XIV.Sandra

2K 118 3
                                    

To już czwartek następnego tygodnia. Czwarty dzień z Brianem i Dunajem w jednej szkole. Często widujemy się na przerwach i rozmawiamy. Nie do końca dlatego, iż przekonałam się do przełamania swojej bariery, która utrudnia mi kontakty międzyludzkie. Po prostu ten blondyn jest wszędzie. I muszę przyznać, że nie przeszkadza mi to, o dziwo...

- To dopiero początek, a ja już z chęcią bym się zmyła - jęczy Gina, opierając czoło o drzwi swojej szafki.

- Rozumiem cię, ja też z chęcią bym już poszła - przyznaję.

- Hej. - Koło mnie staje Liam. - Co się stało? Macie strasznie smętne miny.

- Jestem zmęczona - znowu jęczy nasza przyjaciółka.

Kiwa ze zrozumieniem głową.

- Ja też, wierz mi.

- Proszę, powiedzcie mi, że przed nami ostatnia lekcja...

- Niestety - psuję jej nadzieję, zerkając na plan - ale za to jest to lekcja przedostatnia - dodaję, pocieszająco klepiąc ją po ramieniu.

- Nie dam rady. - Kręci załamana głową. - Proszę, ja chcę już iść.

Rzucam jej spojrzenie.

- Proszę, zostań ze mną do końca. Jeśli wytrzymasz, stawiam shake'i - kuszę.

Dziewczyna zagryza w zamyśleniu wargę.

- A na jutro możesz wybrać, co będziemy robić - namawiam dalej.

- Dobra, niech będzie - burczy w zgodzie. - Ale fundujesz jeszcze wypad do kawiarni.

- Zgoda.

- Ja też się dołączam - wtrąca Liam.

- Okej, ale płacisz za siebie - uprzedzam ze śmiechem.

- No nie, ja też chciałem mieć ufundowane - marudzi. - No ale jak mus, to mus.

Śmiejemy się wspólnie, co przerywa nam dzwonek na lekcje. Nasz śmiech przeradza się wgrupowy jęk.

- Błagam, zanieś mnie do domu - prosi Gina, wyciągając ręce w stronę Liama.

Śmieje się.

- Mogę zanieść ciebie i Sandrę na lekcję, ale nie do domu. Było to ustalone.

Wyciąga szybko książki, zamyka szafkę i powtórnie wyciąga ramiona w jego stronę.

Ten znowu się śmieje i podnosi ją na jednym ramieniu - co chyba jest dla niego trochę trudne - i szykuje drugie dla mnie.

Patrzę sceptycznie.

- No wskakuj - zachęca mnie.

- To raczej nie będzie konieczne - odzywa się Brian za jego plecami, a przez moje ciało przechodzi dziwne uczucie.

Liam przewraca oczami.

- Przecież nic się nie stanie, ona jest lekka - mówi do chłopaka. - Chodź - zwraca się znowu do mnie.

- Wiesz, to chyba naprawdę nie jest dobry pomysł - zauważam. - Jeszcze zwróci nam uwagę ktoś, kogo zdanie się tu liczy - dodaję, widząc jego nieco urażony wzrok.

- Racja - burczy i rusza z Giną do klasy. Gdy nie ruszam za nimi od razu spogląda na mnie przez ramię. - Idziesz?

- Tak, oczywiście. - I jak powiedziałam, tak zrobiłam, zostawiając blondyna samego.

Jesteśmy w klasie przed panią. Sztywno siadam na miejscu, czując napięcie w całym ciele, i przygotowałam się do lekcji.

Od razu wyczułam, gdy miejsce za mną zostało zajęte. Ogarnia mnie nieuzasadniona chęć odwrócenia się i rzucenia się na chłopaka, który usiadł na krześle. Nie robię tego jednak. Siedzę prosto, wpatrując się w tablicę.

Miłość według wilka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz