chapter 6

7.8K 541 105
                                    

Lily

Obudziłam się wcześnie rano, mając ochotę trochę pospać. Został tydzień do świąt bożonarodzeniowych, które spędzałam w Hogwarcie, ponieważ moi rodzice wymyślili wyjazd na Hawaje. Petunia na ten czas pojedzie do babci, a ja mogłam być w Zamku razem z Dorcas. Akurat tylko ona zostaje z pozostałej czwórki, ponieważ Marlena, Alicja i Katie musiały jechać do domu.

Od razu po przebodzeniu poczułam ten świąteczny nastrój, dzięki śniegu, który bezustannie padał. Już wiedziałam co będziemy robić przez ten wolny czas. No i niestety z przykrością muszę was powiadomić, że w zamku zostali też Huncwoci. A tak właściwie to ich połowa... Możecie się już domyślić, kto dokładnie. Ja serio nie wiem, czy oni robią to specjalnie, żeby tylko mnie denerwować.

Po chwili leżenia w łóżku postanowiłam, że nie będziemy marnować tak wspaniałego czasu.

-Wstawaj Dor. Pada śnieg! - Skończyłam na jej łóżko i zaczęłam ją szturchać.

-Za pięć minut. - Włożyła głowę pod poduszkę.

-No błagam Dor!

-Dobra, dobra!- krzyknęła i pobiegła do łazienki.

-Ej!- chciałam wejść przed przyjaciółką bo wiedziałam, że Dor będzie tam siedzieć całe wieki.
Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Po chwili postanowiłam, że przebiorę się w pokoju. Zamknęłam drzwi.

-Dor, tylko nie wychodź bo się przebieram!

-Dobrze. Mi pewnie i tak zejdzie dłużej. Znasz mnie. - Zaśmiałam się na jej słowa.

Po długim, długim czasie, kiedy Dorcas wreszcie raczyła podnieść swoje siedzenie z tej przeklętej łazienki, wyszłyśmy z dormitorium, kierując się ku wielkiej Sali. Po śniadaniu miałyśmy zamiar wyjść na błonia i pochodzić chwilę po śniegu.

-Ale tu pięknie – powiedziała, kiedy weszłyśmy.

Na samym końcu po bokach poustawiane były ogromne choinki, na których było wiele prześlicznych ozdób. W powietrzu unosił się zapach słodkich pierniczków i owocowej herbaty, a świąteczna melodia dodawała większego nastroju. Aż chciało się siedzieć w tej Sali godzinami...

Usiadłyśmy przy naszym stole, tam gdzie zwykle, ponieważ tam było miejsce i zaczęłyśmy spożywać. Nałożyłam jak najwięcej pyszności, ponieważ aż ślinka ciekła, kiedy się na nie patrzyło.

-Słuchaj, a gdzie są Huncwoci? – zaczęła po chwili Dorcas, w trakcie swojego jedzenia.

-Nie obchodzi mnie to zbytnio... - mruknęłam. – założę się, że znowu coś pla...

Nie zdążyłam dokończyć a nagle z nieba w Wielkiej sali zaczął padać śnieg. I to ogromne płaty śniegu!

-Lil! Co oni zrobili!- krzyknęła zrozpaczona Dor- cały makijaż mi się rozmiarze!

Po kilku minutach śnieg przykrył większość wielkiej Sali, a ja już wymyślałam, co im zrobić, kiedy tylko pojawią się w drzwiach. Nie musiałam czekać zbyt długo, ponieważ już po chwili James i Syriusz wlecieli do Sali tarzając się po podłodze i śmiejąc. Dorcas nie wytrzymała.

-Syriusz Black!- chłopak stanął. Chyba myślał, że pojechałyśmy na święta do domu- masz mi to natychmiast wytłumaczyć - Meadowes wstała i podeszła pewnym krokiem do Huncwota, który stanął jak sparaliżowany. Chciałam zacząć się śmiać.

-Jak pięknie dziś wyglądasz... – uśmiechnął się krzywo i do niej podszedł z rozłożonymi rękoma.

-Taka cała rozmazana! A wiesz przez kogo? Przez ciebie- dziewczyna nie czekała na odpowiedź.

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz