Ten oneshot jest połączony z poprzednim :)
Pierre
Zapukałam w czarne drzwi, jeszcze raz przyglądając się pudełeczku owiniętemu czerwoną wstążką, które dzierżyłam w dłoni.
- Proszę! - usłyszałam głos zza drzwi.
Nacisnęłam klamkę i popchnęłam je lekko.
- Kto...? O, Pierre.
Rozejrzałam się po pokoju, mrużąc oczy. Było tu strasznie ciemno, czarne meble, czarne ściany i czarna podłoga. Dopiero po kilkukrotnym mrugnięciu byłam w stanie zobaczyć właściciela domku numer 13.
Nico di Angelo.
- Cześć, Nico. - uśmiechnęłam się.
Miałam wrażenie, że też się uśmiechnął, ale w tej ciemności nie można było być niczego pewnym.
- Pamiętasz może Jake'a? - zapytałam, podnosząc lekko ramię, na którym siedział szkielecik.
Nico wstał.
- Tak, pamiętam... Może wyjdziemy na zewnątrz, strasznie tu ciemno.
I kto to mówi?
- Pomyślałam sobie - zaczęłam, kiedy znaleźliśmy się już na zewnątrz. - że coś ci się za Jake'a należy i...
Nico zamachał gwałtownie rękami.
- Nie! Nie wymagam od ciebie żadnych odwzajemnień!
Tak się rumienił, że było to aż słodkie.
- Na pewno ci się spodoba. - uśmiechnęłam się, wciskając mu w rękę pudełeczko.
Nico przełknął ślinę, ale zsunął wstążkę z wieczka i uchylił pokrywkę.
Tak jak się spodziewałam, coś mu w tym pomogło.
- Nicio! - pisnęło coś ze środka.
Nico popatrzył na mnie, w jego oczach zdziwienie mieszało się z czystym strachem.
Nie uzyskawszy ode mnie żadnego wyjaśnienia, otworzył pudełko do końca.
W środku siedziała mała maszyna - człowieczek wielkości Jake'a - w czarnej spódniczce i żółtym podkoszulku. Na ramiona spływały jej gęste, rude loki.
- Nicio! - powtórzyła dziewczynka, wyciągając do niego ręce.
Poczułam, jak Jake zbiega z mojego ramienia, żeby zatrzymać się na moim nadgarstku, bacznie przyglądając się dziewczynce.
- Nie ma imienia. - wyjaśniłam synowi Hadesa, który wziął małą na rękę.
- Nazwę ją Lily. - uśmiechnął się.
Mała Lily wspięła się po jego ramieniu i zaczęła bawić się jego długimi, czarnymi włosami.
- Jesteś urocza. - objął ją delikatnie palcem wskazującym.
W głowie mi się nie mieściło, jak ktoś taki przerażający i silny mógł być jednocześnie delikatny i czuły. Wiele osób mówiło mi, żebym trzymała się od syna Hadesa z daleka. Ile traciłam, będąc im posłuszna...
- Dziękuję ci, Pierre.
Chwilkę zajęło mi ogarnięcie się i złapanie jego spojrzenia.
- Nie ma za co, Nico. - uśmiechnęłam się najcieplej jak potrafiłam, chcąc uczynić go szczęśliwszym.
Nico odwzajemnił mój uśmiech.
- Masz może ochotę wyskoczyć gdzieś na miasto? - zapytał, spuszczając wzrok.
Ku mojemu zdziwieniu, zrobiło mi się gorąco.
- J-jasne.
Nico podał mi ramię.
A ja je przyjęłam.
Krótko, ale mam nadzieję, że się podoba :)
YOU ARE READING
» ship that shit » oneshoty
Randomniekoniecznie ship i niekoniecznie shit ale coś na pewno się znajdzie » oneshoty » [12/15-08/16]