Reynico cz.2 dla @heroes_of_olympus133

349 37 12
                                    

No, nie pozbyłam się tego na długo xDD


Reyna


Nico mnie pocałował.

Nico

Mnie

Pocałował

Nie żeby coś, nie było to jakieś wspaniałe (jasne, jasne, wmawiaj sobie, Reyna). Po prostu mnie zaskoczył.

A potem jak gdyby nigdy nic zbiegł ze wzgórza, po drodze zakładając hełm, i rzucił się w wir walki.

Wstałam, dotykając ust.

Odgoniłam od siebie wszystkie myśli i wyciągnęłam mój miecz, gotowa do walki, gdyby wrogowie przebili się aż tutaj.

Rzuciłam krótkie spojrzenie w dół, na bitwę.

Zobaczyłam Percy'ego, Piper, a także kilku innych.

Nica nie widziałam, i to mnie zaniepokoiło.

Od momentu, kiedy transportowaliśmy razem Atenę Partenos, czuję się za niego w pewnym sensie odpowiedzialna.

Sama nie wiedzieć czemu, zawołałam jednego z moich legionistów i kazałam mu szukać niskiego, bladego chłopaka w czarnej zbroi.

Chłopak kiwnął głową i odbiegł.

Obserwowałam bitwę z góry, krzywiąc się za każdym razem, kiedy pierwszy szereg obrywał mocniej.

Lata temu opracowałam pewną taktykę.

W pierwszym szeregu stoją ci słabsi, starając się zmęczyć przeciwnika.

Dalej stoją ci lepiej wyszkoleni, zabijając tych, którzy przedostali się przez pierwszy szereg, i są na tyle zmęczeni, żeby się poddać.

Żal mi było pierwszego szeregu, ale wojna już taka jest.

- Pretorko? - z zamyślenia wyrwał mnie głos legionisty, którego wysłałam na poszukiwania Nica zaledwie kilka minut wcześniej.

Odwróciłam się.

- Tak? Znalazłeś go?

Odetchnął głośno, co mnie zaniepokoiło.

- W pewnym sensie. - odparł. - Leży pod drzewem, koło klifu.

Poczułam, jak moje serce nagle przyspiesza.

- Leży?! - wydarłam się. - Co to znaczy leży?!

Legionista spojrzał na mnie, przerażony.

- Moje kondolencje. - powiedział tylko.

Wcisnęłam mu w ręce pelerynę.

- Chwilowo rządzisz oddziałem. Nie zawiedź mnie.

Odbiegłam w kierunku klifu, po drodze odcinając kilka potwornych łbów.

Leżał tam, tak jak powiedział legionista, pod drzewem.

Uklękłam obok, rozglądając się. Wokół nie było nikogo.

Na czarnej zbroi Nica widniało kilka rys i jedno rozcięcie, przez które wypływała wąska strużka krwi.

- Nico? - potrząsnęłam nim delikatnie.

Odkaszlnął.

Krwią.

- Reyna - mruknął tylko. - Pokonajcie Gaję.

I odszedł.

Na zawsze.


Teraz nie będzie już kontynuacji! Ha! (Teoretycznie mam jakiś zarys kolejnych rozdziałów na wszelki wypadek, ale ciii) Jak tam w 2016? xDD u mnie zajebiście, jem ciasto, piję coca colę i przymierzam się do zrobienia Sweet Books Tag (zabiję cię za to,  :") za chwilę kolejne #bez_tytułu, tak wgl

Jakaś chora ta notka wyszła xDD


» ship that shit » oneshotyWhere stories live. Discover now