Rozdział 31 *Dorcas*

4.2K 335 36
                                    

Dziś wieczór znów miałam zajęty. To wszystko przez to, że nie mogę znaleźć idealnego chłopaka. Czy ja wymagam aż tak wiele? No chyba jasne, że nie. Dlaczego nikt, z tych którzy ustawiają się do mnie kolejkami nie są idealni?

Ja naprawdę nie wiem.

Znów idę na jakąś randkę i znów pewnie będzie tak denna jak wszystkie, które były wcześniej. Po prostu nie mogę się doczekać.

Spojrzałam na swój notatnik, w którym zapisane są wszystkie spotkania i zerknęłam na godzinę dziewiętnastą. Kris Greengrass, z tego co wiem ma młodszą siostrę Elen Greengrass, która jest na szóstym roku. Oboje są Ślizgonami. Z tego co mi wiadomo.

Westchnęłam ciężko, bo wiedziałam już jak się kończą takie spotkania.
Usiadłam na łóżku i zerknęłam na zegarek. Za jakieś pół godziny powinnam wyjść na Błonia i zastać tam Krisa. Nie chce mi się tam iść ale nie mogę go wystawić. Moja reputacja na tym będzie cierpieć a poza tym, Kris jest przywódcą elity, więc może dzięki temu będą mnie znali wszyscy w szkole.

Poprawka.

Mnie już znają wszyscy w szkole. Nie potrzeba mi większego rozgłosu, bo i tak wszyscy mnie znają.

Zerknęłam na zegarek. Powinnam się już zbierać, żeby się nie spóźnić. Wstałam i poszłam do łazienki. Założyłam czarne rurki i szarą bluzkę. Do tego jakieś srebrne bransoletki i kolczyki i byłam gotowa.
Założyłam jeszcze tylko skórzaną kurtkę, szalik i trampki.
Wyszłam z dormitorium i skierowałam się ku wyjściu na zewnątrz.

Zobaczyłam go, jak stał pod drzewem. Kiedy zauważył mnie, uśmiechnął się i podszedł do mnie.

-Cześć piękna - uśmiechnął się zalotnie. - Idziemy?

-Hej - odwzajemniłam uśmiech. - Idziemy - Zaśmiałam się.

Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę Hogwartu.

-Gdzie idziemy? - Spytałam zaciekawiona.

-Do tajemniczego miejsca - mrugnął do mnie - Zaraz zobaczysz.

Szliśmy za ręce, dosyć powoli. Przy okazji rozmawialiśmy na różne tematy. Przyznam szczerze, że naprawdę miło się z nim rozmawiało i jestem naprawdę miło zaskoczona. Myślałam, że będzie się przechowalał a tak nie było. Mówił o sobie i trochę o swojej rodzinie.

-Już jesteśmy - pokazał na wejście.

-Pokój Ślizgonów? - Zapytałam i pokręciłam głową z niedowierzaniem ale pi chwili Zaśmiałam się.

-Jasne - powiedział pewnie - spodoba ci się - znów się uśmiechnął ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.

-Okey - powiedziałam dosyć zaskoczona.

Kiedy mieliśmy już wejść środka, Kris objął mnie w tali. Znów mnie tym zaskoczył. Sądziłam, że Ślizgoni nie przyznają się do Gryfonów. Kris podał hasło i weszliśmy do środka. Jakie było moje wielkie zdziwienie, kiedy w pokoju wspólnym zobaczyłam śmiejących się Syriusza i Jamesa.

Oni tak normalnie siedzieli sobie w jednym pokoju ze Ślizgonami!
Kris zcisnął mnie jeszcze bardziej i podszedł do Huncwotów.

-No hej, ludzie - odezwał się jako pierwszy. Chłopcy dopiero teraz nas zauważyli.

-Kris! Hej - powiedział James, który podszedł do niego i uscisnął mu wolną rękę.

Tak samo zrobił Syriusz, który nawet się na mnie nie spojrzał.

-Macie mi coś do powiedzenia? - Zwróciłam się do Huncwotów.

-A ty nam masz coś do powiedzenia? - James spojrzał na rękę Ślizgona, która nadal była położona wokół mojej talii.

-Jesteśmy na randce - mrugnął do mnie - jakbyście tylko mogli nie przeszkadzać - wskazał na dwójkę.

-Jasne, jasne - uśmiechnął się Rogacz - my już idziemy. Prawda Syriusz?

-Oczywiście - mruknął i wyszedł.

-A wam życzę udanego dnia - A raczej wieczoru - Spojrzał na zegarek a później puścił mi oczko i również wyszedł.

-To może juz chodźmy - zaproponował Kris.

Poszliśmy razem do jego dormitorium. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju panował porządek. Nie żeby coś, bo przecież trzeba mieć posprzątane, ale nie mogłam uwierzyć, że jest tu aż tak czysto.
Mimowolnie uśmiechnęłam się, kiedy usiadłam na jednym z foteli.

-To co robimy?

-Myślałem nad tym, żeby sobie posiedzieć przed kominkiem, popijać sok dniowy i rozmawiać. - Powiedział - Ale jeżeli masz inne plany... - Uśmiechnął się zadziornie.

-Nie, nie. Twój pomysł był naprawdę bardzo dobry.

Nie wiem dlaczego, ale czułam przed nim skrępowanie. To było naprawdę bardzo dziwne, ponieważ ja nigdy się nie speszyłam ani nic w tym rodzaju a teraz bałam się nawet odezwać.

Nie powiem ale Kris mnie naprawę onieśmiela.

Spędziłam z nim naprawdę miły wieczór. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Ta randka była inna od wszystkich. Pozostałe były takie sztuczne i tak naprawdę nie było w nich żadnych emocji. Dzisiaj jednak było naprawdę inaczej.

Na koniec ślizgon postanowił odprowadzić mnie do wieży. Poradziłabym sobie ale chłopak się uparł na swoim, wiec stanęło na tym, że idzie ze mną.

-Podobało ci się? - Zapytał na sam koniec.

-Było nawet fajnie.

-Tylko fajnie? - Znów się uśmiechnął.

-No... Może odrobinę więcej niż fajnie - wystawiam mu język na co on się zaśmiał. - Dobrze. To, miłej nocy - uśmiechnęłam się i chciałam już iść.

-Nie zapomniałaś o czymś?

Cicho zachichotałam i stanęłam na palcach by pocałować go w policzek.

-Dobranoc - powiedziałam i odeszłam.

-Dobranoc - powiedział z uśmiechem na ustach.

Odwrócił się i odszedł, pi czym ja także poszłam.

-Acha i jesczsze jedno! - Zawołał za mną a ja się odwróciłam - zostaniesz moją dziewczyną?!

Zaśmiałam się. To takie typowe.

-Rozważę tę opcję - odkrzyknęłam ze śmiechem. Zaczęłam się zastanawiać - Chyba tak - usłyszałam jego śmiech. Merlinie, jego śmiech jest naprawdę bardzo zaraźliwy.

-Dobranoc, kochanie! - Krzyknął i poszedł w swoją stronę.

Oj coś czuje, ze będę się musiała sporo tłumaczyć Lily...

----------

Hej koteczki!
Nauczyłam się geografii to piszę rozdział. No i jest! Jeśli się podoba, dawajcie gwiazdki.

Acha. I jeszcze jedno. Moje rozdziały nie są sprawdzane dlatego jeżeli są jakieś błędy, nie wińcie mnie o to w komentarzach :'')

Angel3

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz