Danny Solar zaparkował tuż obok wypasionego Range Rovera i wysiadł z samochodu. Założył swoją maskę - Jokera - i wspiął się po schodach willi. Mandy otworzyła mu drzwi.
- No witam, witam. - zamruczała, przechylając głowę w masce kota. Miała na sobie obszerną suknię w kolorze bzu. - Kogo to do nas przywiało?
Danny uśmiechnął się i pocałował ją w wierzch dłoni.
- To bal maskowy, panno Tricket. - odpowiedział. - Tutaj wszyscy pozostają nieznani.
- Po głosie obstawiałabym Joshuę albo Danny'ego. - zaśmiała się Mandy. - Ale nie dopytuję już. Wchodź i baw się dobrze.
Danny minął ją i pokonał hol kilkoma szybkimi krokami. Bezproblemowo dotarł do sali balowej. Sala okazała się pomieszczeniem wielkości dworca autobusowego, z diamentowymi żyrandolami i dziesięciometrowymi stołami zastawionymi po brzegi jedzeniem. Po sali przechadzali się elegancko ubrani jegomoście w maskach, prowadzający pod ramię kobiety w wyszukanych sukniach, oczywiście również w maskach.
Danny usiadł przy stole, zwrócony twarzą do parkietu. Obserwował sunące po posadzce pary.
Mandy wyszła na środek pomieszczenia i zagwizdała głośno, jak to miała w zwyczaju. Wszystkie oczy zwróciły się w jej kierunku.
- To zaszczyt gościć was tutaj, moi kochani! - krzyknęła, wyrzucając ręce ku sufitowi. - Mam nadzieję, że będziecie świetnie się bawić! Tymczasem zapowiadam walc angielski! Wszyscy tańczą!
Danny jęknął. Nigdy nie umiał tańczyć, i za każdym razem, kiedy mieli w szkole zajęcia taneczne, deptał koleżankom po stopach. Wczoraj chciał poprosić Cat o korepetycje, ale w końcu tego nie zrobił. No i masz babo placek.
Kiedy rozbrzmiała muzyka, Danny poszurał w kierunku ściany, żeby upewnić się, czy aby na pewno się nie zawali. Niestety, ktoś wpadł już na ten pomysł przed nim.
Przy ścianie stała niska dziewczyna ubrana w czarną suknię z żółtymi elementami. Miała bogato zdobioną maskę z piórami dobranymi pod kolor sukni. Dziewczyna dostrzegła Danny'ego, zanim on jeszcze zorientował się, że ktoś tam stoi. Nie było więc odwrotu. Danny podszedł do niej i ukłonił się nisko.
- Mogę prosić do tańca? - zapytał w końcu.
Dziewczyna uśmiechnęła się, ukazując idealnie białe zęby.
- Nie tańczę dobrze, naprawdę. - odparła, łącząc ręce za plecami.
Danny odwzajemnił uśmiech.
- Ja też nie, więc będziemy do siebie pasować.
Blondyn poprowadził ją na parkiet i zaczęli tańczyć. Wbrew zapewnieniom dziewczyny, tańczyła ona zadziwiająco dobrze, w przeciwieństwie do Danny'ego, który co chwila gubił rytm i miał ochotę spalić się ze wstydu.
- Jesteś przyjacielem Mandy? - zapytała nagle.
Danny przytaknął.
- Chodziłem z nią do jednej klasy.
Dziewczyna kiwnęła głową, uważnie lustrując go wzrokiem.
- Rozumiem. - odpowiedziała powoli, ważąc słowa. - Ja również, poniekąd.
Interesujące. Jeśli mam z panią spędzić resztę tego wstrętnego walca, może mógłbym poznać twoje imię?
Dziewczyna zaśmiała się.
- Możesz mówić do mnie Claire, ale to nie jest moje prawdziwe imię.
- W takim razie ja jestem Charlie. - uśmiechnął się Danny.
- Mam przez to rozumieć, że to również nie jest twoje prawdziwe imię? - Claire popatrzyła na niego z dołu, uśmiechając się kącikiem ust.
- A i owszem.
Walc się skończył i oboje, Claire i Danny, ukłonili się sobie. Zgodnie ruszyli w kierunku balkonu, podbierając po drodze parę smakołyków.
- Czemu akurat balkon? - zapytał Danny, kiedy już skończyli jeść i odstawili talerze na grubą barierkę z kamienia.
Claire wstała, nasłuchując kolejnego tańca.
- Bo tutaj najlepiej się myśli. - odparła bez wahania.
- I tańczy. - dodał Danny, i ku swojemu zdziwieniu, chwycił Claire za ręce i zaczął z nią tańczyć, tak ot, praktycznie bez muzyki.
Claire zaśmiała się.
- Jesteś szalony, Charlie. - powiedziała, klepiąc go po szyi. - I nie umiesz tańczyć.
Danny zamachnął Claire bardziej, tak, że wylądowała przechylona, oparta jedynie na jego ramionach.
- Nie umiem tańczyć? - prychnął sarkastycznie.
Claire zaśmiała się ponownie.
- Dobra, dobra, umiesz. Ale teraz mnie postaw.
Danny spełnił jej prośbę. Claire odetchnęła z ulgą, znalazłszy się wreszcie w normalnej pozycji.
- Mam cię dosyć.
Danny złapał ją i wychylił się razem z nią z balustrady, tak, że pod sobą Claire miała jedynie kamieniste wybrzeże.
- Jak nie przestaniesz na mnie psioczyć, to cię puszczę. - zagroził.
Claire spojrzała mu w oczy. Jej były piękne; niebieskie i błyszczące, przypominające nieskazitelne letnie niebo. Danny zamrugał. Przez parę sekund miał ochotę pocałować Claire, ale jak tylko zobaczył te oczy, coś w nim drgnęło.
- Ja... - wyjąkał Danny, nagle odstawiając Claire do normalnej pozycji. - Przepraszam, muszę już iść.
Nie czekając na jej odpowiedź, wyszedł, przemierzył parkiet pełen tańczących par, i hol. Na koniec wsiadł do swojej wysłużonej Hondy Civic i zapalił.
A to wszystko dlatego, że oczy Claire coś mu przypomniały. Przypomniały mu oczy Cat.
To także wyjątek z mojej książki (innej xDD) Boże jakie to kiepskie :'DDD następny oneshot powinien już być w miarę normalny xDD
YOU ARE READING
» ship that shit » oneshoty
Randomniekoniecznie ship i niekoniecznie shit ale coś na pewno się znajdzie » oneshoty » [12/15-08/16]