VIII

119 16 0
                                    

W nocy nie mogłam zasnąć (i na tym skończył się rozdział „Ja jako Śpiąca Królewna"). Dostałam niezbyt wygodną sofę jako łóżko, ale i tak była lepsza od drewnianego stołu do tortur. Zed do późna pracował w swojej tajnej pracowni. Zjadała mnie ciekawość, co Jaszczur tam robi po nocach, ale nie zapytałam. Stwierdziłam, że czas mi odpowie. (Nie myliłam się.) Jednak w końcu i Zed poszedł spać mówiąc mi uprzejme „dobranoc". Wierciłam się i przewracałam z boku na bok, ale to nic nie dawało. (Przynajmniej mogłam się powiercić.) Wtedy usłyszałam kroki, a w ciemności nocy zobaczyłam Zeda, który kroczył przez salon tuż do spiżarni. Miał zamknięte oczy i zdawał się lunatykować. Otworzył drzwi spiżarni i niespodziewanie oparł głowę o worek suszonego mięsa. Patrzyłam na niego osłupiała. Ze spiżarni wystawał tylko tułów, nogi i tygrysi ogon Zeda. Potem Tygrys się obudził i spokojnie wrócił do łóżka jakby to było na porządku dziennym, a raczej nocnym.
− Dom wariatów... - skomentowałam i trwałam w osłupieniu jeszcze parę chwil, po czym postanowiłam zasnąć.

Kim, seryjny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz