Rozdział 21

4.6K 420 51
                                    


-Jak to z nami mieszka?! - Lily była zaskoczona. Dyrektor Dumbledore nie poinformował jej o tym. To dosyć dziwne. Powinna wiedzieć o wszystkich sprawach związanych z domem Gryffindoru.

-Tak poprostu. Powiedziała, że będzie mieć z nami pokój i teraz będziemy mieszkać z tą żmiją! - Krzyczała Dorcas. Brunetka była bardzo zła. Więcej, była wkurzona.

-Wypraszam sobie! To wy na mnie teraz wrzeszczycie i to wy jesteście okropne! - teraz krzyknęła Mary - A teraz przepraszam idę do Remuska - powiedziała i wyszła z pokoju z dumnym uśmiechem. Zerknęła tylko na Kat i uśmiechnęła się tryumfalnie.

Pozostałe dziewczyny weszły do dormitorium. Czekały tam na nie kufry i torby. Dziewczęta zaczęły się rozglądać po pokoju.

Te same łóżka i zasłony. Te same barwy towarzyszyły im przez sześć lat a ten rok miał być ich ostatnim. Wszyscy byli bardzo wzruszeni, że pozostał im ostatni rok nauki. Trzeba go będzie naprawdę dobrze wykorzystać.

Lily szybko wzięła się za rozpakowywanie toreb, a Dora i Kat usiadły na łóżku.

-Nie przejmuj się nią, Katie. Ona to robi, żebyś była smutna.

-Wiem to. Nie przejmuje się - oznajmiła słabym głosem, choć i tak nikt jej nie uwierzył. Wiadomo było, że Kat była osobą wrażliwą.

-Wiecie co? Dyrektor nic mi dzisiaj nie powiedział o zmianie osób w pokoju.

Dziewczyny siedziały chwilę cicho.

-Tak właściwie - odezwała się Dor - Może pójdziemy do niego? W sumie do zabawy zostały nam dwie godziny.

Kat tak samo jak Lily zgodziły się na ten pomysł. Szybko wyszły z dormitorium i skierowały się ku gabinetu Dumbledore' a. Przeszły przez długi korytarz i podeszły do marmurowego posągu.

-Cytrynowe dropsy - powiedziała Lily i weszła po schodach a z nią pozostałe dziewczyny, gdy posąg poruszył się, ukazując schody. Szybkim krokiem przeskakiwały po schodkach i ruszyły w stronę drzwi i zapukały w nie.

-Proszę - odezwał się kobiecy głos. Dziewczęta ze zdziwieniem otworzyły drzwi i ujrzały profesor McGonagall - Och. Panna Evans, Meadowes i Whitney! Co takiego was tu sprowadza?

-Otóż - zaczęła ruda - mamy pytanie do profesora Dumbledore'a.

-Nie ma go w szkole. Wyjechał w pilnych sprawach do Ministerstwa. - powiedziała McGonagall.

-A kiedy przyjedzie? - Dorcas była bardzo ciekawa. Zwykle dyrektor nie wyjeżdżał sobie od tak. Zawsze mówił dokąd jedzie przynajmniej szkolnym prefektom.

-Nie wiem - odpowiedziała szybko nauczycielka - Nie powiedział, bo wyjechał bardzo szybko. Zapewne miał ważny powód. A teraz, przepraszam, musimy stąd iść. Idźcie do swoich dormitoriów.

Dziewczyny zaskoczone wyszły z gabinetu. Szły powoli do wieży Gryffindoru, zastanawiając się, co może być tak ważnego, żeby nikomu o tym nie mówić. W końcu doszły jednak do wniosku, że nie powinny się mieszać w sprawy Hogwartu. Przecież coś takiego zdarzyło się dopiero pierwszy raz. Nie ma powodu do zmartwień.

---

W tym samym czasie u huncwotów...

James i Syriusz weszli do dormitorium. Zastali tam już siedzącego na łóżku Remusa rozmawiającego z Mary. Nie chcieli jej tutaj ale woleli nie kłócić się już z przyjacielem i po prostu położyli się na łóżku.

-Co robimy? - James zapytał Łapę, chociaż ten nie miał żadnego pomysłu. Mogli by już zacząć przygotowywać imprezę, ale było jeszcze za wcześnie.

-Mary, mogłabyś nas zostawić samych? - Syriusz jak najmilej tylko mógł zwrócił się do dziewczyny. Ta kiwnęła głową i wyszła z pokoju - powiesz mi co to miało znaczyć?! - Krzyknął do Remusa.

-O co ci chodzi? - Zdziwiony Lupin podniósł się z łóżka - To wy macie pretensje, że spotykam się z Mary!

-Stary ty jesteś ślepy! Nie dość, że zostawiłeś Kat to jeszcze Mary ją obraża. Gdyby nie to nic bym nie mówił. Powinieneś na nam powiedzieć. Przecież jesteśmy przyjaciółmi! - Krzyknął Potter. Remus chwilę stał w kompletnym osłupieniu ale później otrząsnął się i powiedział.

-Przepraszam, że wam nie powiedziałem. Nie jestem prawdziwym przyjacielem - wilkołak przypomniał sobie o chwilach, kiedy jego przyjaciele zostali animagami, żeby mu pomóc - Nie zasługuje na was - odpowiedział ciszej.

-Nie gadaj głupstw - odezwał się Łapa - nadal jesteś dla nas jak brat - w tym momencie wszyscy skończyli w braterskim uścisku. Wreszcie huncwoci się pogodzili.

-To co? Czas na imprezę! - Krzyknął Potter jak mały pięciolatek i uniósł ręce w górę.

-Jestem za! - Syriusz wydarł się na cały Hogwart i zaczął przygotowywać plan. Huncwoci znów razem!

---

No hejka miśki!
Mam do was bardzo ważną wiadomość.

Po pierwsze.
Nowe interaktywne opowiadanie...
Piszcie komentarze do piątku. Bardzo ważne!

Po drugie.
Konkurs na okładkę.
Żeby uczestniczyć w konkursie nie trzeba umieć rysować. Jeżeli chcecie macie dużo aplikacji na telefon (bądź komputer), na których można zaprojektować taką okładkę. Jesteście naprawdę bardzo kreatywni (mam nadzieję) i myślę, że możecie spróbować. Zresztą będzie nagroda, którą sama wymyślę...

Po trzecie.
Komentarze i gwiazdki. Nie pogardziłabym gwiazdkami i jeżeli wam się podobało dajcie je. To dla was naprawdę nic. Komentarze... Teraz piszecie ich o wiele więcej niż poprzednio, ale i tak chce wiedzieć, czy takie rozdziały wam się podobają. Wiec jeśli macie czas piszcie swoje opinie w komentarzach.

To tyle i dziękuję.

Do następnego ;*

Huncwoci ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz