XXIX.Biały Kieł

1.2K 73 1
                                    

 Po tym, jak Jeremiasz złożył wizytę Sandrze, wreszcie wszystko zaczęło się układać. Dziewczyna znowu się śmieje i już nie myśli o tym, że jutro może nie nadejść.

Skłamałbym mówiąc, że się nie bałem. Jednak ciągle powtarzałem jej, że nie umrze, ponieważ w to wierzyłem. Miałem przeczucie, że Tanner dotrzyma swojego słowa. I jak widać, nie myliłem się.

Po potwierdzeniu, że nie mamy dłużej już czego się bać, wiele się zmieniło, zwłaszcza jeśli chodzi o podejście Sandry do całego świata. No i nasze relacje też stały się jeszcze bardziej zażyłe. Teraz, jak już wiem, że nic nam nie grozi, nie mam zamiaru ukrywać się z tym, co nas łączy. A ona nie ma nic przeciwko, gdy tam, gdzie nas widzieli ludzie, całuję ją, obejmuję czy też po prostu trzymam za rękę.

Teraz trwa czas, gdy jeśteśmy rozdzieleni, ponieważ Sandra poszła na miasto ze swoją przyjaciółką, Giną. Planuję przyjść do niej, gdy już wróci. A teraz... czas iść do Ashley.

Tak, do Ashley. Przez ostatnie wydarzenia kompletnie o niej zapomniałem, tym bardziej, że zamieszkałem wraz z Dunajem. Zżera mnie poczucie winy, ponieważ doszły mnie słuchy, że jest ona bardzo przybita - z powodu zniknięcia Białego Kła, który nejpiewniej ją opuśicł. Nie chcę, żeby tak myślała. Tym bardziej, że nie zna prawdy. Czuję, że muszę się z nią spotkać i jej to wszystko wyjaśnić. Tak więc teraz stoję obecnie przed drzwiami akademii. Wbijam kod i czekam, aż drzwi odblokują się. Oddycham z ulgą, gdy zapala się zielona dioda i pcham drzwi. Rozglądam się dookoła w czasie, gdy idę do skrzydła żeńskiego i błagam Boga w duchu, by nikt mnie nie zatrzymał. Możliwe, że mnie wysłuchał, bo korytarze są praktycznie puste, a pojedyncze osoby, na które trafiałem, najczęściej mnie ignorują lub posyłają mi po prostu krótkie spojrzenie i idą dalej.

Co zrobi, kiedy mnie zobaczy?, zastanawiam się. Czy wpuści mnie do środka? Wysłucha tego, co mam jej do powiedzenia? Czy uwierzy mi, że to ja jestem Białym Kłem i nareszcie odnalazłem kobietę z legendy?

Gdy docieram do celu i zatrzymuję się przed drzwiami słyszę Ashley, która coś mówi. Musi prowadzić rozmowę telefoniczną, ponieważ słyszę tylko jej głos. Waham się tylko chwilę nim zdecydowanie pukam do drzwi. Chwilę trwa zanim je otwiera.

- Witam – mówi zaskoczona. - Czy coś się stało?

- Owszem, stało się – zmuszam się do odpowiedzi. - Cześć, Ashley. Miło cię w końcu zobaczyć.

Patrzy na mnie zaniepokojonym wzrokiem.

- Czy my się znamy? - pyta niepewnie. - Nie pamiętam, żebym cię kiedykolwiek widziała.

- Wszystko ci wyjaśnię. - Wskazuję na przestrzeń za jej plecami. - Mogę wejść? Oczywiście jeśli wolisz, żebym został na zewnątrz, to nie ma sprawy.

Przez pewien czas przygląda mi się uważnie, zastanawiając się zapewne nad tym, co powinna w tej sytuacji zrobić. W końcu decyduje się odsunąć na bok i uchylić szerzej drzwi. Za to posyłam jej wdzięczny uśmiech i przechodzę obok niej.

- Nie zamknę ich całkiem – od razu mnie uprzedza.

- Absolutnie nie każę ci tego robić – zapewniam ją, stając przodem do niej, ale w bezpiecznej dla jej komfortu odległości. - Dziękuję, że w ogóle mnie wpuściłaś.

- No więc przejdźmy do rzeczy – ponagla mnie. - Skąd mnie znasz? Gdzie się pierwszy raz poznaliśmy?

- W lesie – odpowiadm wprost.

Marszczy czoło.

- To jakaś nazwa klubu?

- A istnieje tutaj taki klub?

Miłość według wilka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz