Budzę się z mocnym bólem głowy w nieznanym mi miejscu. I to już jest szok. Gdy wstaję poraża mnie ból, który odczuwam niemalże w całym ciele. Ale najgorsze jest w chwili, gdy sobie wszystko przypomniałam. Myślę, że padnę na zawał.
Ale teraz wpatruję się w plecy Briana, który przed chwilą oznajmił Tannerowi, że jestem jego partnerką.
Partnerką? Że co? My przecież nawet nie jesteśmy parą!
Ale mimo wszystko, nie jestem w stanie w tej chwili zaprotestować, nawet gdy Tanner patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- A teraz odejdź - znowu odzywa się Brian - i zostaw nas w spokoju.
Blondyn kręci głową.
- Nie mogę - informuje. - Muszę ją zabrać. - Wraca do mnie spojrzeniem i wyciąga w moją stronę dłoń. - Chodź, Sandra.
Z gardła chłopaka, który mnie zasłania, wyrywa się prawdziwy, głęboki i złowieszczy warkot.
- Ani mi się waż jej dotknąć - ostrzega drugiego.
- Ja i Shadow musimy ją zabrać do Rady - upiera się tamten.
Wciągam gwałtownie powietrze na wypowiedziane imię i czuję rosnący we mnie na nowo strach.
- Shadow tu jest?! - Rozglądam się szybko dookoła. - Zabierzcie go stąd! Proszę, niech on się do mnie nie zbliża! - błagam, mimo że nie widzę w pomieszczeniu mężczyzny. - On nie jest ludzki!
- Ale dlaczego nie chcesz go widzieć? - chce wiedzieć jego znajomy. - Czy on coś ci zrobił? Nie wiem, uderzył cię albo coś w tym stylu?
Już otwieram usta, aby odpowiedzieć, jednak uprzedza mnie Dunaj, który również znajduje się w pokoju:
- Ujawnił przed nią prawdę o tym, kim jest.
Teraz to Tanner jest w szoku.
- Nie rozumiem - w końcu wykrztusza.
- Shadow ujawnił się przed Sandrą - wyjaśnia Dunaj spokojnym tonem. - Czyli coś, czego nie wolno zrobić nikomu, chyba że zgodzi się na to Rada. I zrobił to zanim Brian zamienił się w wilka.
Boże, a więc to też prawda?
- Co tu się dzieje?! - wybucham. - Kim wy wszyscy, do cholery, jesteście?!
Tanner robi krok w moją stronę, ale drugi blondyn znowu mnie zasłania, a ja w tym czasie krzyczę:
- Nie zbliżaj się do mnie! Odejdź! Wszyscy odejdźcie! - Przesuwam się w kąt pokoju, bacznie ich obserwując.
- Ale Sandra...
- Wyjdźcie - rozkazuje Brian, patrząc cały czas na Tannera.
Chłopak niezdecydowany patrzy raz to na mnie, a raz to na swojego przeciwnika. Wygląda, jakby bił się ze swoimi myślami.
- Muszę to przedyskutować z Radą - stwierdza w końcu. - Na pewno zostaniecie wezwani na przesłuchanie. I mimo wszystko ona powinna iść ze mną.
- Nie zabierzesz jej - Brian obstaje przy swoim.
Tanner wzdycha ciężko.
- Nie. Sądzę, że nie. W takim razie dobrze wykorzystaj ten pewny czas, który wam pozostał. - I nie wiadomo kiedy, znika.
Jak to ten, co pozostał?! Oni chcą mnie zabić?!
- Boże, nie. Nie, nie, nie... - Uczepiam się swoich włosów palcami i zaczynam za nie ciągnąć niekontrolowanie. - Nie...
CZYTASZ
Miłość według wilka ✓
Paranormal- Chyba już - powiedział w końcu, kciukiem lekko głaszcząc moją wargę. - Boli? - Może troszkę - przyznałam schrypniętym głosem. Odchrząknęłam. - Dziękuję. Wpatrywał się w moje usta. Nie byłam w stanie zaprotestować, gdy jego twarz była coraz...