Tak jak przewidywałam straciłam pracę. To chyba jakiś rekord. Facet był tak zdenerwowany, że nie dał mi nawet dojść do słowa. Jedyne szczęście w tej sytuacji, to to że Louis zdążył schować "broń" w odpowiednim momencie.
Bóg chyba się ostatnio na mnie wyrzywa....
Jadę właśnie samochodem z Lou. Brunet prowadzi, a ja siedzę na miejscu pasażera z głową opartą o szybę. Co ja mam teraz zrobić? Na pewno nie będę brała pieniędzy od matki. Muszę coś wymyślić w domu. W pewnym momencie odzywa się brunet.
- Przepraszam Ellen. - jego głos jakby posmutniał. Przecież on nie może czuć się winny.
- Za co?
- Gdyby nie mój plan....
- Przestań! Plan był świetny tylko nikt nie przewidział, że facet jeszcze się wróci.
- W takim razie mam kolejny super pomysł.
- Jaki?
- Zróbmy sobie dzisiaj maraton filmowy. Hmm? Co ty na to?
- Ok. W sumie to muszę się odstresować. Ale u mnie czy u ciebie?
- A gdzie wolisz.
Jak ja nie nawidzę takich odpowiedzi. Samodzielne podejmowanie decyzji jest gorsze niż godzenie się na czyjąś. Gdzie bym wolała? Hmm...?
- Może u mnie. Tylko uprzedzam, że mieszkam z przyjaciółką.
Na moje słowa brunet wyszczerzył sie jak dziecko na widok lizaka.
- Ale to by w niczym nie przeszkadzało.
- Zależy. Jeśli przyprowadzi swojego chłopaka, to nie ma szans żebyś skupił się na filmie.
Po tym zdaniu posmutniał. Jednak chwilę później zadał mi pytanie jakiego nigdy bym się nie spodziewała.
- A ty masz kogoś?
Kompletnie nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- Yyy... Nie. Miałam chłopaka, ale okazał się być zwykłym cepem. Jak większość męskiego rodu.
Wszystkie złe wspomnienia z Zaynem wróciły. Każde raniące słowa, kłamstwa, rzeczy. Wszystko. Nie zamierzam jednak przez niego płakać. Ani przez niego ani przez żadnego innego faceta. Tata zawsze powtarzał mi: " Nie pozwól, aby to mężczyzna cie zranił". Wzięłam sobie te słowa do serca. Myślenie o byłym bardziej niż zdołowało, po prostu wnerwiło.
- Przykro mi. Nie chciałem być wścipski.
- Spoko. Zajedźmy jeszcze do sklepu. Kupię jakieś przekąski.
- Jeśli już to ja kupię. Te filmy to był mój pomysł.
- Nie urzeraj się ze mną.
- Będę, bo to nie właśnie straciłem pracę.
To za silny argument.
Po chwili staliśmy już pod sklepem.
Wchodząc do sklepu Lou wziął wózek, a ja od razu wpakowałam do niego swoją torebkę. Na ten gest brunet popatrzył na mnie jak na wariatkę.
- Czy ty wiesz ile może warzyć damska torebka?
- Nawet nie chce wiedzieć.
Po krótkiej wymianie zdań razem udaliśmy się na dział z przekąskami.
Zaczęliśmy wrzucać do koszyka wszystko po kolei. Paluszki, chipsy, pianki, krakersy, wafle i jeszcze wiele innych. Po wybraniu naszej "kolacji" przeszliśmy do regałów z napojami. Już miałam się o coś zapytać bruneta, kiedy poczułam jak łapie mnie za rękę i przyciąga bliżej siebie. Zdziwiona pytam trochę ciszej.
- Co ty odwalasz.
- W aucie wszystko ci wyjaśnie. Teraz udawaj, że jesteśmy razem.
- Ale...
Nie.mogę dokończyć zdania, ponieważ podchodzi do nas jakaś wytapetowana blondynka.
- Lou! Jak miło mi cię znów widzieć.
Dziewczyna próbuje przytulić chłopaka jednak ten ją odpycha. Ta pinda zdaje się kompletnie mnie ignorować.
