rozdział 1

9.4K 246 21
                                    

Obudziły mnie natrętne promienie słońca, które przedzierały się do mojego pokoju. Pomimo, że w Londynie jest mało słonecznych dni, to i tak ich nienawidzę. Zdecydowanie wolę deszcz.
Leniwie sięgnęłam po telefon w celu sprawdzenia godziny. Jest piątek i jedyne czego chcę to pójść do pracy i odbębnić te parę godzin. 6:57. Nie chce mi się wstawać, ale wiem, że jeżeli się "zdrzemnę" to znów się spóźnię. A utrata pracy to ostatnia rzecz jaka mi potrzebna. Od kąd wyprowadziłam się od rodziców muszę sobie radzić sama.
Nie chętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nałożyłam lekki makijaż, a długie brązowe włosy pozostawiłam rozpuszczone. Spowrotem wróciłam do sypialni i ubrałam czarne rurki oraz zwykłą białą koszulę z kołnierzykiem. Całość dopełniłam czarną marynarką.
Zeszłam do kuchni gdzie czekała już moja współlokatorka i przyjaciółka w jednym- Jasmine. Mieszkamy razem od roku, ale znamy się dużo dłużej. Jes jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam.
Coś musiało się stać. Była w lepszym humorze niż kiedykolwiek.
- Hej. A co ty taka w skowronkach?
- Cześć. Tu masz śnadanie- powiedziała stawiając przede mną talerz z naleśnikami- A ja lece, bo zaraz mam spotkanie. Widzimy się po po połódniu. Na razie!
Nawet nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bi wyleciała z domu jak poparzona, całkowicie ignorując moje pytanie. Prędzej czy później się dowiem.
Zjadłam moje śniadanie i zaczełam się zbierać. Ubrałam długie, czarne botki na płaskim obcasie i ramoneske. Zamkęnałam dom na klucz po czym wsiadłam do mojego czerwonego Mini.
Droga zleciała mi dość szybko. Było nietarulanie mało korków. Weszłam do hotelu odrazu kierując się na zaplecze gdzie ścuągnęłam kurtkę. Chciałam już wychodzić, gdy usłyszałam wołanie mojego szefa. Na ogół miły, dzisiaj wyglądał jak ze wściekiem dupy.
-Ellen! Szybko na recepcję!
- Ale co się stało?
- Nic nie wiesz? Zaraz przyjedzie Harry Styles.
- Kto to?
- Chce zostać naszym wspólnikiem, ale najpierw osobiście sprawdzi nasz hotel. To w skrócie. Ma dostać najlepszy pokój. I jeżeli możesz wyślij tam pokojówki, żeby wszystko było poprostu perfect!
Nic już nie odpowedziałam tylko udałam się w stronę recepcji. Według prośby wysłałam do najlepszego pokoju pokojówki.
Zeszły na dół po około 10 minutach meldując, że wszystko jest w porządku. Zaczęłam zegregować jakieś papiery kiedy do hotelu wszedł jakiś mężczyzna. Był mniej więcej w moim wieku. Odrazu zobaczyłam jego szmaragdowe oczy i burze loków.
- Witamy w naszym hotelu. W czym mogę pomóc?- zapytałam najmilej jak potrafiłam.
- Nazywam się Harry Styles. Rozmawiełem z szefem i mam dostać najlepszy pokój, ale to chyba to pani wie.
- Tak, oczywiście. Proszę to karta do drzwi. Pokój 204.
Myślałam, że zaraz odejdzie, a on sta i patrzył się jak ciele w malowane grota.
- Pomóc w czymś jeszcze?
- Hotel jest duży. Nie wiem czy sam trafię do pokoju... Mogłaby mnie pani zaprowadzić?
- Oczywiście. Proszę za mną.
Ruszyłam przed Harrym cały czas czując jego wzrok na sobie. Kiedy weszliśmy do windy czułam się nie komfortowo. Jawnie się na mnie gapił. Kolejny bogaty bufon, który myśli, że może mieć każdą. Już kiedyś to przechodziłam i nie zamierzam drugi raz.
Kiedy wyszliyśmy z windy ruszyłam w lewo. Chciałam go zaprowadzić i mieć to już z głowy.
- To tutaj. Miłego pobytu.
- Dziękuje.
Pierwszy raz facet wnerwił mnie samym swoim zachowaniem.
Zeszłam do recepcji, gdzie zaczęłam układać dokumenty.
Nic ciekawego się nie działo. Przyjęłam kilku klientów, ochłonełam po idiotycznym zachowaniu pana Stylesa i jedyne na co mam ochotę to zalęgnąć na kanapie.
Wychodziłam z hotelu kierując się w stronę samochodu. Już kiedy siadłam za kierownicą poczułam spokój.
Jechałam około pół godziny. Wchodząc do domu odrazu piczułam popcorn, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Jasmine na kanapie.
Wredna żmija, zaczęła oglądać bezemnie. A nadal mamy do wyjaśnienia kwestie jej świetnego humoru. Wątpie, żeby było to spowodowane "dobrym snem". Musiałam zacząć temat.
- No no no... Teraz sobie porozmawiamy.
- O czym? - czasami zastanawiał się czy ona udaje czy faktycznie pyta na serio.
- O twoim dobrym humorku.
- Wyspałam się po prostu.
- Interesujące... Zanam cie jak własną kieszeń, więc nie kłam mi prosto w twarz.
- Bo wiesz...
- O Jezu, zaczyna się.
- No bo umówiłam się z Liamem. - powiedziała na jednym oddechu.
- To dlaczego nic nie mówisz? Na kiedy?
- Na dzisiaj. Przyjedzie o 19.00.
- Masz dwie godziny, a siedzisz i gnijesz na kanapie?! Zbieraj dupę i chodź się ubierać.
Nie miała szans mi odpowiedzieć, bo pociągnęłam ją prosto do pokoju.
Po półtorej godziny Jas wyglądała rewelacyjnie. Blond loki, wieczorowy makijaż i zwiewna, miętowa sukienka. Nie jestem lezbą, a zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
Kiedy stałyśmy w kuchni, ktoś zadzwonił do drzwi. Oczywiście to Liam. Jasmine chciała zrbić wejście, więc ja poszłam otworzyć, a ona na górę.
A zapomniałam dodać, że Liam to mój brat.
- Yyy... Hej ?- No był nieźle speszony jak zobaczył mnie a nie Jas.
- Witaj bracie. Wchodź picuś glancuś. Jasmine zaraz zejdzie.
Kocham Liama, ale dzisiaj jakoś nie miałam ochoty z nim gadać. Postanowiłam zawołać jego "drugą połówkę".
- Jasmine!!!!- wydarłam się chyba najgłośniej jak potrafiłam.
- Zamknij ten szkaradny ryj!- pięknie mi braciszek odpowiedział.
Chciałam mu coś powiedzieć, ale zamknęłam się, gdy zobaczyłam Jas.
Gołąbeczki wyleciały z gniazda, a ja zostałam sama. Wszystkio byłoby dobrze, gdy by nie jedna rzecz... W domu nie było ani jednej paczki chipsów. Nie mogłam tak tego zostawić. Zebrałam się i ruszyłam do osiedlowego sklepu.
Chipsy i pepsi w koszyku, więc ruszyłam do kasy. Myślałam, że dostanę wytrzeszczu, gdy zobaczyłam Stylesa. Bogaty bufon w małym, osiedlowym sklepie. No nieźle. Pech ciał, że stał przy kasie centralnie przede mną. Co miałam zrobić jak popatrzył mi się prosto w oczy? Swoją drogą ma piękne, szmaragdowe oczy.... Co ja paplam?!
- Witam panie Styles.
- Dobry wieczór panienko....
- Ellen.
- Piękne imię. Mieszka tu gdzieś pani? - Tak, niedaleko. I jaka pani? Ellen - powiedziałam wyciągając rękę.
- Harry.
Chciałam już wychodzić, kiedy usłyszałam wołanie.
- Ellen! Zaczekaj!
- Tak?
- Odprowadze cię.
- Nie, dziękuje. A wogóle to dlaczego nie jesteś w hotelu?
- Nie wymyślaj i daj te siaty. A z hotelu wyszedłem, bo nie lubię siedzieć w jednym miejscu. Musiałem się chociaż przejść.
Siłą rzeczy odprowadził mnie. Może spędziłam z nim chwilę, ale zdania nie zmieniłam. Nadęty palant, który myśli, że jak ma kasę to ma wszystko.
- No to na razie. - powiedziałam.
- Do zobaczenia Ellen. - powiedział lekko całując mój policzek. Poraz trzeci dzisiaj spojrzałam w jego zielone tęczówki. No dobra, oczy ma ładne.
Dziwny dzień....

Harry
Co ona ma w sobie? Spotkałem ją pierwszy raz w życiu, ale mam wrażenie, że skądś ją kojarze... W dodatku to spojrzenie. Ma piękne turkusowe oczy.... O czym ja myślę?! Przecież nawet jej nie znam. Teraz wrócę do hotelu, a potem cis wymyślę. Czuje jakąś dziwną moc, która mnie do niej ciągnie. Ale wiem też, że Ellen nie specjalnie za mną przepada. Takie rzeczy się czuje. Na pewno ma mnie za nadzianego kretyna, który uważa, że może mieć każdą... Nawet kiedy ją odprowadzałem dało się zauważyć, że trzyma mnie na dystans. Mnie chyba do reszty posrało. Myślę o dziewczynie, którą widziałem pierwszy raz na oczy. Przejmuje się hej zdaniem podczas, gdy jestem jednym z najbogatszych mężczyzn w Londynie...

Hotel ||H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz