Rozdział 20

4.7K 339 47
                                    

Wszyscy wsiedli do pustego przedziału. Dziewczyny położyły swoje torby na półkach. Gotowe usiadły na miękkich fotelach.

Przez chwilę panowała nerwowa cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Nawet ci sławni, głośni huncwoci siedzieli cicho. Było im smutno bo nie mieli dwójki swoich towarzyszy: Remusa i Petera.

A dlaczego ich nie było? Remusa z jednego powodu...
Mianowicie nikt nie chciał siedzieć obok Mary McKinnon a dodatkowo Lupin był obrażony do tej pory na resztę swoich przyjaciół o niemiłe zachowanie wobec brunetki.

Petera nie było z powodu śmierciożerców. Jego matka stanowczo zakazała, bojąc się o swojego jedynego syna.
W każdym razie Petera nie było w ogóle w szkole dlatego huncwoci uznali, że skoro jednego nie ma to i pozostałej trójki.

Smutno będzie bez huncwotów, naprawdę, ale może będą jeszcze psocić? Tego nie wiadomo.

Wiadomo tylko, że bez żartów się nie obędzie, bo James i Syriusz razem... O tym lepiej nawet nie wspominać.
Ale te żarty i kawały nie będą już takie śmieszne i zabawne...

Wracając...

Wszyscy siedzieli w cichym przedziale. Panowała taka cisza, że nawet nikt nie śmiał jej przerwać.
Wszyscy robili wszystko cicho. Siedzieli cicho. Jedli cicho i nawet leżeli cicho.

I w końcu tę nędzną ciszę przerwał ktoś, kto otworzył drzwi do przedziału. Wszystkie oczy były skierowane na Lupina i McKinnon.

-Mówiłam, że tu juz zajęte. Chodźmy stąd! -Dało się słyszeć piskliwy głos Mary. Remus się tylko popatrzył, obrócił się i wyszedł z podniesioną głową.

-Może zagramy w butelkę? - zaproponował Łapa. Widać było, że mu okropnie nudno, a on przecież nie może usiedzieć pięciu minut w tym samym miejscu.

Wszyscy zgodzili się na grę, lecz była ona tak samo nudna jak ta cisza. Wszystkie zadania były nudne i powolnie wykonane.

-Ludzie! Ogarnijmy się! - James wreszcie nie wytrzymał - Co z tego, że nie ma Remusa? On już wybrał. Prędzej czy później do nas wróci, musimy tylko poczekać. Przecież nie możemy tak bezczynnie stać i nic nie robić!

-Wiecie co? Nasz Rogaś ma rację! - Dołączył do niego Łapa - jest tu nudniej niż na spotkaniach z moją rodziną. Zabawmy się trochę!

-Jestem za! - Krzyknęła Dorcas - zróbmy dzisiaj imprezę w pokoju wspólnym! Zaprosimy krukonów i puchonów! Będzie świetna zabawa!

Na te słowa wszyscy zaczęli planować wspaniałą zabawę. Nawet Kat się dołączyła i podrzucała wspaniałe pomysły. Skończyli kiedy dojechali na stację w Hogsmeade.

Dziewczęta wyszły jako pierwsze a za nimi James i Syriusz. Ruszyli do czarnych powozów, które same się poruszały. Pojechali pod wielki zamek i weszli przez wysokie, drewniane drzwi do wielkiej sali.

Dyrektor jak zwykle miło powitał pierwszoroczniaków. Powiedział parę ważnych spraw i pozwolił uczniom spożywać wyśmienitą kolację.

Wreszcie każdy mógł odejść od stołu. Lily - jako że była prefektem Gryffindoru, zaprowadziła najmłodszych uczniów pod samą wieże a przy okazji pokazywała różne miejsca w Hogwarcie. W końcu doszła do swojego dormitorium. Zauważyła, że przed drzwiami stoi Dorcas, która głośno na kogoś krzyczy i gestykuluje rękami i Kat, która płacze. Lily szybko pobiegła do Dor.

-I co ty tu jeszcze robisz?! Jak śmiesz zająć jej miejsce?! - krzyczała Dorcas.

-Dyrektor kazał mi spać tu w tym roku. To jest też mój pokój! - Lily skądś znała ten głos. Podeszła bliżej i już wiedziała z kim kłóci się jej najlepsza przyjaciółka. To była ta głupia dziewczyna Mary!

-Co tu się dzieje?! -Zapytała zdezorientowana Evans.

-Chcesz wiedzieć co się dzieje?! - Powiedziała brunetka - Ta ropucha będzie z nami dzielić pokój przez cały rok! -Ręką wskazała McKinnon, która uśmiechnęła się złośliwie.

---

Tadam!!!!
Kolejny rozdział!!!
Nie wierze, że napisałam go tak szybko (znaczy, w końcu nie jest taki długi...) ale i tak się cieszę, że znalazłam jaki kolwiek czas.
Mam nadzieje, że się podoba ;**

PS Aż 600 słów!!! (taaa, raczej tylko tyle...)

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz