Reynico 3 dla @_iris_bogini_teczy

308 42 6
                                    

Pozwoliłam sobie napisać trzecią część Reynico, mam nadzieję, że wszyscy załapiecie o co chodzi :*


Nico


Wszędzie było ciemno.

Usiadłem niepewnie, oczekując bólu głowy i w ogóle wszystkiego, ale nic takiego nie nastąpiło.

"Dziwne"

Wstałem i dotknąłem miejsca, w które dźgnął mnie ten potwór.

Pustka...?

Nie!

To nie może być prawda!

- Synku, idziesz dalej, czy nie? - usłyszałem za sobą poirytowany głos. - Chcę to szybko załatwić, bo już dłużej tej presji nie wytrzymam!

Obejrzałem się. Za mną stała mniej więcej 60-letnia kobieta z siwymi włosami upiętymi w kok.

- Eee... - podrapałem się w tył głowy, nie wiedząc jak ubrać w słowa to, co miałem powiedzieć. - Czy pani... Czy pani jest martwa?

Kobieta prychnęła i popchnęła mnie swoją drewnianą laską.

- Jestem, jestem, synku. - mruknęła. - Idź już lepiej.

Umarłem...?

Zresztą, na co ja niby miałem liczyć, do cholery?! Zostałem dźgnięty, a to bolało tak bardzo, że myślałem, że popełnię samobójstwo, żeby to się skończyło!

Jak niby miałem zostać przywrócony do życia?!

Chciałem żyć!

Ironiczne, czyż nie? Syn Hadesa umarł, i chce wrócić do życia. Śmiać mi się chce z samego siebie.

- Heros?

Zamrugałem.

- Chyba nawet syn Hadesa. Podejdź do okienka.

Otrząsnąłby się z otępienia i podreptałem w stronę budki.

- Jakieś szlachetne czyny? - zapytał duch za szybą.

Zacząłem opowiadać mu całe moje życie, z doświadczenia wiedziałem, że nie ma innego wyjścia.

Ku mojemu zdziwieniu, zaliczyłem się jako kandydat do Elizjum.

Ruszyłem za kilkoma samotnymi duszami, które wlokły się w stronę wyspy.

Czy ktoś będzie za mną rozpaczał?

Nie miałem już nikogo... Chyba, że...

- Przepraszam bardzo, może pan wie, gdzie znajdę Hadesa...?

Odwróciłem się, żeby stanąć twarz w twarz z piękną kruczowłosą dziewczyną o szlachetnych rysach twarzy.

- Reyna?! - wykrzyknąłem, przyglądając się jej uważnie. - U-umarłaś?!

Córka Bellony uśmiechnęła się do mnie, ale pokręciła głową.

- Nie, jestem tu w odwiedzinach, szukam Hadesa. - odpowiedziała.

- A co z bitwą?! - nie mogłem przestać krzyczeć. Sam fakt, że Reyna przybyła tutaj, był dla mnie wielkim szokiem. Ile czasu minęło od mojej śmierci? Dzień? Dwa? A może rok?

Reyna chciała mi położyć rękę na ramieniu, ale ta przeleciała przez nie, jakbym był duchem.

Ugh.

JESTEM duchem.

- Wiele ludzi zginęło, ale to było dawno temu, Nico... - powiedziała Reyna.

- Jak dawno?

Reyna przygryzła wargę.

- 3 lata. - szepnęła.

- Co?!

- Nico, do cholery, uspokój się! - krzyknęła Reyna.

Pacnąłem się dłonią w czoło.

3 lata?

Przyjrzałem się Reynie dokładniej. Faktycznie wyglądała na starszą. Była taka bardziej... Kobieca.

Poczułem, że się rumienię.

Ile ja miałem lat? Teraz to już na pewno jestem jakimś przedszkolakiem.

- Nico, przyszłam cię uwolnić. - odrzekła Reyna.

Zachłysnąłem się.

- To niemożliwe. - prychnąłem.

Córka Bellony przewróciła oczami.

- Daj spokój. Nic nie jest niemożliwe.

Uśmiechnąłem się mimowolnie.

- A niby czemu chcesz mnie uwolnić?

Na jej policzki wstąpił nieśmiały rumieniec.

- Po prostu dbam o moich przyjaciół. - powiedziała.

Wciąż nie bardzo wierząc w możliwość powrotu do starego życia, pokazałem Reynie kierunek i razem ruszyliśmy na spotkanie z moim ojcem.

Czy to ma w ogóle jakiś sens?


Pokręcony ten rozdział wyszedł xDD mam nadzieję, że się podobał,  ^^ wciąż pamiętam o waszych zamówieniach i obiecuję, że pojawią się niedługo :> miłego wieczoru życzę, a ja lecę grać w Temple Run i słuchać Guru Jazzmatazz ;D


» ship that shit » oneshotyWhere stories live. Discover now