XXXI

76 10 0
                                        

31

- Witaj Kim - uśmiechnął się do mnie. Bruzdy na jego twarzy się pogłębiły. Patrzył na mnie wypłowiałym szmaragdem dobrych oczu. Jego siwe włosy były spięty u nasady karku w koński ogon, a cieniutkie wąsy i kozia bródka sięgały jego piersi.
Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam. Nie takiej dobroci, nie takiego uśmiechu, nie tylu lat. Byłam głupia... tak bardzo głupia. Siedziałam przed nim z szeroko otwartymi oczami i nie mogłam uwierzyć jak bardzo się myliłam
Chyba nie jestem aż taki straszny żeby patrzeć na mnie z takim przerażeniem w oczach, hm? - znów się uśmiecha, a ja cała płonę ze wstydu.
-Przepraszam - wydukałam spuszczając wzrok. Idiotka! Dlaczego się na niego gapiłaś tak, jakbyś zobaczyła gnoma?!
- Nic się nie stało drogie dziecko - roześmiał się serdecznie. - Chciałem cię tylko zapewnić, że cię nie zjem. Wiem co się stało z klasztorem Sian... Bardzo mi przykro, moje kondolencje. Musisz wiedzieć, że kiedyś te dwa miejsca żyły w zgodzie. Nie życzę ci źle. Mam pewien pomysł... Chciałbym pomóc ci odbudować klasztor. Czuję się zobowiązany wobec mistrza Lay, był moim najlepszym przyjacielem. Na pewno by się ucieszył wiedząc, że jego ulubienica prowadzi klasztor - znów jego uśmiech, a ja nie mogę uwierzyć w jego słowa.
- Najlepszym przyjacielem...? - wydusiłam z siebie. Pewnie wyglądałam tak, jakbym zobaczyła ducha.
- Tak, pisaliśmy ze sobą bardzo długie listy. Od czasu do czasu spotykaliśmy się. Niestety wszystko działo się w tajemnicy, w końcu klasztory były poróżnione, ale to mi nie przeszkadzało. Bardzo cię polubiłem, drogie dziecko. Lay dużo o tobie pisał. Kochał cie...
Do oczu napłynęły mi łzy. Miałam nadzieję, że wypłakałam już wszystkie, ale myliłam się. Znów płynęły po moich policzkach wartkimi strumieniami. Nie chciałam płakać, nie przy obcym mi człowieku. Nikt nie mógł mnie takiej widzieć. Nie mogłam pokazywać swoich słabości, nie mogłam...
nie mogłam tego powstrzymać
- Pozwól im płynąć, to ukoi twój ból, niech płyną - powiedział łagodnie, ze współczuciem i zrozumieniem... Zobaczyłam, że on też płakał, płakaliśmy razem. Oboje go straciliśmy, on też cierpiał.

Kim, seryjny zabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz