Rozdział 42 *Syriusz*

3.3K 251 25
                                    

Wyszedłem z klasy razem z Krisem i skierowałem się w stronę wielkiej sali.

-Ej, stary! Gdzie ty idziesz? - Dogonił mnie - z tego co wiem to gabinet dyrektora w tamtą stronę - wysapał.

-Nie idę do dyrektora - Zaśmiałem się - czy ty myślisz, że kiedy każą mi to robić, idę tam?

-Sprytnie - również się zaśmiał - To gdzie idziemy?

-Mam świetny pomysł - uśmiechnąłem się chytrze - gdzieś słyszałem, że w kuchni rozdają świetne rogaliki! Kto ostatni ten Smark! - Krzyknąłem i pobiegłem przed siebie a za mną oczywiście Kris.

-Pierwszy! - Krzyknąłem, kiedy dobiegliśmy do drzwi kuchni - wygrałem! - Zacząłem się śmiać tak samo jak Kris.

-Oszukiwałeś!

-Nie prawda! - Znów się zaśmialiśmy - Chodź już bo jestem mega głodny.

-Będziesz gruby i żadna cie nie będzie chciała - zaśmiał się.

-Chyba ty - odwróciłem się do niego - Ja zawsze będę młody i piękny.

-Chciałbyś, Black. Każdy kiedyś się starzeje - Poklepał mnie po plecach - A teraz chodź, bo rzeczywiście coś mi nieźle pachnie.

Dwie godziny spędziliśmy w tej niebiańskiej kuchni, jedząc wszystko na co tylko mieliśmy ochotę. Skrzaty samowolnie biegały.

Podziekowaliśmy im za wspaniały posiłek i wyszliśmy w kuchni.

-Nie wiem jak ty ale ja jestem już najedzony - Poklepał się po brzuchu. - Co robimy Teraz?

-Właśnie mamy razem eliksiry - Zaśmiałem się - Musimy na nie zdążyć bo cośtam... Lily będzie na mnie wściekła. Naprawdę nie chcesz widzieć jej w takim stanie. To istny potwór - zaśmialiśmy się oboje i popędziliśmy do lochów.

***

Dzień minął naprawdę wspaniale. Lily jednak nie była taka zła. Naszczęscie nie dowiedziała się o tym, że nie byliśmy u Dumbledore'a.

Znów nie mieliśmy obrony przed czarną magią, której uczył Dumbi. Jestem ciekawy, gdzie on tak cały czas znika.

Niestety nie uzyskałem odpowiedzi na pytanie ponieważ ani Remus, ani Lily tego nie widzą. Wszyscy boją się zapytać o to któregoś z nauczycieli, więc niestety narazie niczego nie wiadomo.

------

Wreszcie nadszedł czas spotkania się z Glizdogonem. Razem z Remusem wyszedłem z dormitorium, w poszukiwaniu Rogasia. On przecież nie mógł odpuścić sobie spotkania z Peterem!

Przez dobre pół godziny szukaliśmy Jamesa i nic! Wreszcie się podaliśmy i pobiegliśmy do gabinetu dyrektora. Zapukaliśmy do drzwi ale nikt nam nie otworzył. Zdawało się, że nikogo nie było w środku.

-Chodźmy do McGonagall - zasugerował Luniek - ona powinna wiedzieć.

Zrobiliśmy tak jak powiedział i znów całą drogę biegłyśmy, nie chcąc się spóźnić.

McGonagall była w pokoju nauczycielskie razem z Glizdogonem.

-Tu jesteście! - Krzyknąłem i rzuciłem się na Petera, żeby go uscisnąć. Po mnie to samo zrobił Lunatyk.

-No już panowie - Klasnęła w ręce McGonagall - do dormitorium!

Posłusznie pomaszerowaliśmy do wieży Gryffindoru, przy okazji opowiadając Glizdkowi, co takiego zdażyło się w czasie tego roku szkolnego.

***

-To co, Glizdek, robimy jakiś żarcik? - Zaśmiałem się, siedząc na łóżku w swoim dormitorium.

-Zróbmy jutro imprezę - zaproponował Remus - Tylko poszukajmy Jamesa.

-Ja to zrobię! - Krzyknął nagle Peter, wstając z miejsca jak opętany. Zdziwiłem się jego reakcją - Znaczy... Mogę zrobić mu niespodziankę.

-To dobry pomysł, Syriuszu - Lupin również był za tym pomysłem.

-Jasne - zgodziłem się - weź mapę.

-Nie trzeba - Petegrew machnął ręką i już go nie było.

***

Czekaliśmy na Petera dwie godziny, ale jak go nie było, tak go nie ma. Razem z Lupinie stwierdziłem, że poszukamy ich na mapie Huncwotów.

Remus wyjął ją ze skrzyni Jamesa i powiedział:

-Uroczyście przysięgam, że kuje coś niedobrego - dotknął różdżką mapę, a na niej zaczęły się pojawiać rysunki.

Szybkim wzrokiem przeleciałem całą mapę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że James jest razem z Lily koło wieży krukonów. Zacząłem szukać Petera.

-Tu jest! - Krzyknął Remus i wskazał palcem na mapę - Ale czego on szuka u ślizgonów?

Był zdezorientowany. Ja również.

-Chodźmy po Jamesa. Ty się zamieszanie Lily, a ja razem z Rogaczem pójdziemy poszukać Petera.

-To dobry pomysł. Ale trzymaj mapę - rzucił mi ją - będzie wam potrzebna.

***

Szybkim krokiem przemierzyłem schodki wieżyczki i zobaczyłem Lily i Jamesa.

-Co wy tutaj, tak beze mnie robicie? - Krzyknąłem, zanim wszedłem przez drzwi - Jak możecie siedzieć tu beze mnie?! - Wziąłem ich za rękę i pociągnąłem do wyjścia - Chodźmy do kuchni, jestem głodny.

Usłyszałem jak oboje wzdychają, ale nie miałem na to czasu. Lily musi szybko wracać do pokoju a ja muszę sprawdzić co się dzieje...

***

Cześć koteczki!

Po pierwsze: DZIĘKUJĘ ZA 30 TYSIECY WYŚWIETLEŃ!!!

Jesteście mega wspaniali i naprawdę się ciesze. Na samym początku, kiedy zaczęłam pisać pierwsze rozdziały książki, nie sądziłam, że może czytać ją tak duża ilość osób. Dziękuję za każdą gwiazdkę i miły komentarz, bo to naprawdę bardzo ale to bardzo motywuje. Komentarze z krytyką są też bardzo dobre i nie bójcie się ich pisać. Oczywiście nie chodzi tu o takie jak: To jest głupie i mi się to nie podoba.
Chyba rozumiecie o co mi chodzi :3

Koffam <3

Jak tam wakacje? Zbierałam się z pisaniem już jakieś dwa tygodnie ale w końcu jest. Krótki, ale jest.

Następny będzie też jakoś tak za tydzień, a narazie zapraszam na inne moje książki! :***

Angel xx

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz