Ostatni dzień w Hogwarcie.
Rok szkolny tak szybko się skończył.
Dziewczęta pakowały się i jeszcze raz sprawdzały szafy, czy przypadkiem czegoś nie zostawily.
Lily stanęła w progu z walizką w ręce i uśmiechnęła się smutno.
Dwa miesiące wakacji a potem przyjedzie tu znów na ostatni rok nauki.
Z jej oczu poleciała jedna łza, którą szybko otarła ręką. Wzięła kufer do ręki i zeszła z nim ze schodów.-Nie płacz - usłyszała głos zza pleców. Odwróciła się ale osoba była już przy niej i na nią wpadła.
-Przepraszam cię, James. Ale wiesz... Jeszcze tylko rok i skończymy tą szkołę.
-Ale to dopiero za rok. A teraz nie płacz już. Uśmiech!
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Nie wiadomo dlaczego James rozśmieszał ją nawet nic nie robiąc.
-Chodźmy na kolację. Jest już późno.
-Tak. Masz rację.
Evans popatrzyła jeszcze na pokój wspólny i wyszła przez obraz.
Szli razem w milczeniu. Nie mieli wspólnego tematu. Ale ta cisza była taka jakaś inna. Nie była tak stresująca. Była spokojna.
Doszli w końcu do wielkiej sali, gdzie czekały na nich pięknie udekorowane stoły, a nad nimi wisiały wielkie gobeliny z barwami domów.
We dwójkę usiedli obok huncwotów, Dorcas i Kat. Ze spokojem wszyscy czekali na przemowę Dumbledora. Tylko Glizdek wiercił się i kręcił, bo chciał coś zjeść-Witam wszystkich - rzekł Dumbledore - na ostatniej wieczerzy w tym roku szkolnym. Bardzo się cieszę, że dotrwaliście do końca. Wiem, że jesteście głodni i zmęczeni dlatego wsuwajcie!
Po jakże wielkiej przemowie wszyscy zabrali się za jedzenie.
Kiedy już wszyscy skończyli nagle z nieba posypać się czarodziejski, złocisty proszek (oczywiście tylko na ślizgonów) i wszystkim slizgonom wyrosły kolorowe skrzydła. Najlepsze było to, że Snape miał największe i tęczowe a potem na sklepieniu pojawił się napis:
Dla naszego wspaniałego Snape' usia, który jest największą królową motylków we wszechświecie!Nagle Snape uniósł się w powietrze i zaczął szybować po wielkiej sali i śpiewał piosenkę o pszczółce Mai.
W pomieszczeniu dało się słyszeć śmiechy i oklaski. Huncwoci wstali i kłaniali się.-Dziękujęmy.
-Co wy braliście?! - Lily Evans była zszokowana.
-Naprawdę? Motyle? Kto to wymyślił? - Dorcas z niedowierzaniem pokręciła głową. Wszystkie dłonie Huncwotów skierowane były na Łapie. Ten tylko się wyszczerzył - No tak... Mogłam się tego domyśleć...
-Ale to przecież był dobry pomysł - Syriusz próbował się usprawiedliwić.
-Nie wiem co wam się dzieje...
-Teraz już wiem, że wy nie macie mózgów! - Krzyknęła Dorcas i wstała - Panie i Panowie! Ogłaszam, że nasi cudowni Huncwoci są bezmózgowi! - Cała sala ryknęła śmiechem.
-Ależ Dorciu, przecież my o tym doskonale wiemy - powiedział James.
Kolacja skończyła się wyjątkowo szybko. Nie wiadomo kiedy wszyscy wchodzili do wagonów czerwonego pociągu. Huncwoci usiedli razem z dziewczynami. Zresztą tak jak zwykle. Postanowili, że zagrają w butelkę. Skoro to ich ostatnie kilka godzin warto je wykorzystać.
-Dobra, Luniek, kręcisz pierwszy.
Lunatyk zakręcił butelką i wypadło na Syriusza.
-Dobrze. Więc pytanie czy wyzwanie?
-Oczywiście, że wyzwanie!
-Na stacji masz podejść do matki Smarka i powiedzieć jej, że zostanie twoją teściową, i że razem z nim masz dziecko...
-Okey. Teraz ja! - Wypadło na Lilke - pocałuj naszego Rogasia w usta przez 30 sekund!
-Że co proszę?! - krzyknęła zdenerwowana.
-To co słyszałaś.
-Łapo, wiem gdzie mieszkasz. Tak właściwie to wiem gdzie James mieszka...
Ruda podeszła do uśmiechniętego Pottera. Kiedy już odchodziła, James zawołał:
-Mogła byś to robić częściej Evans! - mrugnął do niej.
-Najwyżej w twoich snach Potter!
****
I jest kolejny rozdział! Taki mega, mega krótki i bezsensowny!!! Przepraszam was ale nie mam w ogóle czasu na pisanie. Teraz rozdziały będą wychodzić częściej ale będą krótkie (tak jak napisaliście w komentarzach).Angel l3
P.s. Rozdział nie sprawdzany!!!
CZYTASZ
Huncwoci ✔
FanfictionHistoria Huncwotów, to historia, która skrywa w sobie wiele tajemnic. Czasem ciekawych, czasem mrocznych, ale czytelnicy to lubią. Dreszczyk emocji, przez co książka staje się ciekawsza. Huncwoci to postacie, o których pisze się teraz wiele książek...