Szeroko otwartymi oczyma patrzę na chłopaka o czarnych jak węgiel oczach i równie czarnych włosach. Mimo, że teraz są one krótkie, pamiętam, jak co dzień rano pomagałem je rozczesywać - sięgały one wcześniej do pasa - i uczyłem się na nich pleść warkocze. Zawsze śmiałem się z modela, na którym to ćwiczyłem.
Teraz jednak jego skóra nie jest tak mocno karmelowa, jak setki lat temu. Zbladł trochę. Jest ubrany w szarą koszulkę i dżinsy, strój tak bardzo inny od tego, który nosił niegdyś.
- Nie wierzę - szepcze, uważnie mnie oglądając z góry do dołu. - To naprawdę ty? Mój przyjaciel od kołyski?
Kiwam krótko głową.
- Witaj, towarzyszu - rzekę, robiąc krok w jego stronę.
Rzuca się ku mnie i padamy sobie w uścisk, jak za dawnych dobrych lat.
- Wyrosłeś - zauważa, gdy odsunęliśmy się już od siebie. - Zawsze sięgałeś mi do brody, mimo że jesteśmy w tym samym wieku. Albo byliśmy.
- Ile masz lat?
- Może ? - odpowiada z uśmiechem. - A ty?
- Parę set. Ale dopiero niedawno wróciłem do ciała człowieka i zachowałem ciało. Starsze jest może o dwa, trzy lata.
Jego uśmiech maleje nieco.
- A więc przez ten cały czas tkwiłeś w ciele wilka? - pojmuje. - I jak to jest? Być z wilkiem jednym ciałem i duszą?
- Niesamowicie - przyznaję. - Nigdy tego nie zrobiłeś?
Kręci głową.
- Próbowałem, ale nie udało się.
- A gdzie twój wilk? - chcę wiedzieć. - Jest nadal z tobą?
- Również się odrodził - potwierdza. - Biegł gdzieś za mną... o masz, wbiegł na podwórko. Warta! - woła.
Spoglądam w kierunku, w którym wołał. Okazuje się, że jest to podwórko Sandry.
- Jest na moim terenie - informuję, powoli cedząc słowa.
- Na twojej ziemi? - dziwi się Dunaj. - Ty tutaj mieszkasz?
- Nie, ale moja partnerka owszem - prostuję.
- Masz partnerkę? - Klepie mnie po plecach. - Gratuluję! Ale dlaczego ona nie mieszka z tobą?
- Ponieważ ona o tym jeszcze nie wie - wyjaśniam, patrząc jak znajomy mi wilk wraca do boku swego ludzkiego przyjaciela. - Zna mnie tylko jako wilka, Białego Kła.
- Ale widziałem, jak z tobą rozmawia.
- Tak, teraz dopiero przedstawiłem jej się jako człowiek.
- A jakie imię przybrałeś?
- Brian.
Krzywi się lekko.
- Brian? Nie miałeś jakiegoś lepszego w zanadrzu?
Wzruszam ramionami.
- Jak dla mnie może być.
- Jasne - mamrocze. - Ja zostałem przy swoim pierwszym imieniu. A gdzie mieszkasz?
- Pod postacią wilka mieszkam ze swoją podopieczną. A z resztą, już niedługo nie.
- Dlaczego nie?
- Liczę na to, że ogarnę swoje ludzkie życie i zatroszczę się o swoją partnerkę.
- Zapomnij - mówi od razu.
- Niby dlaczego?
- Wyglądasz jak osiemnastolatek, ona nie jest jeszcze pełnoletnia; zgaduję, że chce się uczyć i ty też, w dodatku pewnie ona nie wie kompletnie nic o świecie magii.
Dunaj zawarł w jednym zdaniu wszystkie sprawy, które naprawdę mnie martwią. Przecież rodzice Sandry mogli nie zgodzić się na zabranie jej, dopóki nie skończyłaby osiemnastu lat. No i ten jej cholerny brak wiedzy o świecie, w którym żyjemy...
- Powinieneś poznać ten świat współczesnych ludzi na tyle, aby wiedzieć, że ich mentalność jest inna niż naszych przodków - zauważa.
Nie powiedział „moich", mimo że obaj wiemy, iż na poziomie biologicznym nie jesteśmy spokrewnieni. Ale jeśli chodzi o całe życie i nasze dusze, to już inna sprawa.
Wzdycham ciężko.
- Masz rację - przyznaję - oni na to nie pozwolą. Ale jeśli...
Przygląda mi się zaciekawiony.
- Ale jeśli co?
- Jeśli udałoby się namówić ją i jej rodziców, aby poszła do prywatnej szkoły? Takiej z akademikiem?
- Takie szkoły najczęściej są płatne.
- Tak, znowu masz rację. Najpierw muszę porozmawiać z Ashley i jej wszystko wytłumaczyć. - Rzucam okiem jeszcze raz na dom mojej Sandry. - Muszę ją przekonać do mojego człowieczego ciała. - Wracam spojrzeniem do mojego rozmówcy. - Ale najpierw my musimy odnowić swoją przyjaźń ze starych lat.
Uśmiecha się.
- Do baru?
- Na whisky?
- Na whisky - powtarza wolno, z rozmarzeniem. - Chciałbym.
Śmieję się.
- Zaprowadzę cię do baru, gdzie dadzą whisky młodocianemu Indianinowi.
- To prowadź. A, i jeszcze jedno.- Wskazuje ruchem głowy na dom mojej kobiety. - Jakkolwiek będzie ciężko, nie rezygniuj z niej
Uśmiecham się.
- Nie mam zamiaru.
CZYTASZ
Miłość według wilka ✓
Paranormal- Chyba już - powiedział w końcu, kciukiem lekko głaszcząc moją wargę. - Boli? - Może troszkę - przyznałam schrypniętym głosem. Odchrząknęłam. - Dziękuję. Wpatrywał się w moje usta. Nie byłam w stanie zaprotestować, gdy jego twarz była coraz...