siebie zły. Widziałam to po jego oczach. Próbował do mnie zagadać ale się bał odrzucenia z mojej strony. Nie dziwię się. Sama bym się siebie bała.
CZYTASZ
Huncwoci ✔
FanfictionHistoria Huncwotów, to historia, która skrywa w sobie wiele tajemnic. Czasem ciekawych, czasem mrocznych, ale czytelnicy to lubią. Dreszczyk emocji, przez co książka staje się ciekawsza. Huncwoci to postacie, o których pisze się teraz wiele książek...