- Niestety nie mogę powiedzieć, że czuje to samo Ashley.
- Oj przestań. Zawsze lubiłeś się droczyć. A może przedstawisz mi swoją koleżankę.
- Proszę. Ellen oto moja była dziewczyna Ashley. A ty Ash poznaj moją narzeczoną Ell.
Blondyna jedynie zmierzyła mnie wzrokiem jednak nic nie powiedziała. Nic do mnie.
- Szybko się pocieszyłeś.
- 2 lata to szybko? Poza tym ty zaczęłaś się "pocieszać" kiedy jeszcze byliśmy razem.
Widziałam, że atmosfera zaczyna się robić coraz bardziej napięta i bliska awantóry. Postanowiłam wkroczyć do akcji.
- Louis, kotku nie denerwuj się. Nie warto. Poza tym pamiętaj, że dzisiaj wyjeżdżamy w góry.- wypowiadając te słowa przytuliam się do bruneta. Zauważyłam, że Blondyna jest jest zdezorientowana. Chwilę patrzy to na mnie to na Louisa, po czym odwraca się na piencie i odchodzi. Kiedy jest już daleko odsuwam się od chłopaka. Przez moment mierzymy się nawzajem wzrokiem, a w końcu przybijamy sobie piątkę.
- Byłaś genialna! "Ktotku, pamiętaj, że wyjeżdżamy".- zaczyna udawać mój głos.
- A ty wcale nie gorszy. "Poznaj moją narzeczoną".
- Musiałem coś wymyślić. Ona mi nie daje żyć. Byliśmy razem 2 lata temu. Rozstaliśmy się, bo mnie zdradziła.
- Przykre. Ale tak w sumie to czemu mi to mówisz?
- Chyba sama wiesz , że dobrze jest się od czasu do czasu wygadać. A mam jakieś dziwne przeczucie, że mogę ci zaufać.
Uśmiechnęłam się na jego słowa, po czym wróciliśmy do wyboru napojów.
Po zakupach pojechaliśmy do mnie. Louis zaparkował i wziął torby, a ja zaprowadziłam go do środka. W kuchni siedziała już Jasmine i Liam. Oczywiście przytuleni. Zdziwili się kiedy zobaczyli, że nie jestem sama.
Kiedy Louis odstawił torby we wskazane miejsce, wrócił do mnie. Zakochani dalej podziwiali "obcego", więc nie pozostawało mi nic innego jak zapoznanie ich ze sobą.
- Poznajcie mojego przyjaciela, Louisa. A ty Lou poznaj te dwa sępy. Moja przyjaciółka- Jas i brat Liam.
Po tej najnudniejszej części mogliśmy zacząć maraton filmowy. Czy powiedziałam o stracie pracy? Nie. Jeszcze nie. Powiem, ale nie dzisiaj. Ten wieczór mamy spędzić w miłej atmosferze.
Po drobnej awanturze odnośnie filmu zdecydowaliśmy się na horror "Obecność".
Kilka godzin później...Obejrzliśmy w sumie chyba z 5 filmów, jedliśmy wszystkie przekąski i wypiliśmy wszystkie napoje. Jest dobrze po północy. Gołąbeczki już dawno zasnęły wtulane na kanapie. A wspaniałomyślny Louis wymyślił, że będzie wracał do domu. Oczywiste, że mu na to nie pozwolę. Na początku był pomysł, że będzie spał w salonie, ale kanapę okupowali zakochani, a nie miałam serca ich budzić. W końcu doszliśmy do wniosku, że łóżko w moim pokoju jest na tyle duże iż śmiało zmieścimy się w nim we dwoje. I od razu mówię, że ani ja nie chcę być matką, ani Louis ojcem!
CZYTASZ
Hotel ||H.S
Fanfiction#Wattys2016 #JustWriteIt część I. 20 letnia Ellen Blue pracuje jako recepcjonistka w luksusowym hotelu w Londynie. Wiedzie spokojne i poukładane życie. Do czasu.... Pewnego dnia w hotelu pojawia się wyjątkowy gość, który zaburzy spokój Ellen...