Rozdział 64 *Dorcas*

2.3K 188 26
                                    

-Wreszcie! - Ucieszyła się Lily - Już myślałam, że nie przyjedziecie.

Lily usiadła na sofie i zaprosiła pozostałych. W domu nie było rodziców Jamesa, więc mogliśmy pozwolić sobie na rozmowy.

-Powiedzieliśmy wszytko Dumbledore'owi - oświadczył Kris siadając obok jak zrobili również pozostali. Przywitałam się z chłopakiem tylko causem.

-I dobrze zrobiliście - zgodził się James - Przynajmniej wie o co chodzi.

-Niepokoi mnie tylko to jak wyglądał - dołączyła się do rozmowy Nataly - był jeszcze bledszy niż przedtem, a widzieliście jego rękę?

-Ta cała sprawa jest dziwna - powiedziała Lily - Całą siódmą klasę zastanawiałam się, co się z nim dzieje. No wiecie... Ta ręka, nieobecności i dodatkowo to, jak bardzo źle się czuje. Czy wszytko jest w porządku?

-Coś mi tu śmierdzi - zastanowił się Syriusz.

Od początku coś było z nim nie tak. Przecież w szóstej klasie cały czas był radosny i pogodny. A w tym roku, tak ni z tąd, ni z owąt zrobił się blady. No i dodatkowo ta ręka...

Wszyscy jednocześnie postanowiliśmy, że jak na razie zostawimy tę sprawę. Wreszcie mogliśmy spędzić ze sobą tak dużo czasu, więc nie wypadało by rozmawiać o takich sprawach.

***

Tak minął tydzień i kilka dni. W domu Jamesa wszyscy się już rozgościli, a Pan i pani Potter na prawdę nie mieli nic przeciwko temu. Wręcz przeciwnie. Powiedzieli, że dawno nie mieli tylu gości i nie było w tym domu tak radośnie.

W tym tygodniu mieliśmy dostać wyniki z OWTM'ów. Przypomniałam sobie ostatnie chwile, które spędziliśmy w Hogwarcie. Całe to zamieszanie wynikło w jednej chwili i było nie potrzebne. Teraz dopiero zauważam tego skutki. Nie powinniśmy tego robić, chociażby z powodu tego biednego dziecka. Nawet jeśli nic mu się nie stało.

Całe to zdarzenie napewno będziemy wspominać przez dłuższy czas. W końcu nie każdy ma możliwość ucieczki z Hogwartu w swoim ostatnim roku nauki. Cóż. Jeżeli chodzi o to, to była to nasza ostatnia wspólnie spędzony przygoda, nawet jeżeli nie każdemu się podobała.

Pamiętam, kiedy siedzieliśmy wszyscy przed kominkiem w zimę, kiedy za oknem padał śnieg. Pamiętam, kiedy już pod koniec byliśmy na Błoniach i każdy mówił, za czym by tęsknił. Wydaje mi się, jakby to dopiero było wczoraj.

Chciałabym cofnąć czas do tych chwil, kiedy każdy był szczęśliwy. Kiedy bawiliśmy się i poznawaliśmy. Cofnęłabym się do czasów szóstej klasy, kiedy Lily nienawidziła Jamesa. Tęsknię za tym co było.

Lily siedziała jak na szpilkach przez ostatnie godziny, czekając na listy z wynikami.

-Lily, daj spokój - Podeszłam do niej - Przecież listy nie uciekną.

-Wolę przeczytać listy od razu, kiedy tu przylecą - odpowiedziała.

Westchnęłam ponieważ w tej kwestii nie da się jej przekonać.

***

Okej. Ja wiem, że ten rozdział jest mega krótki i gówniany i bardzo za to przepraszam. Nie sprawdziłam go ani nic. Pisałam go dwa tygodnie bo z moją weną nie jest ostatnio za dobrze. Za każde błędy przepraszam.

Postaram się, żeby następny był o wiele dłuższy i ciekawszy :3

I proszę. Piszcie więcej komentarzy. Bardzo ki na tym zależy i to naprawdę poprawia samopoczucie i dzięki temu lepiej się pisze. :)

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz