Z serii: Trat dorwała się do potworów...
Siedzieliśmy w kuchni, wesoło gawędząc. Było wpół do dwunastej wieczorem, ale ona była bardzo inspirującą osobą. Choćbym nie wiem ile lat z nią spędził, dzień w dzień mówiąc jej "dzień dobry" i "dobranoc", nie przestawała mnie zaskakiwać.
Brązowe włosy spływały falami na jej ramiona, kiedy z przejęciem opowiadała o pewnej klientce w kwiaciarni. Słuchałem z uśmiechem, przyglądając się jej pięknym piegom, pokrywającym twarz.
- Tato!
Zamrugałem, prostując się nagle.
Wołanie dochodziło z pokoju mojego syna. Naszego syna.
Kiwnęła głową, na chwilę przerywając swoją opowieść.
- Zerknę do niego i wrócę za chwilę. - oznajmiłem, całując ją w czoło.
Wyszedłem z kuchni i otworzyłem drzwi obok.
Na łożku leżał mój syn - dziesięcioletni chłopiec z wielkimi, zielonymi oczami.
Po matce.
- Nie mogę spać. - wyżalił się mi, robiąc minkę zbitego psiaka.
Kucnąłem obok jego łóżka, uśmiechając się zachęcająco.
- Coś się stało? - zapytałem, chwytając go za rękę. - Miałeś koszmar?
Przetarł oczy ręką.
- Tak. - odparł smutno. - Mógłbyś sprawdzić, czy pod łóżkiem nie ma żadnych potworów?
Zaśmiałem się, ale schyliłem, żeby zerknąć pod materac.
Otworzyłem szeroko oczy, widząc pod spodem mojego syna.
Drżąc ze strachu wyszeptał sześć słów.
- Ktoś jest w moim łóżku, tato...
Mrocznie, ale jednak nie xDD poza tym, ukryłam w tym oneshocie parring z PJ... Ktoś zgadnie, który? :D
Ps. Coś czuję, że Sashana zgadnie...
YOU ARE READING
» ship that shit » oneshoty
Randomniekoniecznie ship i niekoniecznie shit ale coś na pewno się znajdzie » oneshoty » [12/15-08/16]