XVI

96 15 2
                                        


Przez podróż w pewnym rodzaju strachu obmyślałem plan działania. Wiedziałem, że musimy działać w ukryciu, ale szczerze mówiąc Kim stanowiła nie lada ciężar. Dzień przed zacumowaniem do portu przez przypadek podsłuchałem rozmowę dwóch żeglarzy, z której wynikało, że do miasta przybywa milady Diana. Ta urocza dama jest odpowiedzialna za handel w swoim ukochanym państwie. Przybywa by podpisać z cesarzem nową umowę handlową. Mnie jednak nie interesował handel. Interesowała mnie jej tożsamość. W noc poprzedzającą dopłynięcie do portu powstał wprost genialny plan działania. Wszystko było gotowe.

Kim spała w wynajętej przeze mnie karocy, a ja i Zed krążyliśmy po bardzo ruchliwej ulicy. Przeciskaliśmy się przez tłum przechodniów dążących zdawało się, że donikąd. Wypatrywaliśmy śladów karocy milady. Gwar wielu rozmów i okrzyki sprzedawców wystawiających swoje towary na brukowanej uliczce odbijały się echem w mojej głowie, ale ja o to nie dbałem. Myśli zaprzątały mi inne sprawy oraz troski.
W końcu pojawiła się karoca znacznie nie pasująca do otoczenia, ponieważ wyglądała na znacznie droższą niż większość przejeżdżających tą drogą. Podbiegłem do niej prędko.
− Milady, proszę o wysłuchanie, to sprawa, która decyduje o przetrwaniu mojego kraju. Cesarz jest w niebezpieczeństwie! - powiedziałem próbując nadążyć za końmi ciągnącymi karetę. Woźnica zatrzymał powóz, a firaneczka w okienku się rozsunęła. Spojrzały na mnie czekoladowe oczy damy w błękitnej sukni. Jej jasne włosy były upięte wysoko i spływały po odkrytych ramionach. Patrzyła na mnie wyczekująco.
− Słucham, masz nie wiele czasu - ostrzegła obojętnym tonem, było w nim słychać nutę irytacji i znużenia.
− Będzie pani przebywać w pałacu człowieka, który zamierza podbój mojego państwa i zamach na cesarza. Nazywam się Shen i należę do Klasztoru Taurei. Nie mogę dopuścić do zamachu, więc jedyny ratunek właśnie w łaskawej pani - ukłoniłem się płytko pokazując uległość i szacunek. Diana uniosła brwi w zamyśleniu.
− Czego ode mnie oczekujesz, zabójco? - zapytała otwarcie.
− Ośmielam się panią prosić by pani zezwoliła aby ktoś z moich współpracowników wcielił się w pani tożsamość na czas pobytu w zamku. W ten sposób zyskamy dostęp do samego wroga - wyjaśniłem.
− Masz świadomość, że jestem tu by podpisać umowę handlową z tym krajem? Ten dokument musi wejść w życie i nabrać wartości! - nieco podniosła głos.
− Jestem tego całkowicie świadomy i mogę przysiąc, że dokument zostanie podpisany - milady spojrzała mierząc mnie wzrokiem. Otworzyła drzwiczki i wysiadła z powozu. Stanęła przede mną twarzą w twarz.
− Więc gdzie ten mój sobowtór? - zapytała z cieniem uśmiechu na jej aksamitnych ustach.
− Proszę za mną - poprowadziłem ją do karety i otworzyłem przed nią drzwi ukazując śpiącą Kim. - Oto ona.
− Śpiąca Królewna? - Diana uniosła brwi, tym razem w zdziwieniu.
− Odsypia nieprzespaną noc. Ból nie pozwalał jej zasnąć. To był ciężki czas dla nas wszystkich...
− Biedactwo... - wypowiedziała to z niesłychaną czułością i przejęciem.
Postanowione. Czas wcielić plan w życie!

Kim, seryjny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz