XXII. Sandra

1.8K 107 5
                                    

Budzę się z mocnym bólem głowy w nieznanym mi miejscu. I to już jest szok. Gdy wstaję poraża mnie ból, który odczuwam niemalże w całym ciele. Ale najgorsze jest w chwili, gdy sobie wszystko przypomniałam. Myślę, że padnę na zawał.

Ale teraz wpatruję się w plecy Briana, który przed chwilą oznajmił Tannerowi, że jestem jego partnerką.

Partnerką? Że co? My przecież nawet nie jesteśmy parą!

Ale mimo wszystko, nie jestem w stanie w tej chwili zaprotestować, nawet gdy Tanner patrzy na mnie pytającym wzrokiem.

- A teraz odejdź - znowu odzywa się Brian - i zostaw nas w spokoju.

Blondyn kręci głową.

- Nie mogę - informuje. - Muszę ją zabrać. - Wraca do mnie spojrzeniem i wyciąga w moją stronę dłoń. - Chodź, Sandra.

Z gardła chłopaka, który mnie zasłania, wyrywa się prawdziwy, głęboki i złowieszczy warkot.

- Ani mi się waż jej dotknąć - ostrzega drugiego.

- Ja i Shadow musimy ją zabrać do Rady - upiera się tamten.

Wciągam gwałtownie powietrze na wypowiedziane imię i czuję rosnący we mnie na nowo strach.

- Shadow tu jest?! - Rozglądam się szybko dookoła. - Zabierzcie go stąd! Proszę, niech on się do mnie nie zbliża! - błagam, mimo że nie widzę w pomieszczeniu mężczyzny. - On nie jest ludzki!

- Ale dlaczego nie chcesz go widzieć? - chce wiedzieć jego znajomy. - Czy on coś ci zrobił? Nie wiem, uderzył cię albo coś w tym stylu?

Już otwieram usta, aby odpowiedzieć, jednak uprzedza mnie Dunaj, który również znajduje się w pokoju:

- Ujawnił przed nią prawdę o tym, kim jest.

Teraz to Tanner jest w szoku.

- Nie rozumiem - w końcu wykrztusza.

- Shadow ujawnił się przed Sandrą - wyjaśnia Dunaj spokojnym tonem. - Czyli coś, czego nie wolno zrobić nikomu, chyba że zgodzi się na to Rada. I zrobił to zanim Brian zamienił się w wilka.

Boże, a więc to też prawda?

- Co tu się dzieje?! - wybucham. - Kim wy wszyscy, do cholery, jesteście?!

Tanner robi krok w moją stronę, ale drugi blondyn znowu mnie zasłania, a ja w tym czasie krzyczę:

- Nie zbliżaj się do mnie! Odejdź! Wszyscy odejdźcie! - Przesuwam się w kąt pokoju, bacznie ich obserwując.

- Ale Sandra...

- Wyjdźcie - rozkazuje Brian, patrząc cały czas na Tannera.

Chłopak niezdecydowany patrzy raz to na mnie, a raz to na swojego przeciwnika. Wygląda, jakby bił się ze swoimi myślami.

- Muszę to przedyskutować z Radą - stwierdza w końcu. - Na pewno zostaniecie wezwani na przesłuchanie. I mimo wszystko ona powinna iść ze mną.

- Nie zabierzesz jej - Brian obstaje przy swoim.

Tanner wzdycha ciężko.

- Nie. Sądzę, że nie. W takim razie dobrze wykorzystaj ten pewny czas, który wam pozostał. - I nie wiadomo kiedy, znika.

Jak to ten, co pozostał?! Oni chcą mnie zabić?!

- Boże, nie. Nie, nie, nie... - Uczepiam się swoich włosów palcami i zaczynam za nie ciągnąć niekontrolowanie. - Nie...

Miłość według wilka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz