Rozdział 47 *James*

3.1K 216 56
                                    

Od razu po naradzie zaczęliśmy wykonywać nasz plan.

Po pierwsze: trzeba wiedzieć, gdzie spotykają się wszyscy wymienieni.

Po drugie: Trzeba dowiedzieć się, co takiego robią. Jaki jest powód ich spotkań?

Po trzecie: Złapać ich na gorącym uczynku.

Siedzieliśmy nadal w dormitorium u ślizgonów rozmyślając nad pierwszym punktem.

-Nigdzie ich nie widać - mruknął skupiony Lupin - mogliby być w pokoju życzeń, albo w zakazanym lesie, którego nie ma na naszej mapie.

-Jest także komnata Salazara - odezwał się Luke.

-Komnata Salazara? - Spytałem zaciekawiony razem z innymi z mojego domu.

-Nie słyszeliście o niej? W każdym bądź razie wszyscy ślizgoni o niej wiedzą. - Zdziwił się Kris. - Myśleliśmy, że Huncwoci wiedzą o wszystkim - zaśmiali się.

-Gdzie mieści się ta komnata? - Zabrała głos Dorcas, która umiejscowiła się na kolanach Krisa.

-Pod lochami. Jesteśmy dosłownie nad nią - wskazał ręką na podłogę, a wszyscy spojrzeli się na to miejsce.

-Dobrze - odezwałem się po chwili - mamy trzy propozycje i każdą z nich musimy sprawdzić. Podzielimy się na cztery grupy. Jedną do pokoju życzeń, jedną do komnaty Salazara i dwie do zakazanego lasu.

-Do zakazanego lasu?! - Krzykneli wszyscy.

-Musimy sprawdzić czy ich tam nie ma - odparłam spokojnie - poza tym, jeżeli tam będą to napewno niedaleko.

-Więc, co proponujesz? - Usłyszałem Krisa.

-Jest nas jedenaścioro - policzyłem - Lily, ja i Luke pójdziemy do zakazanego lasu. Dorcas, Kris i Syriusz do pokoju życzeń. Kat, Roy i Remus do zakazanego lasu, z nami, ale rozdzielimy się po drodze no i jeszcze Nataly i Elen, które pójdą...

-Do komnaty Salazara - dokończyła Nat.

-Jeżeli tych miejscach ich nie będzie, spotykamy się przy wejściu do pokoju wspólnego Ślizgonów - Powiedziałem na koniec.

-Idziemy?

-Idziemy - Powiedzieli wszyscy chórem i rozdzielili się, by iść w swoje strony.

***

Razem z Lily i Luke'iem weszliśmy do zakazanego lasu mając przy sobie tylko różdżki, które oświetlały nam drogę.

-Czy to napewno konieczne? - Spytała Lily z przerażeniem.

Wiedziałem, że się boi, dlatego podszedłem do niej i przytuliłem.

-Bardzo konieczne - uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła uśmiech.

Ruszyliśmy dalej w głąb, nie chcąc się zapuszczać za daleko, by nie zabłądzić. Co chwilę słyszeliśmy różne szepty i pękanie gałęzi, ale szliśmy dalej nie zważając na odgłosy.

-Może juz zwrócimy? - Znów usłyszałem Lile, wiec wziąłem ją za rękę do dodania jej otuchy.

-Jeszcze chwile - szepnąłem.

-Wydaje mi się, że już tedy szliśmy - mruknął Luke.

Instynktownie spojrzałem się dookoła. Mi również się wydaję, ze juz gdzieś widziałem podobny głaz.

-Świetnie! - Lily stanęła i tupnęła nogą.

-Spróbuj użyć jakiegoś zaklęcia - poleciłem.

-Ale jakiego?

-Dobra - przerwał nam Luke - Chodźmy tędy.

-Skąd wiesz, że to dobra droga? - Miałem co do tego pewne wątpliwości. Nadal jest ślizgonem i nie mam do niego pełnego zaufania.

-Merlinie, po prostu chodźcie - mruknął i ruszył do przodu a za nim Lily, więc nie miałem wyjścia.

Po jakiś dwudziestu minutach, tak na oko licząc zauważyłem światło i byłem pewien, że to oznacza wyjście z lasu.

-Szybko, tedy! - pobiegłem i pociągnąłem za sobą dziewczynę.

Wyszliśmy z lasu i zobaczyliśmy wielki zamek. Uśmiechnąłem się radośnie, a wtedy usłyszałem przeraźliwy pisk i krzyki z lasu.

-Luke, zostań z Lily. Ja sprawdzę co się dzieje - Nie chciałem ją z nim zostawiać, ale musiałem pomóc osobie, która piszczała. Jestem pewien, że Luke nie zrobiłby tego.

-Nie, James! Nie! - Lily zatrzymała mnie - Nie zostawiaj mnie, proszę.

-Tylko pójdę zobaczyć co się dzieje - zapewniłem i uśmiechnąłem się do niej. Evans chyba to zapewniło bo tylko szybko mnie pocałowała i szepnęła, że dam sobie radę.

Luke zabrał ją do zamku, bo widziałem jeszcze jak szli, a później sam wszedłem znów już tej nocy do lasu. Samemu było tu znacznie straszniej. Szedłem dróżką aż usłyszałem głos, od którego prawie podskoczyłem.

-Proszę, proszę... Kogo my tu mamy?

***

Nie wiem dlaczego ale okropnie męczyłam się z pisaniem początku tego rozdziału :')
Jka myślicie, kto to był? I czy to dobrze, że zostawił Luke'a samego z Lily?

Angel :3

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz