XVIII. Sandra

1.6K 100 3
                                    

   Witam panią - słyszę nagle kogoś mówiącego tuż przy moim uchu. - Urywamy kontakty?

Z piskiem zaskoczenia odwracam się i zaczerpuję gwałtownie tchu, widząc osobę, do której należy głos.

- Shane, nigdy więcej mnie tak nie strasz, bo padnę na zawał serca - rugam go.

Uśmiecha się niewinnie.

- Mamy w sobie tę samą krew. Nie zejdziesz na zawał, obiecuję ci.

Śmieję się.

- Tak, ty gwarantujesz mi życie wieczne - żartuję.

On jednak wygląda, jakby zobaczył ducha.

- Uch, o co chodzi? - pytam niepewnym tonem.

- Co miałaś na myśli z tą gwarancją? - chciałby wiedzieć.

- O Jezu, przecież ja tylko żartowałam. - Wzruszam lekko ramionami. - Przepraszam.

Rozluźnia się i posyła mi delikatny uśmiech.

- Spoko, nic się nie stało. Czasem po prostu nie znam się na żartach.

Patrzę na niego przez jeszcze jakiś czas, zastanawiając się, jakim cudem chłopak, który potrafi obrócić w żart każdą sytuację, nie załapał tak prostego żartu. Jak dla mnie, totalnie dziwne.

- No ale, wracając do pierwotnego tematu: dlaczego przestałaś przychodzić do mnie? - zagaja. - Muszę przyznać, tęskni mi się trochę za tobą.

Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że odkąd zaczął się rok szkolny byłam zbyt pochłonięta nauką i unikaniem Briana, aby zwrócić uwagę na to, że przestałam spotykać się z moim kuzynem. Z resztą nie tylko z nim - Ashley też już dawno nie widziałam..

- Kurczę, przepraszam, Shane. - Wzdycham. - Tak jakoś po prostu to wyszło...

- Mniejsza o to. - Macha niedbale ręką. - Sam cię teraz będę odwiedzał, bez zaproszenia, także strzeż się. A tak poza tym, to co u ciebie?

- No cóż... - waham się.

Przygląda mi się.

- Co to oznacza?

- Widzisz, do naszej szkoły zapisał się chłopak...

- No nie - jęczy - znając życie będę musiał go od ciebie odganiać.

Marszczę czoło, nie rozumiejąc.

- Dlaczego będziesz musiał?

Unosi brew.

- To ty nie wiesz, co w tym wieku chodzi chłopcom po głowach?

Chichoczę, domyślając się, o czym mówi.

- Wiesz z własnego doświadczenia?

Uśmiecha się do mnie porozumiewawczo.

- Może.

- W każdym razie - kontynuuję przerwany wątek - zapisał się wraz ze swoim przyjacielem niedługo po rozpoczęciu...

- Jeszcze z przyjacielem - znowu mi przerywa. - Jeszcze tego mi brakowało.

Przewracam oczami.

- Dobra, przestań już z tymi sugestiami.

- Ależ ja nic nie mówiłem - broni się.

- Jasne - burczę. - A tak poza tym, co robisz w centrum handlowym?

- Jestem na zakupach. Idę jeszcze do fryzjera na podcięcie włosów. No i może odzwiedzę masażystę. Trzeba dbać o siebie, nieprawdaż?

Miłość według wilka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz