Savanah II dla @Ichtys

241 27 5
                                    

Info: Savanah ma tutaj 13,5 lat xDD


Narracja 3os.


Savanah wracała ze szkoły, starając się wyglądać na w miarę szczęśliwą. Tak naprawdę była przybita.

Gabriel znowu miział się z Elizabeth!

No, sama Savanah oczywiście nic do tego nie miała.

Po prostu ją to wkurzało, i tyle.

Dziewczyna zamachała do jednej ze swoich koleżanek i skręciła w następną uliczkę, nie mogąc wyrzucić z myśli Gabriela.

Ale co ona mogła o nim wiedzieć? Była całe trzy lata od niego młodsza, a mimo że się kolegowali, kiedy obok przechodziła starsza dziewczyna, zdawał się jej nie zauważać. Był wredny, zapatrzony w siebie i zarozumiały.

Savanah parsknęła na wspomnienie Gabriela.

Dupek.

Nagle usłyszała krzyki dobiegające z budynku obok. Wystarczył jeden rzut oka, by zrozumieć, że w środku wybuchł pożar.

Savanah zamachała gorączkowo rękami, przyglądając się zdarzeniu.

"Czego cię uczyli na zajęciach z pierwszej pomocy?" spytała się w myślach. "Nie, to nie to. Dzwoń po straż pożarną!"

Walnęła się w twarz z liścia, żeby się ogarnąć, po cz wyciągnęła telefon i przyłożyła go do wciąż piekącego policzka. [czy ucha, jedno i to samo xDD]

- Straż pożarna, słucham? - spytała kobieta ze straży pożarnej. Miała spokojny, miękki głos.

Savanah odetchnęła głęboko, usilnie starając się uspokoić.

- Wybuchł pożar na Cedarwood Road 83. - powiedziała powoli. - To chyba przedszkole. W środku są jacyś ludzie.

- Dobrze. - odpowiedział głos z słuchawki. - Już wysyłam oddział. Odsuń się na bezpieczną odległość i najlepiej poczekaj na straż pożarną, dobrze? Ile masz lat?

Savanah przymknęła oczy, uspokojona kojącym głosem kobiety.

- 13. - odparła.

- Bardzo dobrze postąpiłaś. - pochwaliła ją. - Ale teraz nie zbliżaj się do budynku.

- Dobrze. - Savanah pokiwała głową.

Kobieta rozłączyła się.

Savanah schowała telefon do kieszeni. Jak daleko stąd mieściła się siedziba straży pożarnej? Przemierzała te ulice przynajmniej dwa razy dziennie, ale dotychczas żadnej nie zauważyła. Ile czasu zajmie im zatem dotarcie na miejsce?

Rześkie wiosenne powietrze rozdarł dziecięcy krzyk. Savanah zakryła uszy dłońmi, przerażona.

Z okna na drugim piętrze zwieszała się na oko pięcioletnia dziewczynka z płowymi włosami związanymi w dwa warkocze.

Savanah otworzyła szeroko oczy.

"Co zrobić?" denerwowała się. "Miałam się trzymać z daleka"

W końcu rozsądek przegrał i Savanah wbiegła do środka budynku. Niemal natychmiast zakrztusiła się dymem, wypełniającym szczelnie każde pomieszczenie. Zakryła usta i nos dłonią, drugą podpierając się o ścianę.

"No i masz babo placek." skarciła się w myślach. "Chciałaś byc bohaterką, a teraz zostaniesz martwą idiotką"

Savanah spojrzała tęsknie w stronę wyjścia, ale zacisnęła dłoń w pięść, nie pozwalając sobie na jakikolwiek strach czy wahanie.

Wbiegła po schodach, po drodze potykając się kilka razy. Jej umysł działał na najwyższych obrotach, wytyczając trasę do okna, z którego zwieszała się dziewczynka, pośród dymu i popiołu.

Kiedy w końcu tam dotarła, oczy łzawiły jej tak bardzo, że nie widziała już prawie niczego.

- Jesteś tam?! - krzyknęła, wychylając się zza okna.

- Pomocy! - zapiszczała dziewczynka.

Savanah zamrugała kilkakrotnie i wciągnęła dziewczynkę na górę. Kiedy tylko obie znalazły się w środku, Savanah kucnęła obok niej.

- Nic ci nie jest? - spytała, ściskając jej rękę.

Dziewczynka pokręciła głową. Na jej policzkach lśniły łzy.

- Wyprowadzę cię stąd. - postanowiła Savanah, wstając.

Zbiegła po schodach, ciągnąc małą za sobą. Odetchnęła z ulgą, widząc drzwi wyjściowe naprzeciwko.

Wtem usłyszała skrzypienie i czym prędzej wypchnęła dziewczynkę za drzwi, akurat na sekundę przed zarwaniem się stropu.

- Ktoś tu jeszcze jest?! - usłyszała głos dochodzący ze schodów. - Dlaczego nie uciekłaś?!

Silne ręce obróciły ją i stanęła twarzą w twarz z Gabrielem.

- Co ty tu robisz?! - zakrzyknęli zgodnie.

Gabriel, bez dalszego wyjaśnienia, chwycił ją za rękę i pociągnął w przeciwną stronę.

- Co robisz, idioto! - wykrzyknęła Savanah, desperacko próbując się wyrwać.

- Próbuję cię uratować, nie widzisz?! - Gabriel odwrócił się na chwilę, a jego oczy zamigotały w blasku ognia. - Widziałem gdzieś tylne wyjście!

Biegli długo, Savanah wydawało się, że była już w tym budynku dobre kilka godzin. Stopniowo traciła nadzieję na wydostanie się na zewnątrz.

Przed nimi zarwał się kolejny fragment sufitu, więc gwałtownie skręcili, żeby na niego nie wpaść.

Trafili do przedszkolnego basenu.

Gabriel zatrzymał się gwałtownie, a Savanah zaraz za nim.

- To koniec. - jęknęła.

Gabriel nie odpowiedział, zajęty wypatrywaniem wyjścia.

Savanah zamknęła oczy, modląc się o szybką śmierć.

Usłyszała jak kolejny fragment sufitu odpada, a potem była już tylko woda.

Zrozumiała co się stało.

Gabriel wepchnął ją do basenu, żeby nie spadł na nią strop. Ale co się z nim stało?

Savanah nie wiedziała.

Wiedziała za to, że woda basenowa była przyjemną odmianą po dymie na górze.

Z westchnieniem wypuściła ostatnie bąbelki powietrza i opadła na dno basenu jak kamień.



Wg mnie pierwsza Savanah wyszła mi lepiej :/ ale cóż, tak już bywa. Co do zakończenia, chciałabym poprosić Ichtys na priv bo mam pewien pomysł dotyczący Gabriela :D

» ship that shit » oneshotyWhere stories live. Discover now